sobota, 8 maja 2010

Można żyć pięknie - nawet w naszych czasach :)

Wrrr... Dziś stwierdziłam, że gdyby wybuchła wojna, to dowiedziałabym się z pewnym opóźnieniem - nie mam TV, nie słucham radia, no i nie przeglądam wiadomości na necie, bo mnie krew zalewa. No i przed chwilą stwierdziłam, że się przełamię i zobaczę, co tam na interii i onecie słychać. I mnie krew zalała :/

http://kobieta.interia.pl/byc-kobieta/z-zycia/news/katoliczki-biora-pigulki,1474770,5124

Jakoś widząc idiotyczny tytuł nie byłam w stanie się powstrzymać, żeby nie zobaczyć co to. A że czytam szybko, to zostałam uświadomiona - otóż biedne katoliczki są zmuszane przez Kościół do rezygnacji z antykoncepcji i gry w "watykańską ruletkę", co naraża je na posiadanie dzieci. Nieszczęśliwe kobiety biorą po kryjomu pigułki i postanowiły wreszcie wyjść z cienia. Bezlitosny Kościół jednakże nie jest poruszony ich niedolą i wzbrania się przed krokiem naprzód, czyli zezwoleniem na antykoncepcję.

KURWA MAĆ. (oddychaj, Riv). Następnym razem, jak będę chciała mieć coś wspólnego z mediami, to najpierw stuknę się młotkiem w łeb. Swoją drogą zabawne, w jaki sposób można manipulować słowem przeciw Kościołowi. Cały artykuł jest stekiem bzdur, podanym w bardzo sugestywny sposób. Ateiści i "beznadziejni katolicy" (czyt. niepraktykujący) na pewno będą zachwyceni i zachłysną się jadowitymi uwagami na temat nauki Watykanu. Oczywiście media nie informują o prześladowaniach chrześcijan na całym świecie, o tym, że codziennie giną ludzie - właśnie chrześcijanie - w obronie swej wiary. Wygodniej jest przedstawiać Kościół jako pozostałość po średniowieczu i wmawiać wszystkim, że zmusza ludzi do respektowania swych żelaznych i okrutnych zasad. I czekać, aż się wreszcie dostosuje do myślenia świata. Albo przekręci :P

Na szczęście Kościół nie zmieni swojej nauki i nie spłaszczy jej do poziomu światowego. Bo ta nauka nie jest z tego świata. I to ona ostatecznie zwycięży. Zły został zwyciężony przez Jezusa Chrystusa. Już nie wygra, chociaż spowoduje jeszcze wiele zamieszania i strat, co widać nawet po tym nieszczęsnym "artykule". Ale - "kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony".

Nie, drodzy przeciwnicy Kościoła. Katoliczki nie są zmuszane do niczego. Bóg szanuje wolność człowieka i niczego nie nakazuje. Daje jedynie jasne wskazówki, jak żyć godnie. I jak nie wpaść w największe gówno, czyli w grzech. Bo grzech zawsze unieszczęśliwia człowieka, a tego Bóg nie chce. Bóg nas stworzył do radości - tej prawdziwej, a nie takiej, którą próbuje lansować świat. Radością jest na przykład posiadanie dzieci. Ciekawe, że nikt nie wspomina o tym, jakie problemy z niepłodnością mają kobiety stosujące pigułki? Jak wydają kupę kasy, żeby zrobić sobie krzywdę? A potem są sfrustrowane, bo są stare, nie mają dzieci i nie rozumieją, dlaczego nie czują sie szczęśliwe. Dlaczego nie dał im szczęścia drugi człowiek, kariera, bezpieczny seks, życie zaplanowane w każdym szczególe. I tak nakręca się spirala śmierci.

