Styczeń minął jak z bicza strzelił. I dobrze, bo go nie lubię ;) Luty może przejść równie szybko, bo też jest jak flaki z olejem - nic się nie dzieje, nie ma o czym pisać. Do wiosny jeszcze daleko, póki co szaro i łyso. Pewnie, dobrze się bawimy razem w domu, ale tęskni nam się za zieloną trawką, ciepłem i spacerami...
Dziś na szczęście po dwóch tygodniach mrozu mamy odwilż i pogodę prawie wiosenną. Godzinę szaleliśmy na podwórku, dopóki Rafałek nie odkrył kałuży na podjeździe i w niej nie zanurkował. Poza tym miałam niezły ubaw, bo pod garażem zrobiła nam się ślizgawka i co chwilę któryś z chłopaków lądował rozpłaszczony na ziemi.
Weekend minął nam spokojnie, odpoczęliśmy razem w piątkę ;) Maluszek szalał w brzuchu, bracia dookoła i było wesoło. Pomijając lekkie objawy rotawirusa u mnie i Krzyśka, no ale przeżyliśmy jakoś. Zauważyłam, że przestałam prawie zwracać uwagę na swoje choroby, za to prawie dostaję zawału, kiedy coś jest dzieciakom.
A dziś tak patrzę na suwaczek i mi się westchnęło. Już 30 tydzień! Jeszcze 10 (no, 8 do donoszenia) i koniec. Kurcze, mam nadzieję że przetrzymam jeszcze luty i marzec bez niespodzianki... Póki co wydaje mi się, że jest ok, wizytę u lekarza mam za tydzień. Chłopcy już się nie mogą doczekać dzidziusia, przychodzą i dotykają brzucha, nawet Rafałek ostatnio się zrobił mega kumaty i też przestał być obojętny na młodsze rodzeństwo. Wieczorem jak się pytam, za kogo się pomodlimy, to Gabryś nawet nie zdąży powiedzieć, że za dzidziusia. Bo już Rafałek pokazuje paluszkiem na mój brzuch (generalnie jego aktywność podczas wieczornej modlitwy wzrosła ostatnio i przestał być biernym słuchaczem).
Poza tym poszperałam w necie, co się będzie działo z Maleństwem w tym tygodniu:
30 tydzień ciąży - skóra dziecka już jest na tyle gruba, że nie widać
tej siateczki naczyń krwionośnych ale nadal jest jeszcze trochę
pomarszczona jednak do 40 tygodnia braki wypełni tkanka tłuszczowa i
będziesz miała gładziutkiego malutkiego różowego bobaska. Dziecko jest
coraz mniej aktywne a jego ruchy mniej gwałtowne, ponieważ ma coraz
mniej miejsca albo świadczy to o ułożeniu w tzw. pozycji startowej czyli
głową w dół. Poza tym kurczące mięśnie przepony niekiedy płyn owodniowy
dostaje się do płuc i wtedy maluszek ma czkawkę odczujesz to jako
miarowe pulsowanie na brzuchu. Wątroba i śledziona przestają tworzyć
krew a przejmuje to tylko i wyłącznie szpik kostny. Dziecko mierzy ok.
38-39 cm od główki do pięt i waży ok. 1400 gram.
Coraz częściej myślę o rozwiązaniu. Traumy mam dwie: brak skurczy i groźba cesarki (pogabrysiowa) oraz urodzenie wcześniaka (porafałkowa). Zobaczymy, jak się to ułoży tym razem. Jedno jest pewne - nie mogę się doczekać widoku małej buzi... I bardzo się boję, żeby nic się złego nie podziało w międzyczasie. Ale to już w rękach Boga. Muszę teraz dużo odpoczywać i uważać na siebie...
A to kołysanka, która mnie uspokaja ostatnio. Swoją drogą chłopaki też ostatnio bez paru kołysanek nie idą spać - także co wieczór śpiewamy razem. A potem robi się cicho... Uwielbiam patrzeć na ich śpiące buźki, takie spokojne i niewinne. Zawsze wtedy zapominam, ile razy w ciągu dnia chciałam rozbójników obedrzeć ze skóry ;)
"A potem robi się cicho... Uwielbiam patrzeć na ich śpiące buźki, takie spokojne i niewinne. Zawsze wtedy zapominam, ile razy w ciągu dnia chciałam rozbójników obedrzeć ze skóry ;)"
OdpowiedzUsuńHaaa! Lepiej bym tego nie ujęła! :) Mam dokładnie takie same odczucia po całym dniu nadskakiwania z brzuchem nad Zosią :)))) (jeśli J.w pracy...)
:D Dobrego rozwiązania i czekam na wieści :*
UsuńAle to szybko minęło... Trzymajcie się ciepło:)
OdpowiedzUsuńWam też zleci ;)
Usuńpiękna piosenka! zakochałam się :)
OdpowiedzUsuńOdkryłam ją jakoś kiedy Gabryś był malutki i lubię do niej wracać :) Niesamowita jest...
UsuńJuż 30tydzień! Oj gan ten czas niesamowicie. Też miałam kilka poelizowych traum, chociaż łudziłam się, że ze względu na taką różnicę wieku są one oswojone... Ale to było złudzenie. Także życzę Wam spokojnej końcówki i szczęśliwego, naturalnego rozwiązania- żeby nie było traumy przy czwartym :)
OdpowiedzUsuńNo oby! :))
UsuńDzięki!
A bo tak jest... M mój nie rozumie że ja kocham usypiać i patrzeć póżniej na nich...
OdpowiedzUsuńUsypianie to jeszcze mogę zostawić Krzyśkowi... Wystarczy, że potem popatrzę ;)
UsuńJa też uwielbiam to patrzenie śpiące bużki moich maluszków.
Usuń