czwartek, 7 kwietnia 2016

Czasem słońce, czasem... chmurka :)

Oto mała dama na spacerze pewnego upalnego dnia. To w tle to nie wieża Eiffla w Paryżu, ino słup wysokiego napięcia w Krakowie. Ale jaki efekt ;) Jakbyśmy wyskoczyły do sklepiku po bagietki i trochę żabich udek na obiad.

Lady Elisabeth w przyszły poniedziałek skończy dwa latka. Imprezę robimy w niedzielę, sasasa.

Póki co księżniczka leży z gorączką, bo wczoraj zaliczyła zaległe szczepienie. Nocka nie moja, ale w sumie już się przyzwyczaiłam, że ostatnio sypiam jakieś 5-6 godzin i to z przerwami. Gdyby nie kawa, pomalowane na czerwono paznokcie i wiosna za oknem, które poprawiają mi humor, to pewnie bym teraz legła obok młodej i spała, a nie gotowała obiad (dobrze być kobietą i mieć podzielną uwagę, można pisać i gotować jednocześnie - faceci tego nie potrafią :P).

Dzisiaj wieczorem mam badanie i usg - zobaczymy, co z najmłodszym maluchem. Staram się być dobrej myśli, ale im bliżej czerwca, tym bardziej jestem spięta w środku - z jednej strony się nie mogę doczekać tych chwil PO, a z drugiej się obawiam, co będzie zanim się maluszek urodzi, czy znowu jakiś komplikacji nie będzie. Ale może tym razem będzie ok... No i mam nadzieję, że obejdzie się bez leżenia plackiem w domu lub szpitalu. Brr.

Za mną parę dni, kiedy ciężko było dojść do ładu ze wszystkimi. Bywa. Zamiast wyglądać tak:
W oczach domowników chyba przypominałam raczej Balroga z "Władcy Pierścieni":
Uroczy, prawda? :)

Nic tak dobrze nie odkryje, co w nas siedzi, jak gromadka dzieciaków z fazą na "nie" i mąż, który akurat nie domyśla się, w jakim jesteśmy nastroju :) W dodatku wtedy wszystkie mądre teorie wychowawcze o akceptowaniu swoich dzieci wydają się z d... wzięte, a słowa o miłości do nieprzyjaciół hmmm... odległe. Przynajmniej ja tak mam w fazie totalnej furii.

W takich chwilach to można chyba tylko
a) tłuc głową o ścianę;
b) wypić butelkę wina;
c) modlić się różańcem.

Z przyczyn oczywistych wybieram miedzy a) i c), w zależności od poziomu rozgoryczenia.

Na szczęście taki stan nie trwa wiecznie i już następnego dnia można zacząć od nowa...

A o wiele łatwiej jest zaczynać, kiedy za oknem świat wygląda tak:
U nas tak właśnie wygląda. Pięknie jest :)

21 komentarzy:

  1. Cały czas myślę o Tobie i jestem ciekawa wyglądu maluszka. Wiesz, że czerwcowe dzieciaki to same gadatliwe przystojniaki 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe wiem, mam już jednego takiego :) Tym razem mam pewność, że to nie tyle przystojniak co piękność będzie - wczorajsze usg potwierdziło dziewczynkę. No i ogólnie póki co wszystko jest ok, także czekamy... Jeszcze 2 miesiące :)

      Usuń
  2. Sił sił sił i tajemnych pokładów cierpliwości na te gorsze dni. Miewam, wiem jak to jest. I tylko odganiaj te złe myśli i pamiętaj, że jesteś najwspanialszą mamą dla swoich dzieciaków :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, a gdzie opcja d- rzucanie garami? :) U nas od paru dni Lila ma fazę "NIE, NIE, NIE" do tego jest płaczliwa i marudna i naprawdę jestem "trochę" wykończona emocjonalnie. Także, hmm przy takiej gromadce, nie chcę wiedzieć, jak Ty się czujesz. Ale zdjęcia piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pardon, zapomniałam o opcji d :D Masz rację ;)

      Usuń
  4. Ela - mała dama :)
    Mam nadzieję, że przygotowania do świętowania nie dadzą Ci za mocno w kość. Dobrze, że okoliczności przyrody sprzyjają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście mam męża do pomocy i robieniem tortu i słodkości on się zajmie :)

      Usuń
  5. Przepiękne te kwiaty! Wiosna idzie, będzie dobrze :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale u Was pięknie! Na Kaszubach jeszcze szaroburo, tylko trawa jest nieco zieleńsza, na krzewach pojawiły się pąki, a baźki przekwitły na zielono ;) Na szczęście my mamy krokusy w ogródku i dziś zauważyliśmy pierwszą nieśmiałą stokrotkę.