Jakoś nikt nie chce słuchać, że metody naturalnego planowania rodziny nie są takie trudne, a za to o wiele tańsze i nie robią nikomu krzywdy. Mózgi są tak zapełnione reklamami antykonceptów, że próba jakiegokolwiek wyparcia ich wydaje się śmieszna. I to kolejny zwycięstwo paru osób, które bardzo się na tym wzbogacą. Bo o to tak naprawdę chodzi. O dobry biznes kosztem milionów ludzi. W tym wielu nienarodzonych dzieci. Oblecha :/

Ech. Mogłabym o tym pisać jeszcze długo, ale nie chcę się denerwować. Ja też kiedyś miałam takie myślenie - maksymalnie dwójka dzieci, oczywiście trzeba się zabezpieczać, no seks przed ślubem też nie jest zły, po co się ograniczać. Taką świadomość wyniosłam z domu. Na szczęście Bóg mi pokazał, że można inaczej, że chce dla mnie czegoś lepszego. A nie ciągłego strachu - przed brakiem forsy, posiadaniem dzieci, kochaniem drugiego człowieka. I opłacało się odejść od starego sposobu myślenia. Nie jest prawdą, że czasy się zmieniły i teraz trzeba się pilnować, walczyć o swoje, ograniczyc liczbę urodzeń. Można żyć pięknie - nawet (tym bardziej?) w naszych czasach :)

Jak się dowiedziałam, że zaszłam w ciążę, nie od razu poszłam do Szczawińskiej. Najpierw wylądowałam u ginekolog, którą poleciła mi znajoma. Na pierwszej wizycie (która okazała się ostatnią) dowiedziałam się, że mam zrobić badania, czy nie ma jakiś wad genetycznych, bo będzie można jeszcze usunąć dziecko do któregośtam tygodnia. Zrobiło mi się niedobrze i stwierdziłam, że życie moje i dziecka nie będzie zależeć od takiej kobiety. Więcej tam nie wróciłam. Potem rozmawiałam o tym z mamą, żaląc się. Myślałam, że moje obrzydzenie przed zabiciem dziecka to coś normalnego. Mama zareagowała złością i powiedziała, że jestem nawiedzona i że to dobrze, że można zbadać dziecko, bo życie z chorym dzieckiem to piekło. Pamiętam te słowa cholernie dobrze. Nie, mamo. Piekłem jest życie bez Boga. I mordowanie własnego dziecka w imię własnego "dobra". Jakiego, psiakrew, dobra?! Co jest dobrego w schizowaniu się przez resztę życia, że odmówiło się komuś prawa do istnienia? Ale właśnie w takich momentach widzę najwyraźniej, jak ludzie są okłamywani, jak przemyca się im nowe, wspaniałe wydawałoby się ideały, które niosą tylko wiele złego. Kiedy zapytałam mamy, czy mnie też by zabiła, gdyby wiedziała, że będę tak chorować, nie odpowiedziała... Strasznie bym chciała, żeby coś nią potrząsnęło i wyrwało z tych schematów myślowych, z tego pieprzonego ateizmu.

A teraz trochę optymizmu :) Tekst piosenki, której kiedyś nie lubiłam, bo uważałam, że jest infantylna (to było we wspomnianych dawnych czasach :P). Ostatnio słuchamy jej z Maleństwem często i stwierdzamy, że jest genialna.

To moje pierwsze godziny
Jestem najmłodsze z całej rodziny
Jestem jak małe ziarenko
Czuję że żyję urosnę Wam prędko

Ja jestem
Ja czuję
Ja żyję
Moje serce bije

To moje pierwsze tygodnie
U mamy pod sercem jest mi wygodnie
I czekam z radości już skaczę
Kiedy Was w końcu wszystkich zobaczę

Moje serce już dawno bije
Dziękuję ci Mamo za to że żyję
Moje serce już dawno bije
Dziękuję ci Tato za to że żyję

Moje serce dla Ciebie bije
Dziękuję ci Boże za to że żyję
Moje serce dla Ciebie bije
Dziękuję ci Boże za to że żyję

Arka Noego, Ja jestem

No i znowu się rozpisałam :) Jakoś piszę szybciej niż myślę :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz