wtorek, 16 kwietnia 2013

Ciepło... :)

Wreszcie jest ciepło, a na niebie nie ma ani jednej chmurki. Heaven, I'm in heaven... Znowu żyjemy na zewnątrz domu :P Czyli włóczymy się od rana do wieczora. Gabryś obskakuje nowe zabawki na placu zabaw (dorósł do większych zjeżdżalni itp. więc korzysta). Rafałek jest zafascynowany piaskownicą i kiedy zdejmuję z niego ciuszki po powrocie, na podłodze tworzy się miniaturowa Sahara. 

Trochę się martwiłam, że chłopaki będą mniej "uspołecznieni" niż dzieciaki chodzące do żłobków i przedszkoli. Ale na szczęście okazało się, że jest ok. Gabryś musiał się chwilkę przyzwyczaić do obecności nieznanych dzieci (jest bardzo ostrożny), a potem już bardzo ładnie się bawił z innymi. W ogóle zagaduje wszystkich i zrobił się bardzo kontaktowy. Także jestem z niego dumna :) A Rafałka bardzo ciągnie do innych, bo jednak jest przyzwyczajony, że zawsze ktoś obok niego jest. W końcu nikt tak go nie rozśmiesza, jak starszy braciszek (naprawdę największą głupawkę Sasulek osiąga tylko w obecności Gabrysia).

Dziś Rafałek miał szczepienie. Bałam się trochę, że będzie wrzeszczał (ostatnio obwieszcza swoje potrzeby głosem nieco zbyt donośnym...), ale poszedł w ślady brata i po krótkim wykrzywieniu buzi - zaczął się śmiać. Także tradycji stało się zadość...

A ja... Zamieniłam szary, zimowy płaszcz na wiosenny, czerwony. Zielony szalik na kwiecistą chustkę. Brązowe trapery na... brązowe półbuty :P Z ulgą pożegnałam czapkę. W ogródku zasadziłam trochę kwiatków. I jestem szczęśliwa.

1 komentarz:

  1. hehe dokladnie to samo u mnie Mati owoduje największy smiech Areczka :D no tez z okazji wiosny kupiłam sobie zielony płaszczyk unas pochmurnie z lekkimi opadami ale i tak jest cudnie bosko na dworze :) masz cudne chłopaki i odważne

    OdpowiedzUsuń