wtorek, 19 grudnia 2017

Tup tup, coraz bliżej...

Na początku wrzucam Szustaka z groźnie brzmiącym odcinkiem "Chomikowa apokalipsa" :)) Polecam adwentowo, zwłaszcza że można sobie puścić i słuchać, a jednocześnie sprzątać, gotować czy co tam jeszcze przed śwętami chcemy zdrobić... Ja sobie "Jeszcze pięć minutek" czytam i co lepsze fragmenty podsuwam Gabrysiowi - Szustakowe przemyślenia świetne też dla dzieci. Zwłaszcza w czasie adwentu.

Przed nami robienie pierniczków (zaraz z Gabrysiem idziemy buszować w kuchni), kupowanie i ubieranie choinki (pewnie w czwartek, kiedy Krzysiek będzie miał już wolne), gotowanie (część potraw zwaliłam na mamę) i sprzątanie (aaaa! codziennie sprzatam i efektów nie widać!). Szopkę z papieru Gabryś już sam zmontował, ze zwierzątkami i w ogóle. Papierowe ozdoby na choinkę przynoszą z przedszkola Rafał z Elą. Gdzieś tam pod nosem mruczymy już kolędy, wkurzając Krzyśka (adwent jest! :)).

Niestety (stety?), jak to przed ważnymi świętami zwykle bywa, są też próby. W nocy z niedzieli na poniedziałek Gabryś obudził się z potwornym bólem ucha i przez tydzień ma siedzieć w domu, po lekarka powiedziała że ucho wygląda w środku bardzo nieciekawie :/ Tyle dobrze że młodemu humor dopisuje i dzięki temu ma dłuższą przerwę świąteczną. Rysuje sobie komiksy, robi figurki z papieru, ćwiczy celność strzałów piłką, czyta - na szczęście sam sobie wymyśla różne zajęcia i się nie nudzi. Sara chodzi za nim jak cień i naśladuje.

A przed chwilą mieliśmy telefon z przedszkola, że Ela wymiotuje - Krzysiek już po nią pojechał. Mam nadzieję, że to tylko zatrucie, a nie cholerny rotawirus. A dziś rano mówiłam wyprawiając ich do przedszkola, że do piątku jeszcze wszystko się może zdarzyć i żebyśmy sobie nie robili planów. Moje zakichane proroctwa, było siedzieć cicho...

Mieliśmy ambitny pomysł, że w piątek pójdziemy sobie sami we dwójkę do kina na nowe "Gwiezdne Wojny". Mam nadzieję, że mimo wszystko nam się uda. No ale to już zobaczymy, najwyżej sobie zrobimy randkę po śwętach. Na romantyczną kolacyjkę do miasta (sushi? kuchnia gruzińska?) też sobie chcemy wyskoczyć, trzeba tylko znaleźć chętną ofiarę do zostania z dziećmi. Ale warto stanąć na głowie i to zorganizować, bo bez takich wyjść to można zwariować.

Ok, kończę i lecę do pierniczków (Matce Kaszubce dziękuję za przepis :)). Zostawiam tekst z dzisiejszej godziny czytań z brewiarza. Te adwentowe czytania są moimi zdecydowanymi faworytami, mają w sobie coś niesamowitego, a jednocześnie bardzo prostego. To Bóg jest tym, który nas ratuje i zbawia, sami nic mądrego nie zdziałamy.

Z traktatu św. Ireneusza, biskupa, Przeciw herezjom
(księga 3, rozdz. 20, 2-3) 

Ekonomia zbawczego Wcielenia

Chlubą człowieka jest Bóg, ale odbiorcą działania Bożego, całej Jego mądrości i mocy, jest człowiek. I tak jak lekarz daje się poznać w swoim działaniu na chorego, tak też i Bóg objawia się ludziom. Dlatego św. Paweł mówi: "Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie". Paweł powiedział to o człowieku, który był nieposłuszny Bogu i została mu odebrana nieśmiertelność. Ale ten sam człowiek dostąpił miłosierdzia i przez Syna Bożego, i dzięki Niemu otrzymał przybrane synostwo. 
Kiedy człowiek nie poddaje się pysze lub próżności, lecz widzi w prawdzie całe stworzenie oraz jego Stwórcę, Boga niezmiernej potęgi, który wszystkiemu daje istnienie; kiedy ten człowiek trwa w miłości Bożej, jest Mu poddany i składa Mu dzięki, to Pan udzieli mu jeszcze większej chwały i wywyższy go, upodabniając do Tego, który umarł za ludzi. 
Chrystus stał się człowiekiem "w ciele podobnym do ciała grzesznego", aby wydać wyrok potępiający na grzech i w ten sposób wyrzucić go z ciała. A przez to Chrystus wezwał człowieka do stania się Jemu podobnym i wskazał mu jako zadanie "być naśladowcą" Boga. Poddał go też Ojcowskiej władzy, aby ujrzał Boga, i dał mu moc uchwycenia Ojca. Uczynił to Ten, który jest Słowem Boga, który zamieszkał w człowieku i stał się "Synem Człowieczym", aby przysposobić człowieka do przyjęcia Boga, a Bogu dać możność zamieszkania w człowieku, stosownie do tego, co spodobało się Ojcu. 
Dlatego też "znak" naszego zbawienia, Emmanuel zrodzony z Dziewicy, został dany przez samego Pana, albowiem On sam był Tym, "który zbawił ludzi", bo sami z siebie nie mogli się zbawić. 
O tej niemocy człowieka mówi Paweł: "Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro". W ten sposób Apostoł dowodzi, że dobro naszego zbawienia nie pochodzi od nas, lecz od Boga. I jeszcze tak mówi: "Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci?" A następnie wskazuje na Tego, który wyzwala: "Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa". 
To samo czytamy w proroctwie Izajasza: "Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie omdlałe kolana! Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; odpłata Boża przychodzi, On sam przychodzi, aby was zbawić". Bo nie my sami się zbawiamy, ale Bóg nas ratuje i zbawia.

3 komentarze:

  1. Za przepis podziękujesz, gdy pierniczki się udadzą ;)

    Choroby, choroby :/ Jak ja tego nie lubię. Myśmy armagedon chorobowy zaliczyli w ubiegłym sezonie, więc mam nadzieję, że w tym będzie nam trochę tych atrakcji odpuszczone. Ale na wszelki wypadek wykupiliśmy na zaś pół apteki, co by w święta się nie stresować i nie szukać dyżurującego aptecznego okienka w powiecie, tak jak to mieliśmy rok temu. Mam nadzieję, że do świąt Gabryś będzie już czuł się dobrze, a i Elusia będzie zdrowa, żeby skończyło się na jednym incydencie.

    Co do randek z mężem... O rety, jak nam tego brakuje... Ostatni raz byliśmy sami we dwoje na wyjeździe do Czatachowy równo rok temu, a poza tym to tylko na jakichś szybkich zakupach w Biedronce. Próbujemy sobie robić "randki" w domu, gdy dzieci śpią, ale to nie to samo, nie ma tego posmaku inności, czy jak to nazwać. Życzę Wam, by się udało wyskoczyć i do kina i na jakieś dobre jedzonko, w kieracie przedświątecznym czas tylko dla dwojga na pewno się przyda :)

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, zycze w takim razie, przede wszystkim ZDROWYCH Swiat!!! :*

    OdpowiedzUsuń