poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Morskie opowieści po raz kolejny...

 

I wróciliśmy...

Nadal ciężko mi uwierzyć, że morze jest teraz tak daleko. A szum fal usłyszę najwcześniej za rok. Ech.

Ale nie ma co narzekać. Odpoczęliśmy. Trafiła nam się cudowna pogoda, dwa tygodnie ciepła i słońca. Coś takiego przeżyliśmy po raz pierwszy, zawsze było te kilka pochmurnych, wietrznych dni... A tu nic. Torba z kurtkami przeleżała w szafie nie ruszona, spodnie i swetry też nie były wyciągane. Wzięliśmy za to za mało letnich rzeczy, więc musiałam robić przepierki :) No ale kto by się spodziewał, że każdego dnia najlepszym strojem będzie... kąpielowy? Nad Bałtykiem? Eeee ;)

W tym roku z powodu wirusa nie ruszaliśmy się nigdzie dalej, żadnych wycieczek do Trójmiasta, Fromborka czy Łeby. Byliśmy za to w Stilo zobaczyć latarnię morską. Warto było :) Dzieciaki zachwycone. Co prawda na samym czubku Ela stwierdziła nagle, że woli oglądać latarnię z dołu, no ale... ;D

Michaś w tym roku skorzystał z morza na całego i już od pierwszego dnia zapałał miłością do wody. Musieliśmy go ciągle pilnować, żeby trzymał się mielizny, bo najchętniej doszedłby piechotą do Szwecji.

Opaliliśmy się tak, że chłopakom mimo smarowania kremem zaczęła schodzić skóra :P Wszystkim czterem. Nas, dziewczyn, jakoś warstwy trzymają się lepiej.

Wiele zamków z piasku zostało zbudowanych i zburzonych, wiele bitew na plaży stoczonych... Chłopcy trochę popływali, dziewczynki się popluskały. Michałek co chwilę wodował jakieś przedmioty typu łopatka czy grabki, a czasem samego siebie.

Ale najbardziej jak zwykle dopisali ludzie. Nie dość, że na miejscu spotkaliśmy tradycyjnie wielu znajomych, a także nawiązaliśmy nowe znajomości (z innymi wielodzietnymi, nie ukrywam, te wspólne tematy...), to jeszcze początek i koniec wyprawy był pod tym względem piękny. Bo najpierw zawinęliśmy do ciepłego kaszubskiego domku, w którym czujemy się jak u siebie i za którym już tęsknimy <3 gdzie spędziliśmy super chwile z rodziną Kaszubki. A wracając znad morza, w połowie drogi zahaczyliśmy o inny znajomy dom, równie fajny. Obiad cioci Justyny Rafałek wspomina z rozrzewnieniem, wzdychając raz po raz :D

Także ten... Zaiste jest za co dziękować :*

7 komentarzy:

  1. Jak cudnie!
    I jak fajnie, że wypoczęliście. Wyobrażam sobie Michałka wędrującego do Szwecji...

    OdpowiedzUsuń
  2. To musiały być cudowne chwile. Fotografie przepiękne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieliście piękne wakacje! Dobrze, że udało się spotkać, i u nas, i nad morzem, że mogliśmy być cząstką Waszych wakacji :) A teraz życzę Wam, by i te ostatnie dni były cudowne, żebyśmy wszyscy nabrali energii na nowy rok szkolny i na - mam nadzieję, że jednak nie! - rządowe szaleństwo koronawirusowe.
    Pozdrawiamy Was!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rośnie z Michasia marynarz na schwał :D Piękne widoki i cudowna przygoda :) Ściskam mocno całą Rodzinkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To teraz pourlopowa regeneracja :D
    Piekne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne wspomnienia. Cudownie, że wszystko Wam sprzyjało i spędziliście razem dobre chwile.
    Udanej końcówki wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne są Twoje opowieści i te wspomnienia <3

    OdpowiedzUsuń