poniedziałek, 5 listopada 2018

W świetle świec.

Dziś imieniny naszej Eli :) Wszystkiego najlepszego Elusiu! Obyś umiała dostrzec schowanego w drugim człowieku Jezusa, tak jak Twoja piękna patronka...

Listopad nam się zaczął. Miesiąc dla wielu dołujący, a ja tak go lubię. Te nagie drzewa, ciemność - jeszcze nie nużącą. Potem, w styczniu, wszystko się we mnie wyrywa do wiosny, ale takim listopadem można się jeszcze podelektować. Świece zapachowe, kawa z cynamonem i herbata z goździkami, tony książek. I cmentarze tonące w kwiatach, one zakwitają o tej porze. Ostatnio wracaliśmy do domu z dziećmi późną nocą i przejeżdżaliśmy koło cmentarza - morze migotliwych światełek. Piękny widok. A tęsknota za latem mniej dojmująca, bo teraz już nic go nie przypomina. Jesteśmy po drugiej stronie kręgu, obsypanej gwiazdami i ciszą.

W czwartek kaszlący Krzysiek został z Sarą i Gabrysiem w domu, a ja wzięłam pozostałą dwójkę i pojechaliśmy z plecakiem wypełnionym zniczami na groby bliskich. Rafał pomagał nosić kwiaty i omiatać płyty z liści, Ela dzielnie dreptała obok. Tłum ludzi, w autobusach tłok, nawet się cieszyłam, że nie jesteśmy całą gromadą. A tak, to jakoś przemknęliśmy we trójkę (a właściwie czwórkę :)). Widzieliśmy cmentarnego kota i wiewiórkę. Pomodliliśmy się za zmarłych i późnym wieczorem wróciliśmy do domu. W te pierwsze dni listopada dni przejazd po Krakowie to cała wyprawa.

W piątek dowiedzieliśmy się o odejściu bliskiej osoby. Dobry dzień na przejście do nieba teraz, kiedy wszyscy się modlą za zmarłych i pamiętają jakoś tak... bardziej. Ale też pogoda i cała przyroda pomagają teraz uświadomić sobie, że tutaj jesteśmy tylko na chwilkę.

W sobotę odwiedziłam w szpitalu narodzonego w dzień Wszystkich Świętych synka Renfri, no i ofkors jego mamę. I tak w krótkim czasie przeżyliśmy oprócz tajemnicy odejścia cud narodzin. Trzymałam owiniętego w kocyk maluszka, wąchałam znajome zapachy na oddziale noworodkowym i tylko mi się wzdychało - oby do marca! Ale doczekamy wszystkiego... Wszystkiego...

W niedzielę pojechaliśmy do moich rodziców, tata miał urodziny. Jest listopadowy, tak jak ja :) (w sumie to głównie ze względu na te nasze urodziny mam aż taki sentyment do tego miesiąca). No a przy okazji zagłosowaliśmy na prezydenta miasta - tym razem wzięłam ze sobą Gabrysia, Elę i Sarę, bo Krzysiek z Rafałkiem musieli pojechać i kupić młodemu nowe buty na trening piłki nożnej. Urna była wysoka, więc to Gabryś musiał sam wrzucać kartkę z głosem, a nie razem z Elą, jak było umówione. Ja już Eluli wolę nie podnosić, obiecałam jej, że się ponosimy na wiosnę...

A teraz jest poniedziałek. I dopiero jak to piszę, to do mnie dociera, ile w tych pierwszych dniach miesiąca mieliśmy emocji :) Nic dziwnego, że korzystam z nieobecności starszej trójki i bezczelnie sobie odpoczywam z Sarą w domku. Choć coś mnie ciągnie do mycia okien w kuchni. Syndrom wicia gniazda w szóstym miesiącu?! Bez jaj... A tu dzidziuś kopiący w brzuchu już całkiem mocno, bolący kręgosłup i zadyszka po byle wysiłku. Równo za trzy tygodnie kończę 33 lata. Mam nadzieję na spokojne urodziny z mężem i dzieciakami, przy czekoladowym torcie... i jakiś film wieczorem. Zwalniam...

Przyjdą grudniowe radości, Wigilia w ostatnim trymestrze, a po nowym roku czekanie na przebiśniegi i bociany :) Powolutku...

A ta piosenka mi się przypomina o tej porze:

6 komentarzy:

  1. Też lubię listopad, mimo że czasem jest ponury. A może właśnie dlatego, bo dobrze wtedy jest być z bliskimi, w jasnym, ciepłym domu, z dobrym jedzeniem. I zawsze uważałam, że fajnie mieć urodziny w listopadzie, bo wtedy jest jeszcze jaśniej, tłumniej, smaczniej. Ja wprawdzie mam w październiku, ale siostra i tata w listopadzie.

    Wszystkiego dobrego dla Elusi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszelkiego dobra dla Dziewczynki.
    Listopad ma swoje uroki - choć ja nie cierpię wędrowania przez szarugę, na szczęście czasy szkolne mi isę skończyły a praca nie wymaga wędrowania :)

    A liści na drzewach jeszcze u nas trochę jest :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego Najlepszego dla Elusi i Twojego Taty :) Listopad to jeden z moich ulubionych miesięcy też, między innymi przez Twoje urodziny :)

    Piękna, klimatyczna notka i piosenka... Lubię Grupę Pod Budą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego dla Eli i Twojego Taty... Tego co najpiekniejsze <3

    Listopad to miesiąc refleksji, przemyśleń ale również bycia razem... być może człowiek bardziej docenia to co ma i co otrzymał od Pana. Człowiek też jakby dostrzegał więcej. Nie tylko to co za oknem - liście z drzew, świat, jego piękno ale również wewnątrz nas - w sercu. Miesiąc, który mimo tego iż przynosi refleksje niekiedy smutne, może przynieść wiele radości. Tak jak wszystko ma wady jak i zalety :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Riv pozdrawiam z samego środka złotej jeszcze u nas jesieni. Wirus skrzypi mi w kościach wiec pije czerwone grzane wino z miodem i goździkami. Ponoć pomaga. Zobaczymy;) wiem dlaczego czekacie na wiosnę. Bociany wracają:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Listopad to tez moj urodzinowy miesiac, ale i tak go nie lubie. ;)

    OdpowiedzUsuń