piątek, 6 listopada 2020

O lękach w ciąży :) I trochę o zaufaniu.

Kolejny tydzień, kolejne wyzwania...

Od poniedziałku będę mieć w domu wszystkich chłopaków. Dziewczyny póki co chodzą dalej i korzystają. Covid szaleje, zachorowań coraz więcej (Kaszubko, trzymaj się! oby się z Wami obeszło łagodnie to świństwo!)... Ale chciałabym jak najwięcej normalności, zwłaszcza dla maluchów. Tyle fajnie, że Rafik zdążył zacząć przygotowania do komunii w szkole, dostali już różańce i książeczki... Jeśli nic się nie zmieni, to komunię będzie miał 15 maja - dokładnie tego samego dnia, co ja - wiele lat temu (w 1994 roku)...

Ela miała imieniny w czwartek. Urodziny były podczas lockdownu wiosennego, więc chociaż teraz się udało poświętować w przedszkolu :) Wspomnienie Elżbiety i Zachariasza - jak to stwierdziła Kaszubka, bardzo dobrzy patroni na ten czas zawieruchy i pytania o życie (podobnie zresztą jak również lubiani u nas w domu Sara i Abraham :)). Zwłaszcza o to, które pojawia się nieoczekiwanie i w dziwnym momencie. A Elżbieta z jakiegoś powodu ukrywała ciążę dość długo, choć pewnie bardzo się cieszyła. Ale która kobieta nie odczuwa lęku w tym stanie? I nie zadaje sobie trudnych pytań?

Ja szczerze mówiąc mam codziennie taki zawias, że szkoda gadać. I raczej dołki, niż wzloty :P Aura jesienna, kwarantanny i polityczne zawieruchy w tle nie pomagają. Chociaż czasem można znaleźć konkretne informacje, choć na dzisiejszą sytuację raczej niewygodne :P to jednak rozbijające schematyczne myślenie i zbiorową histerię.

Apropos ciąży i lęków, ale również radości, puścił mi się właśnie w tle filmik z Langusty. Generalnie lol, ja tu piszę, a tu mi Szustak w tle gada o tym samym :P

I coś na teraz, zwłaszcza dla mnie (kolejny filmik)... Jakoś tak jest, że w każdej ciąży jestem szczególnie kiepska na każdej płaszczyźnie, też tej duchowej. Robię różne głupoty i potem czuję się jak szmata. Ale może to tak ma być, że tylko na miłości Boga można się oprzeć, a nie na swojej sile. I to też jest dobre doświadczenie...

W sumie tak patrząc na to co się dzieje, to myślę sobie, że to jest w chrześcijaństwie fajne - że nawet bardzo trudny czas jest dobrym czasem. I nawet jeśli są różne kiepskie momenty, to gdzieś znika myślenie - "ooo, to był taki zły rok, tyle osób odeszło, tyle trudności mieliśmy!". No nie, każdy czas jest dobry, nawet ten trudny. Widocznie taki był potrzebny, żeby się czegoś nauczyć. Na przykład cierpliwości, także do samych siebie. I tego, że tak naprawdę wyżej swojego tyłka nie podskoczymy :P

Dla mnie to zawsze dobry moment, kiedy do mnie dotrze, że żadne ze mnie cudo, że szału nie ma i tylko Pan  Bóg może z tej mizerii zrobić coś dobrego. Taki uwalniający.

No ale wracając do głównego tematu ciążowej mizerii, to... Połowa za mną. Mdłości minęły, odliczanie w kalendarzu, kiedy będzie ten cholerny 16 tydzień i poprzednie posiłki nie będą mi się przypominać - też... 

