piątek, 25 maja 2018

Mama. Trudne słowo.

Wigilia Dnia Matki. Jutro taki tam dzień. Trochę słodki, trochę gorzki. Dla mnie trudny i chyba już na zawsze podszyty melancholią. A może i tą ranę Bóg uleczy całkowicie? Czy zawsze będzie blizna?

Mama. Słowo kojarzy mi się z tęsknotą. Za akceptacją. Zainteresowaniem. Przytuleniem. 

Z próbą kochania. Tak po ludzku, niedoskonale,  na ile się potrafi.

Z trudną historią. W rodzinie wszystkie mamy miały pod górkę i wychodziły z rodzinnych domów jakoś tam (bardzo!) poranione. Potem próbowały kochać, ale nigdy nie obyło się bez kolejnych zranień. Przecież moja mama bardzo nas kochała (i kocha :)). Czasem za bardzo, czasem dziwnie nadopiekuńczo, ale starała się bardzo. To skąd ten ból we mnie? W niej? W babci?

Kiedy po raz  pierwszy w życiu  zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreseczki, serce skurczyło mi się ze strachu. Będę taka sama, zranię to dziecko.

I pewnie ranię dzieci. Nie raz i nie dwa. Niecierpliwością, niedoskonałą miłością, brakiem akceptacji. Na  pewno mogłabym być lepsza. Nie jestem idealną mamą i nigdy nie będę. Czasem  pod koniec jakiegoś trudnego dnia robię rachunek sumienia i jestem jak sparaliżowana. Znowu zawiodłam. Miałam być inna. Wieczny poligon...

Życie to nie bajka. Jest ktoś, kto zrobi wszystko, żeby zniszczyć nas i nasze dzieci. Komu bardzo zależy, żebyśmy czuły się przegrane i już nie wstały do kolejnej walki. Żeby nasze dzieci rosły przy coraz bardziej sfrustrowanych matkach, pozbawionych nadziei.

Ale jest jeszcze coś. Wtedy, w pierwszej ciąży, zaczęłam prosić inną mamę o pomoc. Mamę Jezusa. Wtedy wydawało mi się to kosmosem, bo była to dla mnie prawie obca osoba. No ale co miałam do stracenia? W takiej sytuacji?

I rzeczywiście, ona ratuje. Tak jak w Kanie Galilejskiej widzi problem i angażuje swojego syna. Tam, gdzie ja mdleję ze strachu i niepewności, oni działają i dają radę. My z Krzyśkiem robimy ile możemy, ale to ktoś inny prowadzi, buduje nasz dom. Patrzę na naszą rodzinę ich oczami i widzę piękno. Mimo naszych niedoskonałości tworzy się coś bardzo dobrego. A dzieci są szczęśliwe i często mówią mi, że jestem najlepszą mamą na świecie. I wtedy zaczynam widzieć, że faktycznie - dla nich jestem. Potrzebują mnie, a nie ideału. Bo to ja wiem, jak mało mogę i ja polecam ich opiece Góry. Pan Bóg jest zdecydowanie bardziej skuteczny niż Superniania :P I nie robi wokół siebie tyle szumu...

Za mną wzruszające przedstawienia w przedszkolu. Rafał i Ela dali z siebie wszystko, a ja patrzyłam ze łzami w oczach. Dziś Gabryś przyniósł mi prezencik, zrobiony podczas jednej z lekcji. A Sara jak zwykle wyściskała swoimi miękkimi ramionkami i dała mnóstwo mokrych buziaków.

Tak, mimo wielu trudności i lęku o dzieci, pięknie jest być mamą.

Kochani, każdego dnia dziękuję Bogu, że mi Was postawił na drodze i że możemy iść razem. Obyście zawsze czuli się kochani i mieli w sobie i nas, rodzicach, wsparcie. A przede wszystkim wiedzieli, że pomoc przychodzi z Góry. I obyśmy wszyscy cieszyli się kiedyś tam po drugiej stronie. Bez Was nie ma nieba.

10 komentarzy:

  1. Pięknie napisane... Wzruszyłam się... Wiele z tych emocji odnajduję w sobie, jak pewnie każda mama. Upadki. Strach. Rozpacz, że miało być inaczej, a się nie udało. Ale i miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam już mamy na ziemi, moje relacje zwłaszcza w ostatnich latach choroby, były trudne, tęsknię za Mamą...
    Moje dzieci i moje wnuki powierzam każdego dnia Matce Bożej, Ona wie najlepiej czego im potrzeba. Moi synowie mawiają, że mają najlepszą matkę i to jest dla mnie najpiękniejsza nagroda i prezent na każdy dzień. Życzę Ci najprawdziwszych radości na każdy dzień z dziećmi, a potem, daj Boże z wnukami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poruszające. Ja też kulawą miłość dostaję i kulawą daję. A Bóg układa z tego całkiem sensowną historię...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co mam napisać... te słowa są takie piękne, prawdzie, pisane z serca i serem...
    Nie jestem mamą ale naprawdę wzruszyłam się.

    Każde dziecko jest dla Mamy wyjątkowe i te jedyne, tak samo jak każda mama jest dla swojego dziecka jedyna - najlepsza i wyjatkowa. Oby każdy dzień był dla Ciebie powodem do radości i dumy ze swoich dzieci i męża a dla męża i dzieci dumy z Ciebie. Dużo radości i chwil o ktorych będziecie chcieli pamiętać...

    OdpowiedzUsuń
  5. moje relacje z mamą są od początku bardzo krzywe i bardzo trudne, i bardzo czuję się w tym wszystkim zła i winna. Nie umiem inaczej spojrzeć na zjawisko "mama". A jak czytam słodkości typu "każda matka dla każdego dziecka" albo "każde dziecko dla każdej matki" to tylko wzruszam ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie... wzruszająco... I tak szczerze napisane... warte przeczytania i zapamiętania..

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za to, co napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana... Nigdy, NIGDY sobie nie wyrzucaj, że jesteś złą, kiepską, niedoskonałą, niecierpliwą Mamą!! Twoje dzieciaki są szczęśliwe i Cię kochają! Czyli robisz coś dobrze, nawet jeśli sama nie wiesz co. Wątpię czy przy innej matce mieliby równie dobrze. Na tej ziemi NIE MA rodziców doskonałych. Jedyni Rodzice Doskonali - Doskonały Ojciec i Doskonała Matka, znajdują się w Niebie...i stamtąd spływa na Rodziców siła do walki kiedy jest gorzej. Starasz się najlepiej jak możesz, to widać i to procentuje...

    Ściskam Cię najmocniej. Nigdy w siebie nie wątp!

    OdpowiedzUsuń
  9. ahh tak wiele z tych słów jest jakby moimi :)
    Pięknie napisałaś :*

    OdpowiedzUsuń