wtorek, 10 grudnia 2013

Wszystko w porządku :)

Jak w tytule notki. Radość z usłyszenia tych słów podczas badania usg w szpitalu - bezcenna...

Jeszcze w niedzielę na samą myśl o wizycie w klinice drżałam i powierzałam sytuację Matce Bożej. Skuteczność działania przewyższyła moje oczekiwania, jak zwykle. Wprawdzie dwa dni z rzędu spędziłam czekając w parogodzinnych szpitalnych kolejkach, ale się opłacało. Na dzień dobry spotkałam znajomą, która jak się okazało też została skierowana na patologię ciąży. Nie byłam już sama, w dodatku zyskałam przewodnika - bez tego bym się zgubiła na bank, to był labirynt, a nie szpital. Wczoraj udało mi się po długim czekaniu dostać termin usg na dziś. A dzisiaj po nerwowych paru godzinach ległam na wyrku i oglądałam na ekranie moje najmłodsze dziecię w tonacji czarno-białej. I doczekałam się werdyktu nieco zdziwionej pani doktor - owszem, lekka asymetria komór bocznych jest, ale bez szału i generalnie w normie. Dziwne, bo na tamtym usg wyraźnie wyszło inaczej. Albo sprzęt był nie taki, albo znowu złe zmiany się same zmniejszyły, tak jak na początku ciąży. Mam przyjść na kontrolę za miesiąc, ale się nie schizować. Ech, kamień z serca, bo już gdzieś w głowie miałam czarne scenariusze.

Ech, mój najmłodszy Maluszku, tak samo boję się o Ciebie, jak o Twoich braciszków. Dziś całą noc śniło mi się, że już się rodzisz. Chciałabym już doczekać kwietnia i móc Cię przytulić, moje wyczekane szczęście...

Oczywiście pani doktor zapytała, kogo oglądamy. A ja na to, że niespodziankę i w razie czego proszę nie mówić, czy to chłopczyk czy dziewczynka. Chcę się o tym przekonać w dniu narodzin, tak jak się przekonam o kolorze oczu, włosów, wyglądzie buzi i w ogóle.

Braciszkowie spędzili ten czas z tatą (w poniedziałek) i babcią (dziś). Coraz częściej myślę o tym, czy by ich w przyszłym roku jednak nie posłać do przedszkola, Gabrysia zwłaszcza. Są bardzo kontaktowi, generalnie dwa bystrzaki (to nie tylko moja opinia, także otoczenia hihi). Rafałek uczy się od brata błyskawicznie (i oczywiście próbuje naśladować we wszystkim, ze stawaniem na głowie włącznie), a Gabryś dzięki niemu wyleczył się z pewnej nieśmiałości czy niepewności, razem brykają na całego. Pewnie będziemy potrzebować tego, żeby się mogli wyszaleć gdzieś z dziećmi i zatęsknić. A ja będę mogła ogarnąć dom i Maleństwo przez ten czas. Powoli dojrzewam do tej decyzji. Aczkolwiek nic na siłę, nie należę do osób, które uważają, że trzeba wysyłać do przedszkola jak najwcześniej, żeby się "uspołeczniło i przyzwyczaiło do kieratu". Ja tam stawiam na indywidualizm i poczucie własnej wartości - a o to czasem w tłumie trudno.

I tak to u nas przed świętami, zaczynam już myśleć o Wigilii. Dziś kupiłam płytę z kolędami, żeby chłopaków przyzwyczaić i nauczyć (często śpiewamy we trójkę, Rafałek przeważnie samogłoskami ;)). Choinkę trzeba będzie kupić jakąś bezpieczną (niezbyt dużą), żeby Rafałek sobie krzywdy nie zrobił. Za rok będzie już mądrzejszy, to poszalejemy. Tylko na myśl o gotowaniu mi się odechciewa, ale liczę na pomoc Krzyśka. Dobrze mieć faceta, który nie boi się prac domowych. Inaczej bym już dawno wywiesiła białą flagę...

Dobrego adwentu, obyśmy nie zgubili w tym czasie tego, co najważniejsze.