    I też trochę w urodzinowym klimacie, bo Reginka zbliża się do roczku i na spokojnie wymyślam sobie urodzinowe menu (by się nie przepracować, to co się da, to robię wcześniej i mrożę, a w dniu urodzin odmrażam, np. leczo). Kiedyś na urodziny szykowałam tylko tort i jakieś ciacho, ale ostatnio wzięło mnie na gotowanie, więc jedzenia jest więcej.

    Łał, ale się rozpisałam, a zaczęłam pisać komentarz głównie po to, by wyrazić swoją ulgę, że nie tylko ja czasem przypominam Balroga ;) I mnie też pomaga różaniec (nawet jeśli odmawiam go z zaciśniętymi zębami) :D

    Uściski dla Was!

    A Wieża Eiffla robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Kraków jest o miesiąc do przodu, bo bazie, pąki i krokusy w marcu mamy :) W kwietniu to już zawsze szał i wszystko wybucha...
      Hehe chyba czasem każda z nas przypomina Balroga - dlatego tak irytują mnie te wiecznie zadowolone i uśmiechnięte mamusie z poradników i reklam ;) A przeciez gdyby na okładce takiej gazetki umieścić focię Balroga, ile mam przestałoby się obwiniać!
      Dobrych przygotowań, ja w tym roku wrzucam na luz i upichcimy coś wspólnie dzień przed imprezką. Zrobiłam to samo miesiąc temu na urodzinach Rafałka a i tak zostało potem dużo zapasów jedzenia, których nie miałam gdzie w lodówce upchnąć :)
      I zapraszam do Krk, jeśli się zdecydujecie ;)

      Usuń
  7. u nas wygląda (już) podobnie ., a dopiero co zachwycałam się Wrocławiem i krokusami, a u nas jeszcze szaro i smutno bylo. teraz równie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja proponuje e) wyjść na 10 min przed dom i pooddychać świeżym powietrzem, przynajmniej u mnie działa.
    Ja w swojej fotce Balroga znacząco zwiększyłabym zasięg ognia:)) No ale czasem mamy do przodu, czasem do tyłu, a czasem stoimy w miejscu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. doczytałam w komentarzach że to dziewczynka! cudnie!!! :)))
    myślę że każdy takiego Balroga w sobie hoduje skrzętnie go przed innymi skrywając ;) ale czasem nie ma takiejsiły żeby nie wylazł!
    równiez nie sypiam
    również Balrog u mnie rządzi
    również wybieram pomiędzy a i c
    tylko brzuszka nie moge pogłaskać żeby poczuć to rozrzewnienie kiedy kopniaczki małej stópki wprowadzaja w błogi spokój ... :)
    głaskaj więc maluszka i nie zioń ogniem :))))
    całuski dla dwulatki! :) :*

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas od trzech dni szaro zimno i ponuro, ciepło było jedynie w poniedziałek i wtorek...
    Moja droga nie zamartwiaj się tym, czego nie ma. Nie rozwiązuj problemu, którego nie ma. Mam na myśli sprawy związane z dzieciątkiem pod Twoim sercem. Jest teraz dobrze i tym się raduj :-)
    Elunia, słodziutka, mój dwulatek z końca kwietnia, więc etap rozwojowy mamy podobny.
    Ja nie chcę myśleć jak wyglądam w napadzie szału, kiedy buntuje mi się większość gromadki, nastolatki dyskutują (co bardziej przypomina pyskowanie) a ja marze o tym by uciec pod kołdrę z książką :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam te białe kwiaty i zapach unoszący się wszędzie w około...
    Dużo siły! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Glowa w sciane nie wale, ale zdarza mi sie (za czesto) kopac lezace wszedzie pod nogami zabawki. ;)

    U nas jeszcze tydzien temu spadl snieg, ale mam nadzieje, ze pogoda sie w koncu ulituje i bedzie tak pieknie, jak u Was.

    A Elusia taka sniada, czy juz pierwsza opalenizne zaliczyla? ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. cudna Mała Dama ( no.. już nie taka mała:)) u nas tez urodzinowo - w czwartek zaczynamy maraton. Póxniej młodszy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepiękny wpis. Śliczne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń