Po zimnych dniach znów możemy cieszyć się ciepłem.
Chciałabym też dodać, że słońcem, ale akurat za oknem mam gęste chmury ;)
Ale jest pięknie. I zielono. Przekwitają mirabelki, których kwiaty kojarzą mi się z narniowymi driadami zwiastującymi nadejście wiosny. Magnolie są w pełnym rozkwicie i zaraz otrząsną się z płatków. A przed nami jeszcze tyle cudów. I bzy.
Jest coś niesłychanie mądrego w tym, że właśnie wiosną, kiedy łamie się ciemność, Izraelici mogli świętować Paschę – w której pobrzmiewa echo wiosennych świąt i składania pierwszych darów – pamiątkę wyjścia z Egiptu. Noc, która przychodzi każdego roku, by z przestraszonych niewolników zrobić wolnych ludzi. Noc, w którą wpisało się inne, jeszcze mocniejsze wydarzenie. To, które rozrywa nasze kajdany na dobre.
Zaczęliśmy Wielki Tydzień. Trwa Rok Nadziei. Już za kilka dni będzie święto Wielkiejnocy. Już czterdzieste w moim życiu.
To trochę dla mnie symboliczne, błąkać się na pustyni życia już czterdzieści lat. Upadać, kluczyć, czasem się wznosić, czasem gryźć piach. Manny nigdy nie brakowało.
Nie wiem, ile jeszcze drogi przede mną i kiedy dojdę do prawdziwej Ziemi Obiecanej. Ale mam nadzieję, że to będzie owocna droga. A pewnego dnia będę świętować już – w Jerozolimie Niebieskiej. Z bliskimi, bo bez nich nie ma Nieba.
Alleluja. Pan Zmartwychwstał.
OdpowiedzUsuńPrawdziwie zmartwychwstał! :)
UsuńRiv
Pokoju, spokoju i nadziei. Niech zmartwychwstały Chrystus wejdzie w Twoje życie i w serce i w nich pozostanie. Radosnego świętowania!
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie! Chrystus zmartwychwstał!
UsuńRiv