A od wczoraj u nas - odwilż. Wszystko pływa... Jak w Wenecji, pełno kanałów pomiędzy resztkami śniegu. Ciekawe, czy to początek końca zimy?
Dziś podczas spaceru z Miśkiem dotarło do mnie, że wszystko pachnie inaczej. Mokrą ziemią... Aż patrzyłam po ogródkach, czy nie zobaczę kiełków przebiśniegów - ale jeszcze nie. Za to wszystkie magnolie po kolei były całe w baziowatych pączkach, tych od kwiatów.
I powoli zaczęło do mnie docierać, że może nie od razu, ale w końcu znowu nastanie dobry czas dla mnie. Bez płaszcza, bez ciężkich butów. Ze słońcem, motylami, kwitnącymi drzewami (uwielbiam wiosenne sady!). I z dzieckiem po drugiej stronie brzucha.
Po momencie zniechęcenia i paniki coś we mnie znowu budzi się do życia. Za dwa miesiące będzie dzień po moim terminie. Czyli pewnie będzie już po wszystkim, bo do terminu jeszcze nigdy nie dotrwałam.
Damy radę!
A nasze poddasze - piękne! Jeszcze surowe, ale już takie, jak ma być. Cztery pokoje ze skosami, łazienka. Zamiast schodów na razie drabina, ale będą i schody...
Za każdym razem, gdy jestem w ciąży, coś ważnego dzieje się w naszym domu. To już ostatni etap. Trochę szkoda, że Ania nie będzie tego pamiętać i jako jedyna urodzi się "na gotowe". Reszta ekipy mogła mniej lub bardziej przyglądać się zmianom, tudzież w nich aktywnie uczestniczyć.
No i co... Od poniedziałku trochę odpoczywam. Mam w domu tylko najstarszego i najmłodszego syna, a w związku z tym dużo czasu dla siebie. Korzystam... Trochę sprzątam i podgarniam po feriach, trochę piszę, a trochę siedzę z książką przy kawie i nasłuchuję własnych myśli. Wreszcie coś mogę usłyszeć.
O, Andre Rieu. Moja mama bardzo lubi :) Podziwiam za spokój i wiosenne myśli. Ja jakaś taka rozedrgana, obolała, niespokojna. Skurcze mam jakieś takie intensywne. Dobrze, że w poniedziałek wizyta u ginekologa, może się uspokoję. :)
OdpowiedzUsuńUściski!!!!
Oj to uważaj tam na siebie i nie szarżuj! Jeszcze miesiąc niech młody siedzi w brzuchu :)
UsuńU nas wczoraj i dziś ptaki śpiewały jak szalone...
OdpowiedzUsuńJa to z kolei sobie myślę, że wolałabym, żeby nasze dzieci urodziły się już na gotowe :D U nas też wciąż jakieś remonty... I wiosnę też czuć, choć na blogu zimowo.
OdpowiedzUsuńHehe u nas remonty trwają od 10 lat prawie nieprzerwanie, także ten... Kupiliśmy stary dom, w którym wszystko trzeba było wymieniać, z tynkami i zrywaniem podłogi, by zrobić wylewkę włącznie. Ale finansowo i tak się opłaciło, a klimat też inny niż w takim nowym. Ja przynajmniej lubię te nierówności :)
UsuńLubię Rieu. A wczoraj " św. Agnieszka wypuściła skowronka z mieszka", to i ziemia zapachniała inaczej.
OdpowiedzUsuńRaz słoneczko a raz zima... dzisiaj u mnie mroźno, napadało śniegu do groma ;D
OdpowiedzUsuńWitaj końcówką stycznia
OdpowiedzUsuńPani Zima potrafi być piękna.
Dookoła jednak prawie przedwiośnie.
Pozdrawiam nadzieją na odrobine bieli za oknem