W pokoju kolorowo. Zabawki rozsypane na podłodze, chłopcy jeszcze się bawią. Zaraz pójdą spać.
Od wczoraj znowu są w gorszej formie, katar, gardła czerwone... Jutro slalom po lekarzach, rano umówiona od dawna wizyta u kardiologa (obaj mają szmerki na serduszku), potem przychodnia - niech ich pediatra obejrzy. Żeby na święta tylko wydobrzeli... Ale taki urok zimy, że dzieci przeważnie są chore.
Jem zmielone orzechy z cukrem i cytryną (mniammm), piję ciepłą herbatę.
Jestem zadowolona, bo:
- święta już blisko,
- wczoraj byłam u spowiedzi,
- Alnilam i Alberto są już w Polsce!!! :)
Już niedługo wspólna Wigilia!
nie zazdroszcze chorob... oby szybko przeszly
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńZdrówka, Chłopaki, zdrówka!! :o)
OdpowiedzUsuńA do Ciebie Riv prośba - wyściskaj ode mnie Al ;) i zajrzyj na Polankę...
Ściskam ściskam mocno!!