czwartek, 20 września 2018

Awaria komputera i jesień.

Bardzo dziękuję za ciepłe słowa pod ostatnią notką :) Niestety nie dam rady odpisać osobiście, bo dzieciaki zepsuły naszego laptopa - a na starym komputerze, z którego teraz piszę, jakoś się komentarze z konta googlowego nie chcą wysyłać. Więc lipa. No ale pozdrawiam, zwłaszcza te mamy, które też teraz czekają na narodziny swoich dzieci :)

U nas już jesień od jakiegoś czasu. I chyba po raz pierwszy w życiu się nią cieszę tak naprawdę, a nie dołuję tęsknotą za latem. Bo lato w tym roku było tak długie i piękne (wszak letnie wdzianka zakładaliśmy już końcem kwietnia...), że jakoś się czuję wyhasana ;) No i teraz z rosnącym brzuszkiem lżej mi iść w takim słabszym, jesiennym słońcu. Wprawdzie dalej daje z siebie wszystko, ale moc już nie ta. I wietrzyk wrześniowy taki przyjemny, niosący ze sobą słodki zapach opadłych liści. Kwiaty w ogrodach jeszcze kwitną, w moich ukochanych kolorach - czerwień, dużo filetu i złoto. Pięknie jest. W nocy budzi mnie trzask orzechów spadających na ziemię. Obrodziły w tym roku i są naprawdę pyszne.

Dziś rano odszukałam cynamon i dodałam do kawy, po raz pierwszy w sezonie. Jakiś czas temu na obiad podałam zupę dyniową (dzieci nie lubią, ale nie mogłam się powstrzymać ;) zjedliśmy z Krzyśkiem cały gar od razu). Muszę jeszcze zrobić coś grzybowego. Takie tam jesienne zachcianki... Aha, miodek do herbaty! Tylko że czekam, kiedy będę się mogła jej napić, bo do tej pory przez ciążowe mdłości mnie odrzucało (jak zwykle, a normalnie to ja przecież herbatki uwielbiam...). No ale czas mdły powoli mija, jeszcze coś tam doskwiera, ale to nie ten odjazd, jaki miałam w wakacje. Bleee. Ale że było lato, to jakoś łatwiej mi było to znieść. 

W ciąży z Sarą, gdzie pierwszy trymestr przypadał na jesienne miesiące, myślałam że umrę :P Z zimna i w ogóle, depresji. Pamiętam jak dziś, jaki to był zgon... Nawet przez telefon nie byłam w stanie pogadać. Przeszło mi jakoś przed Bożym Narodzeniem.

A teraz wszystko przesunięte o te trzy miesiące. Mam nadzieję, że będzie ok z dzidziusiem. Bo w przyszłym roku chcemy sobie odbić wakacje i pojechać razem (z Krzyśkiem!), w siódemkę. Kierunek, mam nadzieję, Bałtyk. Akurat w pół roku powinnam w miarę zrzucić brzuszek - chyba, bo po każdej ciąży trudniej schodzi. No ale cóż, warto. Poza tym, grunt to spłaszczający brzuch kostium kąpielowy :P Zdecydowanie jestem za wakacjami nad morzem :D

Za tydzień idę na badanie i już się zastanawia, co tam. Czy usłyszę stukot bijącego małego serduszka? Takie tam ciążowe czekanie, od badania do badania. I tak teraz będzie do marca... Albo lutego :) Pewnie zleci szybko. Każda kolejna ciąża mija jakoś tak... inaczej. Mimochodem. Coraz mniej czasu na zastanawianie się i czarnowidztwo, bo trzeba się zająć pozostałymi dziećmi. I dobrze, jakoś tak... zdrowiej, spokojniej. A zaangażowanie dzieci i tęsknota za najmłodszym dodają otuchy. Gabryś co chwilę pyta, kiedy mam następną wizytę u lekarza, Rafał modli się, żeby dzidziuś się urodził zdrowy, a Ela zrzędzi, że do wiosny jeszcze tyle czasu i jej się nudzi bez dzidziusia :P Sara nic nie mówi w tym temacie (chociaż poza tym pytluje jak nakręcona), ale wiem jak lubi małe dzieci i na pewno się ucieszy z towarzystwa w domu. Przy czwartym dziecku jakoś nie mam obaw, jak przyjmie kolejnego członka rodziny (w sumie to miałam tylko przy pierwszym). W końcu dla niej to normalne, że się ma braci i siostry, z którymi można się bawić i trzeba dzielić... Nudzi jej się trochę, gdy pozostali wybywają na cały dzień. A gdy wracają, to opowiadają nam, rodzicom, co robili, co się działo ciekawego - ale potem idą bawić się we czwórkę w pokoju lub na podwórku, nadrabiając zaległości towarzyskie. Dobrze, że siebie mają...

Pozdrawiamy jesiennie! :)

6 komentarzy:

  1. Jesień rządzi się swoimi prawami i tak jak każda z pór roku ma w sobie magię i jest piękna.
    Życze Tobie i dzidziusiowi dużo zdrowia - ja wiem, że będzie dobrze. Tata w Niebie zaopiekuje się Wami ale i Wy musicie troszczyć się o siebie :) Brzuszkiem po ciąży się nie przejmuj - zejdzie w swoim czasie - odpowiednim dla siebie a Ty i tak zawsze będziesz piękna :)
    W ciązy nie byłam ale Mama opowiadała mi, że każdą rzeczywiście przeżywa i przechodzi się inaczej - inne emocje, inne myśli, uczucia ale miłość i radość z oczekiwania zawsze taka sama. Będzie dobrze <3

    PS To prawda, że cynamon dodany do kawy wydobywa slodycz? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem rozdarta: tęsknię za kolejnym dzieckiem, ale jednocześnie mam dość bycia matką, tych ciągłych krzyków i płaczów,zarwanych nocy, frustracji, braku czasu. Jak to pogodzić? :D No nie da się :D

    Cieszę się jednak Waszym szczęściem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przypominam sobie, abym znał kogokolwiek innego, kto przeżywałby ciążę psychicznie i emocjonalnie, w tak fajny sposób jak Ty :) Trzymam mocno kciuki, aby dzieciątko było zdrowe. Będzie dobrze.

    Końcówka tej notki zupełnie mnie rozłożyła... Dobrze, że mają siebie. Niezależnie od tego jak przyszłość każdego z nich się potoczy, zawsze będą mieć oparcie w sobie nawzajem. Przynajmniej pod tym względem, Twoje dzieci nie będą musiały się obawiać o swoją przyszłość. To mnie zawsze najbardziej wzrusza u Twoich dzieci, moich kuzynek i u każdego innego rodzeństwa. Chciałbym i ja mieć taką pewność :)

    Ściskam mocno i zapraszam na notkę o Tolkienie: https://zyciecelta.wordpress.com/2018/09/21/o-tolkienie/

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknej jesieni bez mdłości:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A u nas dzis wiatr, pocmurno i 14 stopni i nie moge sie zagrzac. Chce lato z powrotem! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny maluszek! :) Gratulacje i obfitego błogosławieństwa na ten czas :)

    OdpowiedzUsuń