piątek, 4 stycznia 2019

2019.

No i mamy nowy kalendarzowy rok.

W sumie nic się nie zmieniło, poza tym, że wizja porodu jakoś mi się przybliżyła w głowie ;)

Drugiego dnia stycznia byłam na badaniach i mogłam słyszeć bicie serca malucha, a potem podglądać go na usg. Skubaniec ułożył się już główką w dół i mam nadzieję, że mu tak zostanie :P Potwierdziło się też to, że nasz piąty skarb to chłopczyk. Także teraz dobrze by było wytrzymać tak do trzeciego tygodnia lutego (póki co jest ok i nic się nie dzieje), a potem już dzidziuś będzie donoszony i niech sobie wybiera dzień narodzin... Mam nadzieję, że będzie dobrze. I że św. Michał Archanioł będzie nad nami czuwał szczególnie w tym czasie :) W końcu bycie rodzinnym patronem zobowiązuje.

Jedna z krakowskich szopek :)
Mnie znowu ciąża daje się we znaki, jak zawsze pod koniec. I tak było w miarę lekko jak do tej pory, w każdym razie w porównaniu z dziewczynkami. To chyba też kwestia innych hormonów jednak, testosteron mi służy :P Nie mam zgagi (moja zmora w poprzednich ciążach), przytyłam w sumie jakoś tak w normie. Wiadomo, brzuch już duży i ciężko się ułożyć do spania, o zawiązaniu sznurówek czy przycięciu paznokci u nóg nie wspominając, no ale w tym czasie to norma. Niemniej marzy mi się już wiosna, marzec z krokusami i przebiśniegami i ja lżejsza o te kilogramy, giętka i z maluchem w wózku, a nie w brzuchu :P Wózek już przygotowany, dostaliśmy prawie z darmo, a w stanie świetnym i kolor mi się bardzo podoba (czerwono-czarny, taki uniwersalny). Torba do szpitala też już spakowana, bo w sumie ciuchy dla maluszka też dostałam z drugiej ręki prawie nowe, więc poprałam i schowałam na jasną godzinę (a jak inaczej nazwać ten czas po narodzeniu? :)). To trochę wkurzające akurat, że praktycznie wszystko jest i nie umilę sobie czasu, robiąc zakupy dla noworodka :P Może jakiś jeden pajacyk czy dwa, ale to w sumie bez sensu, bo gdy jest w domu elektroniczna suszarka do prania, to aż tyle ubrań nie trzeba.

Generalnie jesteśmy gotowi :)

Poza tym w nowy rok weszliśmy imprezując razem ze znajomymi i stadem dzieciaków na środku pustej ulicy, puszczając fajerwerki, gapiąc się w niebo i tańcząc. Było pięknie :) Wcześniej byliśmy na eucharystii. A potem w domu muzyka, dużo dobrego jedzenia, pogaduchy, planszówki... Tak mogę witać styczeń co roku :P

2018 przeszedł do historii. Dla nas był to bardzo dobry rok. Bogu niech będą dzięki :)

A ta piosenka chodzi mi ostatnio po głowie i umila czas czekania:

8 komentarzy:

  1. Niech i kolejny taki będzie - a jak Pan Bóg zechce to i lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Porządna kobieta jesteś! Przygotowana :)
    Jejku jak zleciało - już 31 tydzień!

    Błogosławionego roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rety, lada moment urodzisz... Muszę zwielokrotnić modlitwy w Waszej intencji, teraz już o szczęśliwe rozwiązanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczysz jak Ci zleci. Lada moment i będziesz trzymać Skarb w dloniach i wozić w wózku. Pan Bóg czuwa nad Wami :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrego Roku. Z zachmurzonego i zielonej wyspy przesyłamy Anioły:)

    OdpowiedzUsuń
  6. super :) nie uwierzysz moja przyjaciółka też będzie miała chłopczyka i urodzi pod koniec lutego :D super cieszę się Twoim szczęściem będzie wszystko dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, to juz tak blisko!!! Rok 2018 byl dla Was dobry, ale 2019 bedzie jeszcze lepszy, bo juz z Michalkiem u boku! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Błogosławieństwa Bożego na ten nowy rok dla całej rodziny

    OdpowiedzUsuń