czwartek, 11 lutego 2021

Tłusty Czwartek...

 ... podobno. Ale jakoś tego nie czuję, a ochotę mam co najwyżej na pęczek rzodkiewek i marchewkę.

Chociaż pewnie zaraz się za jakieś pączki wezmę, bo mam w domu dziś prawie wszystkie dzieci, z katarami. Tradycyjnie zrobię z gorzką czekoladą w środku, takie na ciepło są najlepsze... Tyle że sił do robienia jakoś brak.

Nic tylko się położyć i spać, spać... Za oknem od paru dni śnieg, mróz, sterylnie.

Psychicznie się bardziej odnajduję gdzieś w środku postu, zwłaszcza po doświadczeniach ostatniego tygodnia i wczorajszym pogrzebie. Widzę piękne i dobre strony tych wydarzeń, ale też nie ukrywam, że emocje mnie wykańczają. Najlepsze że odpoczynek i taki prawdziwy reset dopiero po porodzie, bo teraz i tak siedzę jak na minie. Równe 3 tygodnie jeszcze do "donoszenia". Trudny czas.

W tym wszystkim katechezy - jak dobrze, że są. Jest z tym trochę trudu i nerwów, ale oprócz tego, że mówimy, to przecież sami słuchamy. Bóg do nas dociera tak samo, jak do "widowni". Wiedział, kiedy będę tego potrzebować, jak zwykle. Ostatnie mieliśmy przecież tuż przed covidem...

I dzienniki Carmen czytam, pomagają. Dzięki takim kobietom (z charakterem) jak ona czy Półtawska łatwiej mi się odnaleźć w Kościele. Nie słodkie pitu pitu, tylko walka. Chociaż to lektura nie dla każdego. Ale mnie nawet sam jej wizerunek na okładce dodaje otuchy.

5 komentarzy:

  1. OJ zdrówka dla Was i sił... a pogoda to rzeczywiście taka, żę nic tylko spać.. odpoczywaj ;)

    Co do pączków nigdy nie lubiłam ;)

    PS Zawsze zamawiasz w bonito? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Ja lubię pączki, ale tylko te domowe :) z czekoladą, ewentualnie ajerkoniakiem. Z marmoladą czy konfiturą - nieee...
      A na bonito rzeczywiście często zamawiam, mam blisko punkt odbioru ;) więc tanio mi wychodzi.

      Usuń
    2. A wiśniami? Nie dżemme a wiśniami? :)

      To super. Nie płacisz za wysyłkę :)

      Usuń
  2. Trzymaj się, Kochana! Końcówka ciąży jest trudna, ale gdy dużo się dzieje to przynajmniej nie ma czasu myśleć o tych trudnościach :) Ja mam od jakiegoś czasu wrażenie, że to już, że właśnie dziś urodzę... i cisza. Jak na bombie :) Ale sił mi zdecydowanie brak teraz w tych ostatnich dniach, by rzucać się w nowe wyzwania. Tobie jednak dopinguję i pamiętam w modlitwie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja za paczkami jakos specjalnie nie przepadam. Za to moj maz uwielbia. W tym roku jednak sie wylamal i usmazyl... oponki. :) Coz, i to smazone i to... :D

    OdpowiedzUsuń