Jeśli ktoś lubi powieści pełne akcji, bohaterów borykających się z problemami ponad siły, którym los co chwilę rzuca kłody pod nogi, to... nie sięgajcie po tą książkę ;) Jest tylu innych autorów, którzy piszą tego typu książki!
To nie znaczy, że nie umiałabym takiej napisać.
Kto wie, może gdy zostanę babcią i moje życie nie będzie obfitować w taką mnogość dziwacznych przygód, to taką popełnię. Kryminał na przykład.
Ale póki co jestem mamą sześciorga ludzi, którzy dostarczają mi rozrywek w nadmiarze. I kiedy w końcu siadam nad książką – jako autor lub czytelnik - to oczekuję tylko jednego.
Chociaż chwili spokoju ;)
Dlatego – w tym momencie – moje powieści będą: dawać nadzieję, uspokajać, przywracać wiarę w to, że jeszcze może zdarzyć się coś dobrego, uczyć otwierania się na drugiego człowieka i szacunku wobec niego.
Na pewno nie spłyną krwią, nie wypełnią się romansami, a moi bohaterowie nie będą konać w objęciach swoich kochanków :P
No dobrze, rozpisałam się o książce.
A tak naprawdę to chciałam napisać o czymś zupełnie innym.
Już za dwa dni ważna rocznica!
Minie dwadzieścia lat od dnia, w którym zmieniło się wszystko.
Dla mnie – na lepsze. Jan Paweł II nigdy nie będzie dla mnie pomnikiem walki z komunizmem, postacią historyczną, upudrowaną świętą figurą czy kimś kontrowersyjnym. Pochodzę z pokolenia, które miało okazję poznać go nie tylko jako obiekt z memów czy mniej lub bardziej gustownych rzeźb.
Jest (nie był!) dla mnie kimś bliskim. Dzielnym człowiekiem, który do końca był wierny temu, w co wierzył. Kolegą po piórze. I kimś, kto chodził po tych samych szlakach. Kimś, kto też lubił pływać kajakiem. Kimś, kogo mam nadzieję spotkać po drugiej stronie i pogadać razem. U studni.
PS Tak, jakoś w tym czasie minie też 20 lat od momentu, w którym zaczęła się przygoda z blogowaniem!
Bądźmy szczerzy: gdyby nie blogowanie i lata ćwiczenia warsztatu, nie byłoby powieści!
Gdyby nie inne wydarzenia sprzed dwudziestu lat – tym bardziej by nie było, bo ja nawet nie byłabym w stanie niczego budującego napisać.
Wszystko jest po coś. A pisanie nie jest celem samym w sobie :) Jest drogą do...
Mnie zawsze ujmował sposób, w jaki Jan Paweł II traktował ludzi - jego wielki szacunek do każdego. I kiedy umierał, zdałam sobie sprawę, że naprawdę żyłam w czasach, kiedy po naszej ziemi chodził wielki święty.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! I teraz, kiedy różnie niektórzy o nim mówią, to strasznie mnie to boli, bo to nie ma nic wspólnego z prawdą. Piękny człowiek.
UsuńRivulet
Co do Ciebie patrzę, to jakaś premiera! Idziesz jak burza Kochana! :) A co do Jana Pawła II, mam pewną anegdotkę rodzinną, bo mój kuzyn był w podstawówce w Watykanie. Do dzisiaj ma z Papieżem zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* A jak Twoja powieść? Ściskam!!!
UsuńRiv
Książka zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńRivulet
Tu już nowa premiera, a ja mam zaległości. Ale na pewno je nadrobię. I bardzo się cieszę z kolejnego tytułu. I oczywiście gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!!! :*
UsuńRiv
I ja jestem szczęśliwa, że mogłam żyć w czasie, gdy św. Jan Paweł II zasiewał miłość na ziemi.
OdpowiedzUsuńWarto o tym pamiętać :)
UsuńRiv
Witaj już kwietniowo Strumyku
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie książki.
Podpisuje się pod słowami Basi.
Życzę Ci uśmiechu rozkwitającej wiosny
Dziękuję! Oj, ten kwiecień, wczoraj 20 stopni, a dziś zimny wiatr i w nocy ma spać śnieg :)
UsuńUściski!
Rivulet
Dla mnie tez Jan Paweł II był zawsze kimś bliskim, choć nigdy nie spotkałam się z nim twarzą w twarz. Byłam na mszy świętej na Błoniach, na którą nie dotarł, bo nagle zachorował. Całą msze przepłakałam. Droga Rivulet ja lubię bardzo różne książki, nigdy się nie ograniczam. Czytałam nawet książki Dalajlamy i wywiady z nim. Gratuluję Ci wydania kolejnej powieści, która niesie nadzieję.
OdpowiedzUsuń