sobota, 26 września 2015

Po operacji. Wieści z pola bitwy.

Już po wszystkim. Gabryś wrócił z tatą do domu dziś przed południem. Wszyscy odetchnęliśmy.

Teraz odpoczywamy. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, w jakim napięciu byliśmy przez ten czas. Właśnie stres z nas schodzi.

Niby nic takiego - w końcu to TYLKO migdałki. Ale zawsze jest obawa, jak dziecko to zniesie. I żeby przez jakąś głupotę nie stała mu się krzywda. Jednak to znieczulenie ogólne i różnie bywa... Czasem człowiek z pierdołą trafia do szpitala i już z niego nie wychodzi - zabawne, że w takich sytuacjach zawsze mi się przypominają jakieś makabryczne historie.

Ja wczoraj pół dnia słuchałam ulubionej celtyckiej muzyki i starałam się modlić. O innych rzeczach nawet nie myślałam, bo sprzątać itd nie byłam w stanie. Do tego Ela w nocy przed Gabrysiowym zabiegiem dostała gorączki i wczoraj cały dzień prawie wisiała mi na rękach. Tej nocy też grzała. Teraz jest już lepiej.

Pogoda jakby dostroiła się do naszych nastrojów i lało jak z cebra. I zimno było. Rafałek był w przedszkolu, a potem na szczęście znajomy mi go przywiózł do domu i nie musiałam wychodzić po niego.

Gabryś czuje się dobrze, trochę tylko marudzi że gardło go boli. I że ma ochotę na ciepłą herbatę, kanapki i parówki. Danonki i lody trochę ratują sprawę, ale tylko trochę. Moje dzieci lubią deserki, ale coś konkretnego do przegryzienia też musi być. A teraz młodego czeka ponad tygodniowa dieta, będzie ciężko. Aż mi głupio dziś było przygotowywać obiad dla nas. Gabryś dostał to samo, tylko zmiksowane i na zimno - to nie to samo. Tak to jest w hobbickiej rodzinie, wszyscy lubią jeść i czują się pokrzywdzeni, kiedy nie mogą :)

Wczoraj młody pół dnia był na czczo (nawet pić nie mógł, żeby żołądek był pusty). Rano miał badanie, a potem czekał na operację kilka godzin. Na salę go wzięli jakoś po 13-tej.

Ja w domu czekałam i też ciężko mi było. Do pewnego momentu miałam pokój na to wszystko, modliłam się przed ikoną archanioła Gabriela (nasz prezent ślubny), żeby bronił Gabrysia. Ale potem, kiedy już wiedziałam, że jest po operacji i czekałam na informację, że się młody obudził, nagle coś mnie zaatakowało okropnymi, czarnymi wizjami. I spanikowałam. To był dokładnie taki moment, jak kiedy Piotr chodził po wodzie i nagle - chlup! Zwątpił.

Na szczęście zaraz potem Krzysiek zadzwonił, że wszystko jest dobrze. Gabrysiowi wycięto migdałek podniebienny i skrócono te boczne. O dziwo potem nawet obrzęku nie było, lekarka była w szoku. Archanioł jak działa to konkretnie ;)

Po wybudzeniu młody dostał leki przeciwbólowe i odpłynął znowu. Wybudził się wieczorem i poprosił o... kiełbaskę z ogniska :) Jak tylko wydobrzeje, to będę musiała mu jakąś wykombinować.

Mam nadzieję, że ta operacja pomoże i Gabryś nie będzie już tak chorował, no i z uchem już takich problemów nie będzie...

Teraz przed nami dwa tygodnie siedzenia w domu. Rafałka też mam nie puszczać do przedszkola, żeby jakiejś choroby nie przywlókł. Gabryś nie może biegać, skakać, tańczyć, przepychać się itd. Oj zabawnie będzie, nie wiem, jak go upilnuję. Zwłaszcza w duecie z Rafałkiem chłopaki preferują typowo męskie zabawy, obowiązkowo z elementami bójki.

Dobra, kończę, bo obiecałam chłopcom bajkę. A potem chyba wcześnie położę ich spać, musimy dojść do siebie po tych wrażeniach. Jedno muszę napisać: Gabryś był bardzo dzielny. I na badaniach kontrolnych, a potem przed i po operacji. Nie sprawia wrażenia twardziela, tylko wrażliwego chłopca - ale w sercu ma smoka. Jestem z niego dumna.

11 komentarzy:

  1. Ufff, po wszystkim! Jak dobrze. Zdrówka Kochani. No i cierpliwości Mamo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wieści, dzieci w domu = mama spokojna

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj jak dobrze, że już po operacji. Zdrówka i ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  4. no to "piątka" dla dzielnego Gabrysia :) teraz już będzie dobrze. Pozdrawiam. cien_wiatru

    OdpowiedzUsuń
  5. No to dobrze że główna część stresu już za wami. U nas wycięcie migdałka pomogło na chorowanie, ale problem uszu rozwiązały dopiero dreny. Teraz Pietruszka to okaz zdrowia :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff, adrenalina opadła co :) Znam te wizje, nie ważne co to za zabieg czy operacja, ale zawsze jest dodatkowy stres i obawa przed narkozą, wiem o czym piszesz, dobrze że to już za Wami :) Cierpliwości teraz życzę i odpoczywajcie, dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Modlitwa działa cuda, Bóg robi cuda....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Modlitwa działa cuda, Bóg robi cuda....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Życzę zdrówka dla całej rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nasza Ania gdyby byla chłopcem byłaby Rafałem. Ale jest dziewczynką, na drugie ma Michalina :-) Rafaella mi nie pasowało :-) Migdały miał wycinane mój mąż na począku małżeństwa i kupowałam mu do szpitala słoiczki niemowlęce. Wtedy nie znałam się na rodzajach i smakach, dziś bym pewnie te lepiej doprawione wybrała :-D on ledwo łykał w każdym razie, a chłopiec z sali tego samego dnia chleb jadł. Dzieci się szybko goją na szczescie :-) Oby skończyly się tym samym zdrowotne problemy Gabrysia!

    OdpowiedzUsuń