...a my wszyscy zasmarkani. Odliczamy dni do Paschy i mamy nadzieję, że wszyscy będziemy mogli być, że nikogo nagle nie rozłoży gorączka, czy - aaa! - zabłąkany rotawirus. Ale będzie jak Bóg da, w końcu to on tym wszystkim steruje.
Misiek ma swój pierwszy w życiu katar, a ja odciągam i liczę na to, że szybko przejdzie. Po tym, jak Rafałek w tym wieku wylądował w szpitalu z zapaleniem płuc (i musiałam zostawić w domu zdezorientowanego dwuletniego Gabrysia), mam traumę.
Za oknem znów słońce i kolory, a my siedzimy w domu. Tak, Wielki Tydzień. Ja swój krzyż chyba najmocniej teraz odczuwam w tym strachu o dzieci, w kolejnych nieprzespanych nocach, w wykonywaniu tysiąca upierdliwych a potrzebnych rzeczy (jak przetykanie po raz kolejny w ciągu nocy małego noska, w momencie gdy wszystko we mnie woła o trochę snu). I w tym, że co chwilę ktoś coś ode mnie chce. Chwila spędzona w ciszy z książką i kawą - bezcenna.
Apropos książek, to czytałam ostatnio rewelacyjną - Cesarzowa rodzi w domu A. Powideł (dzięki Aniu! :)), mamy szóstki dzieci (z których trójka nosi imiona... archaniołów ^^ a jedna z córek to Elżbieta...). Nie ze wszystkimi decyzjami czy poglądami autorki się zgadzam, ale generalnie książka napisana jest świetnie i dosłownie mnie wessała. No i zachwyciło mnie to tak bliskie mi otwarcie na nowe życie w rodzinie. I walka o bycie sobą. Polecam baaardzo!
karuzelka |
Oprócz tego przeczytałam też stos książeczek dla dzieci, głównie urodzinowych prezentów Eli i Rafałka ;) Między innymi Lottę z ulicy Awanturników Astrid Lindgren, której wcześniej nie znałam, a też zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Porusza mnie mądrość ukryta w książeczkach tej autorki. A tytułowa bohaterka - no wypisz, wymaluj nasza Ela. W dodatku też pięciolatka.
Szczerze mówiąc nieraz trudno mi nieraz się zebrać, by z nimi poczytać. Albo ułożyć puzzle. Albo zagrać w planszówkę (bo wiadomo, że przy okazji co się nagadam, to moje... wolałabym grać nie wychowując nikogo przy okazji :P). Robię to, bo wiem że to dla nich dobre. Ale jednocześnie mam ochotę na co innego. Takie tam małe rezygnowanie z siebie (albo duże, jeśli człowiek jest przeziębiony i najchętniej leżałby w łóżku). No ale po to mam te dzieci, żeby dawać im swój czas, mimo zmęczenia.
Kończę... Dobrego czasu Wielkiego Tygodnia, kochani. I spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem.
Michaś ze swoją ulubioną zabawką :) |
Azul, gramy z chłopakami |
Dobrego i zdrowego!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Każda Mama, każdy rodzic boi się o swoje dzieci - to miłośc, instynkt macierzyński, opiekuńczy... jeśli kogoś kochamy to martwiymy się i myślimy... no naturalne i wyjątkowe. A Wy jesteście cudownymi rodzicami :) Zmęczenie... uśmiech dziecka, widok jak dorasta w szczęściu chyba to wynagradza ;) Będzie dobrze... z Bogiem i Waszym Aniołem Stróżem. Dużo dobrego dla Was i Bozego błogosławieństwa. <3
OdpowiedzUsuńKochani chciałabym życzyć Wam pięknych, spokojnych, ciepłych, radosnych, pogodnych i rodzinnych Świąt. Bez problemów dnia codziennego, bez zmartwień a z Bogiem, Zmartwychwstałym Jezusem i miłością w sercu. Niech to będą piękne i wyjątkowe święta (pierwsze z Waszym Maluszkiem), takie które będziecie czule wspominać. Święta pełne pokoju, spokoju i miłości. Wesołego Alleluja :*
UsuńNie znam tej książki, ale odnoszac się do tytułu: rodzić w domu? Super! Tylko co, jeśli coś pójdzie nie tak, a przebiegu żadnego porodu nie da się z góry przewidzieć. Nawet najzdrowiej przebiegająca ciąża może zakończyć się porodem, w którym trzeba będzie NATYCHMIAST ratować dziecko, albo i dziecko, i matkę. I wtedy liczy się każda minuta. I tylko szpital zapewnia bezpieczeństwo na wypadek czegoś nieprzewidzianego.
OdpowiedzUsuńDobrym pomysłem są może domy narodzin zlokalizowane przy szpitalu. Ale poród domowy? Ja bym się bała.
A że kiedyś kobiety rodziły w domu i cesarek nie było? No oczywiście. I proponuję sprawdzić statystyki śmierci okołoporodowych zarówno dzieci, jak i matek.
We wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek.
Życzę Wam Radosnych Świąt Wielkanocnych. Życzę Ci, aby były dobre, spokojne, wolne od przeziębień i wirusów.
Aby Zmartwychwstały Jezus obdarzył Was wszelkimi potrzebnymi łaskami.
Pozdrawiam,
Marysia
Zaobserwowałem, że cokolwiek nie napisze Rivulet, pani wtrąca trzy grosze zazwyczaj na przekór. Może nie warto się męczyć i po prostu odpuścić sobie czytanie?
UsuńWesolego Alleluja! i Zdrowka!!!
OdpowiedzUsuńKochani. Niech radość ze Zmartwychwstania trwa w Waszych sercach każdego dnia.
OdpowiedzUsuńJa też mam traumę szpitalną. Pierwszych świąt z Tygrysem o mało nie spędziliśmy w szpitalu. Poza tym on odwadnia się momentalnie, więc zawsze drżę.