18 komentarzy:

  1. WIEDZIAŁAM!!!! świetna wiadomość;) Trzymaj się Maluszku!!!
    Ja we wrześniu puściłam Dusię do przedszkola i też wcześniej długo się zastanawiałam, czy to dobry pomysł, tym bardziej, że w domu z Tati przecież jestem. Z perspektywy 3 miesięcy mogę powiedzieć, że to była słuszna decyzja;) Jednak kontakt z większą grupą dzieci i urozmaicenie dnia codziennego przez różne przedszkolne atrakcje pozytywnie wpływają na małą;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Maluszek się trzyma, odetchnęliśmy. Od rana podryguje bo męczy go czkawka :D Dobrze wiedzieć, że wszystko ok i czekać ze spokojem na narodziny...

      Usuń
  2. Ależ się cieszę!!!:)))
    A posłanie do przedszkola też mogę tylko polecić... dla mnie to niesamowite odciążenie, a dziewczyny zadowolone! No ale jest też minus czyli choroby. Ze starszakami nie ma problemu, zwykle na wirusach się kończy, ale Malutek łapie wszystko, myślałam że mleczko piersiowe bardziej ochroni :( No nic, jeszcze sporo macie czasu na decyzję.
    Najważniejsze, że możecie z uśmiechem wyczekiwać Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobaczymy, z jednej strony odciążenie, a z drugiej chłopcy mi teraz w ogóle nie chorują i średnio mi się uśmiecha to zarażanie..

      Usuń
    2. Wiecie co, ja też nie wiem jak to jest z tą niby ochroną z piersi. Ostatnio mam chyba jednak więcej dowodów na nie, i że odporność to jednak suma wielu, wielu różnych czynników... U nas jak do tej pory co prawda tragedii nie było, ale... Lila od noworodka łapała od Elizy każdy jeden katar i kaszel :( Teraz ma aktualnie zapalenie oskrzeli, niby właśnie wirusowe, ale leje się przez ręce i sama nie wiem co to będzie dalej. Z przedszkolem to trudna decyzja. Dla mamy chwila oddechu i to jest na ogromny plus, dla dziecka rozwój, życie w grupie itd, no ale te wirusy, bakterie... tego się nie przeskoczy :(

      Usuń
    3. Kiedy urodził się Rafałek, też zaczął się sezon chorobowy. Zaraz po przyjeździe do domu zaraził się od brata, choć był na piersi :/ Potem w wieku 2 miesięcy to samo, niestety skończyło się na zapaleniu płuc i 2 tygodniach w szpitalu, koszmar... Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej i chłopaki wytrwają bez chorób, kiedy się urodzi maluszek :)

      Usuń
  3. Ja tez się cieszę, że maleńki zuszek ma się dobrze. Moje dzieciaki uwielbiają Arkę Noego z samochodowego odtwarzacza jej nie wyciąagamy, bo słuchamy non stop a Pola sobie często śpiewa sie je je :)
    Z przedszkolem się zgadzam, nic na siłę, bo trzeba, bo już, bo inni chodzą. Na ostatnim spotkaniu z psychologiem w ośrodku adopcyjnym pani stwierdziła, że pracując dodatkowo w przedszkolu rzadko widzi w pełni przystosowane 3-latki do oderwania od rodziców. Ja poczułam jak pąsowieję, bo moja Pati poszła jak miała 3 lata i 7 miesięcy. No, ale jej wyszło to na plus, bo się otworzyła bardziej na ludzi.
    Oj męża gotującego to zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi pierwsza randka polegała na tym, że zaprosił mnie na obiad :D On gotował, ja się wylegiwałam. Także jak przychodzi weekend, to mogę liczyć czasem na chwilę oddechu od garów...
      "Sieje je" to była kiedyś ulubiona piosenka Gabrysia :)) Teraz woli "Świeć gwiazdeczko świeć".
      A przedszkole to mój stały zgryz, bo się dziwnie czuję, że dzieciaki znajomych chodzą, a my jak zwykle pod prąd. Ale widzę, że póki co wychodzi to chłopakom na dobre, siedzenie w domu znaczy :)

      Usuń
  4. I ja zazdroszczę takiego męża!
    Wspaniała wiadomość!

