Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa,
Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy
arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz
doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu.
Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali
miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili.
Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił gorące prośby do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.
A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.
Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił gorące prośby do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.
A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.
Hbr 4, 14-16; 5, 7-9
Był śnieżny Tłusty Czwartek, zasypało nas i w Wielki Piątek. Choć tęsknię za wiosną, to jednak właśnie taka pogoda sprzyja zamyśleniu. A słońce? Cóż, pewnie wyjdzie zza chmur po Wielkiej Nocy...
Cudowna notka!
OdpowiedzUsuńA teraz już po Zmartwychwstaniu, jakoś mi tak lżej na duszy... Jeszcze gdyby to mityczne słońce wreszcie się pokazało i mógłbym gdzieś się ruszyć...byłbym całkiem szczęśliwy.