Za mną stresik na usg połówkowym (łomatko, a jak coś wyjdzie i znowu się trzeba będzie kłócić z lekarzem, że nawet jak coś źle wygląda na ekranie, to ja nie mam zamiaru pozbywać się własnego dziecka?...). Na szczęście maluszek ładnie się prezentował, łebkiem i serduszkiem oraz pozostałymi częściami pracował jak trzeba i nie musiałam toczyć tej batalii, jak przy dziewczynkach (jedna miała brzydki obraz mózgu, a druga nerek). Choć nie wiem, czy to dobry znak, bo Gabryś i Rafał na usg wyglądali super, a przy porodzie niezłe cyrki były i start mieli trudny (może to dlatego do dziś mają słabsze zdrowie, niż siostry-rzepy?). To tyle w kwestii mojego zaufania do badań prenatalnych :P No, Michaś w sumie jakoś najspokojniej przeszedł ten czas... A nie, przypomniałam sobie - po prostu trafiłam na fajnego lekarza, który stwierdził, że wprawdzie coś tam (już nie pamiętam co) kiepsko wygląda i może wskazywać na trisomię, ale równie dobrze może nią nie być. I dodał, że mam być spokojna i nie czytać na ten temat w internetach, bo tylko się zestresuję niepotrzebnie. Łebski facet! Co się da leczyć, to się leczy, a czego nie da się przewidzieć, to lepiej zostawić i poczekać.

Potwierdziło się też to, że prawdopodobnie szósty dzidziuś to dziewczynka i mamy remis w ekipie :D Także ten, święta Anno prowadź... I Klaro, bo na drugie będzie chyba Klara... Zawsze lubiłam franciszkańskie klimaty :P i święte babeczki z charakterem.

Teraz czas bólu kręgosłupa, zgagi, gorszego oddechu, trudnych nocy i lęków przedporodowych :P Czy o czymś zapomniałam? Pewnie o pierdyliardzie rzeczy... Czyli - oby do marca! Kolejna ciąża mija szybciej, ale też jakoś coraz bardziej ją czuję jako rezygnację z siebie i takie umieranie, żeby ktoś inny mógł żyć. Może też z racji mojego coraz bardziej szacownego wieku :P i tego, że regeneruję się zdecydowanie wolniej, niż 11 lat temu przy pierworodnym.

Pomaga widok Marianki na instagramie Olki. Więc i szósta ciąża kiedyś się kończy... Dobrze wiedzieć. Marzy mi się ten czas... I ten poporodowy luz i ulga, że to już... I zdjęcia coraz większej gromadki, zachwycającej się maluszkiem... Uwielbiam to! To chyba najbardziej wzruszające momenty w naszych rodzinnych albumach - starsze rodzeństwo i noworodek, już w domu :) Nawet gdy było tylko dwoje pierwszych chłopaków, to jest chwytające za serce ujęcia Gabrysia trzymającego rączkę Rafałka. Tylko Gabryś jest pokrzywdzony, bo żadne rodzeństwo się nim nie zachwycało. A dziadkowie to nie to samo. Żart :P Chociaż coś w tym jest, że dzieciak pojawiający się w domu, gdzie czeka na niego stęsknione rodzeństwo, ma jakoś tak... fajnie :) Taki pakiet startowy, że becikowe i inne wyprawki to pikuś.

Co nie, Kaszubko? ;)

Także ten, czekamy... Kraków czeka na małą Aneczkę, a Pomorze na małego Kaszubka :D i to pomaga przetrwać ten trudny czas. Nadzieja na wiosnę i nowe życie :)

Btw. jeszcze kilka razy widziałam nad naszą rzeką wspomnianego już zimorodka ;) Taki błyszczący niebieski zwiastun czegoś dobrego... Ostatnim razem mnie nie zauważył i dość długo dał się podglądać na gałązce wiszącej nad wodą. Piękny jest <3

3 komentarze:

  1. Świat jest piękny... świat który stworzył Bóg <3

    Wszystkiego dobrego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie wiem, ale nie zakodowałam że Nowe Życie będzie u Was! Cudnie! Gratulacje serdeczne :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      No ostatnio pisałam dużo, ale komentowanie i tak było wyłączone, bo mi się nie chciało prowyborowych wypowiedzi czytać ;) Także akurat trafiłaś w sam raz.

      Usuń