czwartek, 26 listopada 2020

26 listopada

 
No i jest mój dzień. Za oknem mrozik. Tam, gdzie nie dotarło jeszcze słońce, widać szron. Poza tym bladobłękitne niebo i jednak światło.

Poranek trudny, bo za wczesny :) I lekcje, śniadanie dla wszystkich, sprzątanie jak co dzień. Wystarczy moment i każdy kąt po przejściu mojego stada jakby zarasta. Sterta paprochów, chusteczek, zabawek do odłuskania.

Rozdzielam dyżury do ogarniania kątów.

Brakło chleba, Gabryś robi jajecznicę dla wszystkich. Bardzo dobrą :)

W tym sezonie, gdy dzidziuś się urodzi, w kuchni ma kto gotować ;) Chłopcy potrafią zrobić najprostsze dania, w tym na szczęście naleśniki. I przygotować kawę czy herbatę dla wszystkich. Mogę być spokojniejsza.

We mnie pytania bez odpowiedzi.

Ale o dziwo dziś podczas porannej modlitwy z brewiarzem obudziło mnie czytanie, które już pewnie we mnie zostanie. O byciu owcą, a nie wilkiem.

Bo często powraca we mnie to pytanie-pretensja do Boga – czemu stworzyłeś mnie taką? Taką, którą łatwo zranić? Czemu nie mogę być silna?

I w ogóle czemu w tym świecie tak łatwo niszczyć – dzieci, rodziny, bezbronnych ludzi?

Nie, nie mam odpowiedzi. Ale jest jakaś obietnica. Że w tym nieoczywistym survivalu tak naprawdę tylko owce przetrwają, choć nie będzie łatwo.

Jest to jakieś światło.

Podobnie jak wylosowane u Agaji jakiś czas temu błogosławieństwo. Przyznam, że spodziewałam się innego – „pewnie będzie takie i takie, bo mi będziesz panie Boże chciał dopiec i pokazać, jaka jestem”. Tak, szczerze, jest we mnie takie myślenie. A tu zaskoczenie i prawdziwe wyzwanie.

Podnieś głowę, owieczko :)

 

Homilia św. Jana Chryzostoma, biskupa, do Ewangelii św. Mateusza
Jak długo pozostajemy owcami, zwyciężamy; otoczeni niezliczoną gromadą wilków, jesteśmy mocniejsi. Gdy jednak stajemy się wilkami, ulegamy, ponieważ jesteśmy pozbawieni pomocy Dobrego Pasterza. Wszak nie jest On pasterzem wilków, ale owiec; dlatego opuszcza cię i odchodzi, gdy nie oczekujesz, aby okazał swoją potęgę. 

Chrystus jakby chciał powiedzieć: Nie trwóżcie się, że gdy wysyłam was między wilki, nakazuję zachowywać się jak owce i jak gołębice. Mógłbym rozporządzić inaczej i posłać was nie narażając na żadne niebezpieczeństwo; mógłbym nie czynić was owcami słabszymi od wilków, ale straszniejszymi od lwów. Ale tak właśnie trzeba. W ten sposób uwidoczni się wasze męstwo i rozsławi moja potęga.
To właśnie powiedział świętemu Pawłowi: "Wystarczy ci mojej łaski, albowiem moc moja objawia się w słabości". To Ja postanowiłem - zda się mówić Chrystus - abyście takimi byli. Gdy przeto mówi: "Posyłam was jak owce", to jakby dodaje: Nie lękajcie się, wiem doskonale, że właśnie wtedy nie zwycięży was żaden nieprzyjaciel. 

Aby zaś nie popadli w bezczynność i nie wydawało się im, że wszystko otrzymają zupełnie za darmo, że otrzymają nagrodę bez wysiłku, dodaje: "Bądźcie więc roztropni jak węże, a prości jak gołębie". Na cóż jednak się przyda - zapytają - nasza roztropność pośród tak licznych niebezpieczeństw? Jakże możemy zachować roztropność, miotani tylu falami? Czegóż może dokonać nawet najroztropniejsza owca otoczona gromadą wilków? Na co się zda choćby największa prostota gołębia, skoro zostanie osaczony przez wiele sępów? Na nic w wypadku stworzeń nierozumnych, ale gdy o was idzie na bardzo wiele.
 
Zobaczmy, jaki rodzaj roztropności jest tu wymagany. Roztropność węża - mówi Pan. Podobnie jak wąż porzuca wszystko, nawet część swego ciała, byle tylko ocalić głowę, tak i ty - powiada - z wyjątkiem wiary porzuć wszystko: bogactwo, ciało, a nawet życie. Wiara jest bowiem głową i korzeniem. Gdy wiarę ocalisz, to choćbyś wszystko inne postradał, odzyskasz w daleko większym stopniu. Dlatego Pan nie poleca samej tylko prostoty ani samej tylko roztropności, ale jedno i drugie zarazem, aby w ten sposób stały się naprawdę cnotą. Potrzebna jest roztropność węża, abyś unikał śmiertelnych ran, potrzebna też prostota gołębia, abyś nie szukał zemsty na tych, co cię skrzywdzili, ani żądał kary na tych, co knują zasadzki. Na nic się zda roztropność, jeśli zabraknie prostoty. 

I niech nikt nie sądzi, że tych poleceń nie da się spełnić. Pan wie lepiej niż ktokolwiek inny, jak się rzeczy mają. Wie, że przemocy nie pokonuje się przemocą, ale łagodnością.

7 komentarzy:

  1. Bardzo piękne to czytanie i krzepiące. Ja też często czuję się owcą i to taką niedostosowaną do pastwiska, na którym przyszło mi żyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna ta homilia...

    I łągodność, tak łagodność - oj tego brakuje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z małym poślizgiem, ale wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :) Niech Ci Bóg błogosławi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również składam spóźnione, ale szczere życzenia urodzinowe

    OdpowiedzUsuń
  5. I ode mnie życzenia prosto z serca. Niech Pan Bóg nad Tobą czuwa.
    Obie jesteśmy listopadowe panny, tylko ja trochę starsza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Gabrysia MAsterch Chef :)

    Życzenia prosto z serca... zdrowia, pomyślności, niech Bóg czuwa nad Tobą i Twoimi bliskimi :)

    OdpowiedzUsuń