    OdpowiedzUsuń
  5. kochana :) Nasza Marcysia ma poszerzone komory mozgowe. Wodoglowie nieaktywne. Rozwija sie dobrze. Jak pan doktor dowiedzial sie o Marcysi jak bylam w ciazy z Jasiem - to Jankowi tez do konca wmawial chorobe. jezdzilismy do specjalisty - on nie widzial prawidlowy obraz mozgowia. Moj wtedy prowadzacy doktor straszyl. jas urodzil sie zdrowy a pan doktor dalej nie wierzyl. Okazalo sie ze pomary komor robil nie w tym miejscu... Doktora lubie dalej ale nie chodze juz do tego.
    Zycze Wam pokoju w sercach. Jak juz urodzisz szczesliwie - wpadnijcie do nas na wakacje :) Jestescie mi bardzo bliscy :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo dzięki, jak słyszę takie historie to zaczynam mieć nadzieję, że mimo wszystko będzie ok. U nas też każda ciąża to inny problem, dziewięć miesięcy jak na wojnie :) Ufam Panu Bogu że będzie ok, ale strachu o dziecko nie wyłączę w głowie, zresztą nie sądzę żeby tego ode mnie wymagał.
      A odwiedzilibyśmy Was chętnie, tylko musielibyśmy jakiś sensowny nocleg wyczaić. Ostatni raz kiedy byliśmy tam w okolicach na polu namiotowym, to musieliśmy się zwijać przed czasem, bo nam funduszy brakło :) Możesz popytać, czy nikt ze wsp nie chce spędzić wakacji w Krk, chętnie się wymienimy ;)

      Usuń
  6. Baardzo się cieszę, że wszytko dobrze z Maluszkiem:) Całuję Go w piętkę wirtualnie:)
    A do przedszkola ja bym nie dawała chłopaków:) Bo tej więzi jaką nawiążą z Tobą, ze sobą będąc jeszcze troszkę w domu nic nie zastąpi... No, i jednak myślę, że najlepsza Pani w przedszkolu nie wychowa, nie przekaże wartości ważnych tak jak Mama. Zwykła Mama. Ze swoimi wadami i problemami.... Takie małe zachęcenie:) Dla nich najważniejszy póki co jest DOM i Wy, Najlepsi dla nich Rodzice:)... spróbuj może jeszcze troszkę :):) jak zechcesz Dzielna Mamo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za te słowa, bo ja właśnie chciałam posłać dzieciaki do szkoły jak najpóźniej, żeby pobyły w domu i w ogóle. Tylko się zaczęłam łamać, bo raz że zmęczenie, dwa że poczucie że ze mną się nudzą może :) Przez to że to chłopcy to mam zgryza, czy nie za dużo czasu spędzają ze mną, a nie w męskim gronie, ucząc się męskich zachowań (z innymi chłopakami w przedszkolu). No ale tak to jest, chciałabym dla nich jak najlepiej, stąd te wieczne dylematy...

      Usuń
    2. Kochana, no co Ty, przecież Ich nie "zniewieścisz" :) Mój brat poszedł do zerówki w wieku 6lat, i był w domu ze mną i z mamą i jest NORMALNYM facetem, a chłopcem też był w zupełności męskim :) Także spokojnie, rób jak Ty uważasz i nie poddawaj się żadnej presji, że dziecko kogoś coś tam...

      Usuń
    3. No niestety zarówno mój brat, jak i mąż dorastali pod dużym wpływem mam i nie mogę powiedzieć, żeby to na nich dobrze wpłynęło :/ Ja wprawdzie jestem inna niż mama i teściowa i nie robię z chłopców na siłę mięczaków i siusiumajtków - ale jakaś obawa jest i tak. Z tym że wiem, że mnie też potrzebują, po prostu się staram, żeby mieli silną relację z tatą i innymi facetami w rodzinie :)

      Usuń
    4. No! I to jest bardzo dobre podejście. No tak, ja też znam takie przypadki, gdzie mama jakąś trochę dziwną miłością potrafiła więcej złego narobić niż dobrego, ale na szczęście to nie jest regułą :)

      Usuń
  7. Mnie też się ostatnio śniło że się w 3 Króli urodzi ;)

    OdpowiedzUsuń