wtorek, 16 kwietnia 2019

Wielki Tydzień...

...a my wszyscy zasmarkani. Odliczamy dni do Paschy i mamy nadzieję, że wszyscy będziemy mogli być, że nikogo nagle nie rozłoży gorączka, czy - aaa! - zabłąkany rotawirus. Ale będzie jak Bóg da, w końcu to on tym wszystkim steruje.

Misiek ma swój pierwszy w życiu katar, a ja odciągam i liczę na to, że szybko przejdzie. Po tym, jak Rafałek w tym wieku wylądował w szpitalu z zapaleniem płuc (i musiałam zostawić w domu zdezorientowanego dwuletniego Gabrysia), mam traumę.

Za oknem znów słońce i kolory, a my siedzimy w domu. Tak, Wielki Tydzień. Ja swój krzyż chyba najmocniej teraz odczuwam w tym strachu o dzieci, w kolejnych nieprzespanych nocach, w wykonywaniu tysiąca upierdliwych a potrzebnych rzeczy (jak przetykanie po raz kolejny w ciągu nocy małego noska, w momencie gdy wszystko we mnie woła o trochę snu). I w tym, że co chwilę ktoś coś ode mnie chce. Chwila spędzona w ciszy z książką i kawą - bezcenna.

Apropos książek, to czytałam ostatnio rewelacyjną - Cesarzowa rodzi w domu A. Powideł (dzięki Aniu! :)), mamy szóstki dzieci (z których trójka nosi imiona... archaniołów ^^ a jedna z córek to Elżbieta...). Nie ze wszystkimi decyzjami czy poglądami autorki się zgadzam, ale generalnie książka napisana jest świetnie i dosłownie mnie wessała. No i zachwyciło mnie to tak bliskie mi otwarcie na nowe życie w rodzinie. I walka o bycie sobą. Polecam baaardzo!

karuzelka
Oprócz tego przeczytałam też stos książeczek dla dzieci, głównie urodzinowych prezentów Eli i Rafałka ;) Między innymi Lottę z ulicy Awanturników Astrid Lindgren, której wcześniej nie znałam, a też zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Porusza mnie mądrość ukryta w książeczkach tej autorki. A tytułowa bohaterka - no wypisz, wymaluj nasza Ela. W dodatku też pięciolatka.

Szczerze mówiąc nieraz trudno mi nieraz się zebrać, by z nimi poczytać. Albo ułożyć puzzle. Albo zagrać w planszówkę (bo wiadomo, że przy okazji co się nagadam, to moje... wolałabym grać nie wychowując nikogo przy okazji :P). Robię to, bo wiem że to dla nich dobre. Ale jednocześnie mam ochotę na co innego. Takie tam małe rezygnowanie z siebie (albo duże, jeśli człowiek jest przeziębiony i najchętniej leżałby w łóżku). No ale po to mam te dzieci, żeby dawać im swój czas, mimo zmęczenia.

Kończę... Dobrego czasu Wielkiego Tygodnia, kochani. I spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem.
Michaś ze swoją ulubioną zabawką :)
Azul, gramy z chłopakami

7 komentarzy:

  1. Dobrego i zdrowego!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Każda Mama, każdy rodzic boi się o swoje dzieci - to miłośc, instynkt macierzyński, opiekuńczy... jeśli kogoś kochamy to martwiymy się i myślimy... no naturalne i wyjątkowe. A Wy jesteście cudownymi rodzicami :) Zmęczenie... uśmiech dziecka, widok jak dorasta w szczęściu chyba to wynagradza ;) Będzie dobrze... z Bogiem i Waszym Aniołem Stróżem. Dużo dobrego dla Was i Bozego błogosławieństwa. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochani chciałabym życzyć Wam pięknych, spokojnych, ciepłych, radosnych, pogodnych i rodzinnych Świąt. Bez problemów dnia codziennego, bez zmartwień a z Bogiem, Zmartwychwstałym Jezusem i miłością w sercu. Niech to będą piękne i wyjątkowe święta (pierwsze z Waszym Maluszkiem), takie które będziecie czule wspominać. Święta pełne pokoju, spokoju i miłości. Wesołego Alleluja :*

      Usuń
  3. Nie znam tej książki, ale odnoszac się do tytułu: rodzić w domu? Super! Tylko co, jeśli coś pójdzie nie tak, a przebiegu żadnego porodu nie da się z góry przewidzieć. Nawet najzdrowiej przebiegająca ciąża może zakończyć się porodem, w którym trzeba będzie NATYCHMIAST ratować dziecko, albo i dziecko, i matkę. I wtedy liczy się każda minuta. I tylko szpital zapewnia bezpieczeństwo na wypadek czegoś nieprzewidzianego.
    Dobrym pomysłem są może domy narodzin zlokalizowane przy szpitalu. Ale poród domowy? Ja bym się bała.
    A że kiedyś kobiety rodziły w domu i cesarek nie było? No oczywiście. I proponuję sprawdzić statystyki śmierci okołoporodowych zarówno dzieci, jak i matek.
    We wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek.

    Życzę Wam Radosnych Świąt Wielkanocnych. Życzę Ci, aby były dobre, spokojne, wolne od przeziębień i wirusów.
    Aby Zmartwychwstały Jezus obdarzył Was wszelkimi potrzebnymi łaskami.

    Pozdrawiam,
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaobserwowałem, że cokolwiek nie napisze Rivulet, pani wtrąca trzy grosze zazwyczaj na przekór. Może nie warto się męczyć i po prostu odpuścić sobie czytanie?

      Usuń
  4. Wesolego Alleluja! i Zdrowka!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochani. Niech radość ze Zmartwychwstania trwa w Waszych sercach każdego dnia.
    Ja też mam traumę szpitalną. Pierwszych świąt z Tygrysem o mało nie spędziliśmy w szpitalu. Poza tym on odwadnia się momentalnie, więc zawsze drżę.

    OdpowiedzUsuń