czwartek, 25 października 2012

Wejście w zaspę zamyślenia...

Po dwóch dniach grzania się w domu zdecydowaliśmy się wreszcie wyjść na spacer. Mimo zimna, szarych chmur, braku słońca. Ubraliśmy się ciepło, dzieciaki w kombinezonach. Jak na Alasce...

 Dzisiaj do mnie dotarło, jak zrobiło się cicho. Nic już nie gra w trawach, nie słychać szumu liści. Ptaki zamilkły. I ta szarość wszędzie. I my, przedzierający się przez zimno i ciszę. W pewnym momencie zobaczyłam ocalałą jeszcze kwitnącą malwę. Aż mnie serce zabolało z tęsknoty za latem...

Potem stałam przy zagrodzie z kozami (ostatnio ulubiona atrakcja Gabrysia). Rafałek spał, młody szalał przy zwierzętach, a ja patrzyłam na opadające ostatnie liście. Jeden z tych widoków, co do których nie wiadomo - bardziej urzekają, czy bolą?

Kiedy wracaliśmy, zaczął padać deszcz. Pewnie nie będziemy teraz wychodzić zbyt często.

Zimowa zaspa zamyślenia...


4 komentarze:

  1. Z jednej strony lubię jesień z drugiej nie bo przygnębia mnie widok drzew bez liści i szarość ale jak pomyślę o zbliżających się świetach Bożego Narodzenia i atmosferze która będzie panować to aż tak źle mi z tą jesienią nie jest:) Zeby nie było tak szaro i buro umilam Nam czas piekąc ciasta i ciasteczka z jabłkami i cynamonem ot taki jesienny akcent a jaki miły i przyjemny:) Mam nadzieję że kiedyś moje dzieci będą kojarzyć jesień właśnie z zapachem jabłek i cynamonu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi u nas też jabłka i cynamon w ruchu ;) I też myślę już o świętach, ino te 2 miesiące trzeba przetrwać :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo lubię jesień. Tylko teraz ta jej smutniejsza faza nadchodzi.
    Ja już nie mogę się doczekać słonecznych, śnieżnych i mroźnych poranków. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ach jesień zawsze dla mnie była czasem zadumy, przemijaniem... tak teraz naprawde trzeba sie ciepło ubierać

    OdpowiedzUsuń