poniedziałek, 24 września 2012

Moja szkoła ;)

Jest 14 a ja wyjątkowo mam chwilkę, bo chłopcy zmęczeni zasnęli (dalej jesteśmy chorzy). Na szczęście dziś jest ciepło, więc grzaliśmy się trochę w ogródku na słońcu. Rafałek próbował zrywać trawę, a Gabryś wyszukiwał ze mną biedronki, gąsienice i pająki. Znaleźliśmy nawet ślimaka i omal nie pokłóciliśmy się, po czyich spodniach ma się przejść. Na szczęście poszliśmy na kompromis, a potem położyliśmy go na liściu mlecza i długo obserwowali jego "marsz" :)

Rano było chłodno, więc długo siedzieliśmy w pokoju i oglądali różne bajki. Gabryś lubi zwłaszcza piosenki, więc skakaliśmy na YT po różnych przebojach z Disneya, Fasolek i takich tam :)


 

 To z jego ulubionej bajki ("Zaplątani" - bo jest konik i "żaba"!!!), mogę puszczać mu ten fragment w kółko przez pół godziny i nie ma dość :D

Gabryś w ogóle ostatnio się rozśpiewał i przeważnie spaceruje po domu nucąc "Jedzie pociąg z daleka", "Mydło wszystko umyje", "Sieje je" (to Top 3) i inne takie. Brzmi to rozwalająco :)

Rafałek chyba pozazdrościł mu talentu, bo ostatnio w chwilach zadowolenia wydaje takie dźwięki, że zaczęłam go nazywać Ryczypiskiem :P Nie wiem, czemu moje dzieci muszą wydawać takie wysokie tony z siebie, ale ok... Tak na poważnie, to byłam u laryngologa ostatnio. Po wspólnym jodłowaniu chłopców miałam takie zawroty głowy i ból uszu przez ponad tydzień, że aż się przestraszyłam. Naprawdę - inne dzieci krzyczą jakoś ciszej, nawet jak drą pyski na maksa :P Wiem, bo się nasłuchałam. A moje jakby się z opery urwały, śpiewają...

Tak poza tym, to uczymy powoli Gabrysia się modlić. W sensie wieczorem, bo eucharystię i niedzielne laudesy to zna od urodzenia (a nawet przed). W sumie dość szybko jak był mały, nauczył się mówić "Amen" i "Alleluja" ;) A teraz co wieczór razem dziękujemy Bogu za kolejny dzień i prosimy o różne rzeczy (młody nieodmiennie o ciasteczka). Największą frajdą jest dla niego przeżegnanie się przed i po ("Jeszcze raaaaz???"). 

Zastanawiałam się niedawno nad przedszkolem, ale stwierdziłam, że póki co wolę ich uczyć świata sama.

7 komentarzy:

  1. Kochana mój synek też nieźle sobie radzi w kościołku Amen i alleluja to norma no i już prawie cały Aniele Boże..Pięknie jak czasami dzieci klekaja z nami sie modlić to wspaniałe uczucie rodzinnie sie modlić.. to daje sile i radość

    OdpowiedzUsuń
  2. No i proszę, przez Ciebie teraz i ja nucę "sieje je , sieje jem sieje jeeeeeeee, sieje je..." :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że to bardzo dobry pomysł, abyś sama wychowywała swoje dzieci tak długo, jak tylko będziesz mieć na to czasu, sił itd. Kto wychowa swoje dzieci lepiej, jak ich właśni rodzice? A od mamy nauczą się najwięcej ;)

    Ps. Też zaczęłam śpiewać "Sieje je"... :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze ZDROWIEJCIE! :) A po drugie: fajnie z tym domowym nauczaniem...a czytając o modlitwie przypomniały mi się moje własne nauki w tym względzie... Matko, ale czuję się staro XD

    Współczuję bólu uszu, ale to dobrze, że dzieci takie rozkrzyczane... Nie zginą w tłumie w przyszłości :)

    Ryczypisk...hmmm... Czuć hobbita w tym imieniu wyraźnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi Ryczypisk to gadająca mysz z Narni ;) W polskim tłumaczeniu.

      Usuń
    2. Aaaa... Nie wiedziałem, bo mam Narnię tylko w oryginale, a że pisząc ten komentarz wczoraj słuchałem akurat LOTRa z audiobooka, to skojarzyło mi się z hobbitem Bullroarem, Byczyrykiem ;)

      Usuń
    3. PRzekonajcie ojca Olgi, zeby zabral Gabrysia raz na jakis czas do cerkwi. Sie naprzezegna na caly rok, a i repertuar by sie urozmacil - hospody pomyluj, hospody pomyluj, hospody pomyluj... :D
      Ren

      Usuń