niedziela, 23 lutego 2014

Krakowska bohema w ósmym miesiącu.

Jako przykładna matka dwóch synów i kobieta w ósmym miesiącu ciąży, pół niedzieli spędziłam na mieście gadając z przyjaciółką. Krzysiek z chłopakami mieli czas dla siebie, spacerowali nad Wisłą, a potem urzędowali sobie w domu. Wróciłam akurat kiedy chłopcy szli spać, więc mogliśmy pomodlić się razem i poprzytulać jeszcze.

Kurcze jak bardzo potrzebowałam tego czasu dla siebie, bez takiego resetu ciężko przeżyć kolejny tydzień. Jednak "siedzenie w domu z dziećmi" to jak dyżur 24h na dobę, bez końca. W nocy też wstaję na każde zawołanie, bo Krzysiek nawet jak się obudzi, to nie wie, co się dzieje :) Także jakbym była do dzieci przywiązana linką. Potem samej ciężko mi się oderwać, nawet dziś się wahałam, czy jednak dnia nie spędzić z nimi... Ale na szczęście wsiadłam w tramwaj i wylądowałam u Alnilam.

Potem jadłyśmy ryż po indyjsku i czekoladki prosto z Sycylii ;) Kath pomalowała mi paznokcie na czerwono i obdarowała różnymi olejkami do włosów, także poczułam się jak celebrytka w SPA, a nie wieloryb tuż przed rozwiązaniem. Dobrze jest odpocząć, zwłaszcza z przyjaciółką :) A potem poszłyśmy do knajpy na grzańca (ona) i czekoladę z bitą śmietaną (ofkors ja). I gadałyśmy, gadałyśmy... Dobrze mieszkać w Krakowie, bez tego kawiarnianego klimatu raz na jakiś czas trudno by mi było żyć. W dodatku akurat byłyśmy na Brackiej. Tej Brackiej:


Także u siebie, bo i piosenka jest mi bliska od dzieciństwa, no i studiowałam te pięć lat praktycznie za rogiem.

A teraz siedzę już w domu, zaraz relaks  w wannie, a potem spróbuję zasnąć. Ostatnio zasypianie jest hardkorem, bo dziecię najmłodsze właśnie wtedy zaczyna mi wiercić dziurę w brzuchu, dosłownie i od środka. Tylko się zastanawiam którą kończyną to czyni i czy odwrócone już prawidłowo, czy jednak uparcie trzyma główkę w górze...

Gabryś z Rafałkiem dokazują na całego i stanowią coraz bardziej zgrany duet. Ostatnio zrzucali razem z hukiem książki z półki, wybierając lekturę dla siebie. Potem Gabryś popatrzył na mnie i powiedział z pobłażaniem: "A teraz ty sobie poczytaj jakąś książkę dla dorosłych dzieci... a my sobie poczytamy taką dla NORMALNYCH dzieci!"

Zaiste, dobrze że miałam przy sobie odpowiednią lekturę i mogłam wykonać polecenie bez szemrania.

10 komentarzy:

  1. Hehe oni przeczytają coś dla normalnych, uśmiałam się nieźle. A maluszkowi jak się urodzi sprawdź czy nie ma odciku na duźym palcu od nogi od wiercenia tej dziury w maminym brzuchu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdziwiłabym się, gdyby mi się Edward Nożycoręki urodził, sądząc po doznaniach :P

      Usuń
  2. Oj i mnie by się przydał taki reset w Krakowie :) No dobrze- nawet w tym naszym Szczecinie bym nie wzgardziła...
    No i ta czekolada z bitą śmietaną- ofkors, że w to wchodzę :)
    No mama, nic tylko mieć takich chłopaków, którzy poczytać w ciągu dnia pozwolą :) U mnie nawet nie ma mowy, żeby coś takiego przeszło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumienie mają wyjścia, od początku sobie zastrzegałam prawo do chwili dla siebie z książką czy przed kompem :) Jak się ma mamę choleryczkę, to lepiej się nauczyć samodzielności i nie fikać ;)

      Usuń
  3. A jaki ładny tytuł! :)) Pozdrawiam Bohemę & Co. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo zmęczenia, o którym piszesz post jest pogodny i emanuje siłą - i tak trzymać! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe te dzieci zawsze dokazują u mnie jeszcze nie ma takiej więzi między chłopakami ale już znacznie lepsze mają relacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze będą razem szaleć, musi Areczek trochę urosnąć, zacząć mówić więcej, to się zacznie :)

      Usuń
  6. Witam słonecznie! :)
    Zaglądam tu do Ciebie drugi raz i tym razem coś napiszę,i dodam że nadrobię poprzednie wpisy:)
    Ładnie tu u Ciebie i piszesz tak fajnie, i mieszkasz w moim ukochanym Krakowie i uwielbiam tą piosenkę i na pewno zostanę tu u Ciebie na dłużej! O! :)

    Dobrze tam miec chwilę dla siebie.
    Cieszę się, że mimo natłoku obowiązków, zrobiłaś coś dla siebie!!
    Mnie nie udaje się to często...i marzy mi się taki wypad z Przyjaciółką...
    Ach,ale się rozmarzyłam:)
    Ściskam!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tak, niekiedy taki dzień bez dzieci jest potrzebny każdej matce. ;)

    OdpowiedzUsuń