"Weź kubek z kawą, poczuj jego ciepło i pomyśl, że taki właśnie jest Bóg. Ciepły, mocny, dodający sił. Zacznij z nim żyć, zamiast szukać Go tam, gdzie chcesz, by był. On jest w tobie, nie szukaj Go już".
Choć te słowa były dla mnie jak miecz, zobaczyłam, jak wiele wkładam energii w szukanie czegoś, czego nie ma.
Kawa już wypita jakiś czas temu, poza tym pić ją tak późno jest niezdrowo. Ale mam zieloną herbatę z opuncją, której zapach chyba na zawsze będzie mi się kojarzył z zakochaniem pewną wiosną... 11 lat temu O.o Już tyle się znamy z Krzyśkiem, kiedy to zleciało?! 4 lutego będzie kolejna rocznica naszej pierwszej randki :)
Wczoraj wzruszaliśmy się na jasełkach Rafałka, dziś na Elusiowych. Ślicznie było :) Dzieciaki dały z siebie wszystko, a panie poprowadziły całość tak profesjonalnie, że w szoku byłam, ile z tych maluchów się da wyciągnąć. Szacun.
Cała nasza czwórka zadowolona, dziadkowie poruszeni i szczęśliwi, a my dumni. Warto było ich dopingować, a wieczorami doszywać parzenice i przygotowywać anielskie skrzydła (to ostatnie było wczoraj, po fakcie miałam całe palce w wacie i czułam się jak yeti ;)).
A teraz mam chwilkę dla siebie. Jutro też postaram się naładować baterie i poleniuchować z książką, żeby na weekend być w pełni sił i móc się zająć dzieciakami i domem, a nie snuć apatycznie z kąta w kąt (bo baterie prędzej czy później się wyczerpią). Trudno dać sobie przyzwolenie na odpoczynek, kiedy tyle można by w tym czasie zrobić - ale przekonałam się już, że mama zmęczona to mama-Balrog. I żona-Balrog ;) No nie, nie zrobię tego mojej rodzinie, są dla mnie ważniejsi od czystej podłogi czy posegregowanego (po raz enty...) prania. Tego muszę się trzymać i sobie przypominać tę prostą prawdę, bo wzorce w głowie - zupełnie inne - straszą cały czas byciem leniem, kiepską panią domu. Całe pokolenia domowych niewolnic/męczennic pewnie wyją i zgrzytają zębami ze zgrozy, przewracając się w grobach. Ich problem.
Na półkę odłożyłam przeczytaną szybko i dość sympatyczną książkę Magdaleny Kordel "Serce z piernika" i wzięłam się za coś bardziej konkretnego i podnoszącego na duchu. "Święci pierwszego kontaktu" Szymona Hołowni, polecam gorąco każdemu, bez względu na level relacji z Bogiem (zero? nie zniechęcaj się tytułem czy okładką, przeczytaj :)) czy aktualną sytuację w życiu. Ta książka po prostu pomaga... a że Hołownia ma styl rewelacyjny, to czyta się jednym tchem. Naprawdę dobry kawałek, tak jak pierwsza część ("Święci codziennego użytku").
Także tego... Optymistyczna muzyczka w tle i... relaksu to czas :)) Czego i Wam życzę!
Książka SH świetnie napisana :). Jak fajnie u Was!
OdpowiedzUsuńRewelacyjna jest :)
UsuńOdpocząć... odpocząć... odpocząć... Tak mi się to marzy, że chyba bardziej się nie da. Rozia nocami płacze i płacze. (Aktualnie słyszę w niani, jak znowu płacze, ale nie mam siły znowu biec, przecież dziesięć minut temu byłam, kołysałam, ileż można....) (No dobra, poszłam i wróciłam, ale znowu w niani szumi, pewnie to kwestia kolejnych kilku minut, mój Boże).
OdpowiedzUsuńJestem wykończona. Gorąca kawa kojarzy mi się tylko z tym moim prywatnym domowym piekłem :(
Jednak cieszę się, że u Was radośnie i że tyle się dzieje dobrych rzeczy :) Fajnie jest choćby przez komputer spojrzeć na spokój, na radość, na uśmiechy, nie wielodzietność od tej lepszej strony :) I trzymać się kurczowo myśli, że i u nas kiedyś też tak będzie, że jeszcze trochę, miesiąc, może dwa, może z pół roku. Przetrzymam. Chyba.
Dobrze, że jesteś, że można się choć tutaj trochę pokrzepić, nabrać nadziei, uwierzyć, że to ma sens.
Przytulam :* Ten stan mija... Dbaj tam o siebie i staraj się odpocząć, jak tylko masz chwilkę... Dom się nie zawali przez ten czas ;)
UsuńNapisałaś coś bardzo ważnego - o przyzwoleniu na odpoczynek. Bo my, Mamuśki, zawsze mamy coś do zrobienia...a Mama zmęczona to niefajna mama... Sama dziś planuję odpocząć wieczorem..."Labirynt duchów" czeka:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Dobrego odpoczynku :* i weekendu :)
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńMiły, ciepły post:)
Zatem udanych kolejnych dni spędzonych w gronie rodzinnym:)
A ja spakowana na walizce, czekam na jutrzejszy, mój pierwszy wyjazd, do sanatorium.
Pozdrawiam cieplutko i do napisania po powrocie:)
Odpocznij tam, do napisania :)
Usuńchwila dla siebie super ja mam nadzieje że w weekend będe miała chwile dla siebie póki co ostatni tydzień był mega męczący i pełen atrakcji ufff na szczęście od poniedziałku ferie i dwa tygodnie odpoczynku :D
OdpowiedzUsuńKocham czytać Hołownię, tak samo jak ojca Szostaka. Wspaniale, że Jasełka się udały, zwłaszcza że Ela wygląda jak prawdziwy aniołek. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńPrzywołałaś wspomnienia jasełek, w których sama brałam udział. Wyszperałam nawet serdak, w którym grałam pastuszka. I nawet Tygrys pozwolił go sobie przez chwilę nałożyć :) Aniołkiem też byłam, ale wspomnienia niezbyt dobre, bo stałam dość wysoko i skupiałam się na tym żeby nie spaść.
OdpowiedzUsuńA rodzicielstwo skutecznie wyleczyło mnie z przesadnego dbania o porządek. I dobrze mi z tym, choć czasem się wkurzam, jak nie mogę czegoś znaleźć.