niedziela, 5 września 2010

Dobrze mi :D

Jak ewidentnie widać po tytule postu, jestem szczęśliwa :)

Właśnie jest wieczór, siedzę sobie na łóżku z laptopem, a obok leżą pogrążeni we śnie moi kochani faceci. Wilkołak skulony po lewej, Gabryś w wózeczku (tak usnął) po prawej. Jak dobrze ich mieć...

Poza tym jestem pojedzona, a Rivulet z pełnym brzuchem to Rivulet zadowolona. W dodatku na deser były lody z bitą śmietaną, wiec normalnie delicje.

Wcześniej byliśmy na eucharystii w Łagiewnikach (wczoraj nam uciekł autobus i do wspólnoty nie dojechaliśmy). Stwierdziliśmy, że jak już gdzieś jechać, to do Bożego Miłosierdzia. Zwłaszcza, że blisko :P A tak na serio to dobrze mieszkać w mieście, gdzie na każdym kroku jest kościół i można wybierać i przebierać...

Na eucharystii pełno dzieci, rodzin z wózkami, kobiet w ciąży. Teraz strasznie mnie porusza taki widok. Zwłaszcza, że i mnie to szczęście przypadło w udziale. A tak poza tym - byłam u spowiedzi wreszcie i mi lżej.

Tęsknię ostatnio za Niebem. Tak dla odmiany ;P Ale strasznie bym chciała, żebyśmy mogli tam być i wielbić Boga już przez całą wieczność - wszyscy razem. Nasze dzieci, nasi rodzice, dziadkowie, znajomi. A przede wszystkim my, razem, dalej. I cieszyć się w niebie chciałabym blisko Krzyśka, jeśli to możliwe... Jeśli jesteśmy jednością tu, to czemu nie moglibyśmy być tam? A On i tak jest ponad wszystkim. Wiem, że spełnia najbardziej pokręcone prośby i się nad tym zastanowi ;)

W środę jedziemy wreszcie w góry, hurrra!!! Na cały tydzień w Beskid Niski, już się nie mogę doczekać, sasasa. Wiedziałam, że i w tym roku dane mi bedzie w końcu odpocząc tam, gdzie mi najlepiej...

A na koniec historyjka znaleziona w necie, która mnie rozwaliła. Wprawdzie w Alpy się nie wybieram, ale góry to góry, wszystko jedno ile metrów mają. No i sens jest mi jak najbardziej bliski :)

Z http://www.the614thcs.com/27.1058.0.0.1.0.phtml:


Bóg stworzył wspaniały świat, pełen pięknych kolorów i kształtów, zapachów i barw, roślin i zwierząt, gór i jezior, gwiazd i planet.

Ludzie, którzy nie potrafią zachwycić się pięknem świata, ani starać się zrozumieć zawartej w tym pięknie mądrości, swoją postawą grzeszą przeciwko Stwórcy.

Talmudyczna tradycja naucza, że człowiek będzie rozliczony po śmierci nie tylko z tego, co uczynił, ale także z tego, czego w życiu zaniechał. W tym z niedostrzegania piękna i uroków świata, a także z odmawiania sobie przyjemności życia, również tych czysto fizycznych i zmysłowych: na przykład chociażby rezygnacji ze smacznych potraw.

Tę myśl Talmudu można rozumieć równie dobrze dosłownie, jak i metaforycznie: „W przyszłym świecie człowiek będzie musiał rozliczyć się ze wszystkich smakowitości, które widział swoimi oczyma, a których nie posmakował” (Kiduszin 4:12)



***

Wielki przywódca judaizmu ortodoksyjnego w Niemczech w XIX wieku – Samson (Szimson) Rafael Hirsz, będąc już u schyłku życia, zaskoczył swoich uczniów, gdy pewnego pięknego, wiosennego dnia domagał się, aby jak najszybciej wyruszyli wszyscy razem w podróż do Szwajcarii. Uczniowie, znając dobrze zatopionego wiecznie w księgach starca, byli zdziwieni jego pomysłem.

- Dlaczego mamy jechać do Szwajcarii? – zapytali zdziwieni.

- Wiem, że już niedługo stanę przed Stwórcą – odrzekł rabin – i wiem, że będę musiał wówczas odpowiedzieć na wiele pytań. Myślę, że znajdę właściwe słowa. Ale co powiem, gdy – a jestem pewien, że to pytanie zostanie zadane – usłyszę: ”Szimson, a czy widziałeś moje Alpy?”

...Rivulet, a czy widziałaś mój Beskid Niski? :D

Przy okazji zobaczą Krzysiek z Gabrysiem. A później będę musiała pokazać im Podhale ;)

Rivulet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz