sobota, 6 kwietnia 2013

Może mało widoczna...

...ale jest! Kiedy tylko wychodzę z domu, albo choćby uchylam okna, słyszę śpiew ptaków. Taki oszałamiający, radosny. Na spacerach pokazuję chłopcom małe bazie i pączki. Gabryś dziś miał oczy jak spodki, kiedy mu tłumaczyłam, że z tych małych kropek zrobią się zielone listki. Tak więc, mimo zimna i powracającego uparcie śniegu - czuję już wiosnę. I krew szybciej krąży w żyłach, a myśli już nie takie ponure. Przydałoby się jeszcze tylko trochę słońca... Na razie rozgrzewam się winem, zapachem perfum i poezją :)

W powietrzu wieją upojenia szumy,
Spod zasp śniegowych, spod lodowych płyt.
W młodzieńczym szale piękności i dumy
Ziemia odsłania swój dziewiczy wstyd.

Pól się zielone śmieją obietnice

I prężne sokiem, nagie ciała drzew
Liśćmi się kryją, jak pierwsi rodzice,
Gdy dreszcz rozkoszy obudził w nich krew.

Leopold Staff, Wiosna

2 komentarze:

  1. Też słyszę śpiew ptaków codziennie po przebudzeniu to znaczy że wiosna walczy z zimą i mam nadzieję,że szybko ja przegoni:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak między nami powiem Ci, że ja tej tzw. wiosny to mam tyle, co tylko trochę zieleni u mnie w pokoju...i kolorowy łańcuch na szafkach jeszcze z Wielkanocy...

    A tak nawiasem, widziałaś to? http://www.youtube.com/watch?v=dQiNVk_u0po

    :)

    OdpowiedzUsuń