Siadam wreszcie do kompa... Choć w zasadzie to mi się nie chce nic pisać, tak mi niedobrze :/ Po luteinie oczywiście mdłości się nasiliły, także kolejne dni spędzam jak skazaniec, odliczając do połowy grudnia. I do wizyty kontrolnej za tydzień, mam nadzieję że u Maluszka wszystko ok. Denerwuje mnie to, jak niewiele teraz mogę zrobić, w sensie w domu. Chałupa lekko zapuszczona, bo po ogarnięciu porannym nie mam już siły szaleć dalej z odkurzaczem czy zmiotką. A schylanie się też nie jest dobrym pomysłem - chyba, że chcę mieć jeszcze więcej sprzątania :P
Dzieciaki cieszą się, że będą mieć brata/siostrę. Oczywiście chcieliby od razu całe stado, tak jak ostatnio. Najlepiej jakby od razu były trojaczki, bo zażyczyli sobie dwóch braci i siostrę. Rafał nawet wybrał imiona dla braci - Gabryś i Rafałek, bo to przecież takie ładne imiona :D I sprawdzone.
No ale jest w środku jedna sztuka rodzeństwa, więc na resztę będą musieli poczekać :P
Wczoraj wieczorem śmiesznie było. Chłopcy przyszli z przedszkola, zrobiłam koktajl bananowy. Rafałek tak szybko pędził z kubeczkiem koktajlu do stołu, że się wywrócił. W jednej chwili w koktajlu była podłoga, stół, krzesło, ja, ściana, a nawet zasłony. Taki mały kubeczek, a taka siła rażenia...
Potem jak to wieczorem, dzieciaki zmęczone, więc się kłóciły. Krzysiek zmęczony przyszedł z pracy i podłubał w łazience (już bliżej końca remonty, niż dalej). Ja jak zwykle o tej porze marzyłam tylko o tym, żeby się w końcu położyć. No ale jeszcze bajkę trzeba było poczytać (teraz mamy "Wędrowca do Świtu" na tapecie), zagonić dzieci do mycia zębów, łóżka pościelić, pomodlić się. Oczywiście dzieciaki coraz bardziej zrzędziły i dokuczały sobie nawzajem (każdy każdemu, żeby było sprawiedliwie... więc wszyscy ryczeli na zmianę). Weszłam w pewnym momencie do kuchni, gdzie Krzysiek puścił na laptopie konferencję. I usłyszałam: "Rodzina chrześcijańska jest lustrem Boga". Popatrzyłam na ochlapane dalej koktajlem zasłony, mając w uszach wrzaski dobiegające z pokoju. W pierwszej chwili pożałowałam Boga, że ma takie badziewne lustro :P Ale potem tak sobie pomyślałam - to mile, że on się do nas przyznaje. Właśnie takich, a nie innych.
No tak... Poza tym dzieciaki nieraz zaskakują pozytywnie. Jak Gabryś, kiedy nieraz popatrzy na mnie z uwielbieniem i powie: "Jesteś najlepszą mamusią na świecie". Albo kiedy mu w czymś pomogę, to nagle powie z powagą: "Dziękuję za troskę". A raz przyszedł do mnie i nalegał, żebym wpisała dobrą uwagę do dzienniczka Rafałka, bo mimo że nabroił w kuchni i wszystko rozlał, to się do tego przyznał - "i wykazał się odwagą, mamo!". Rafałek też potrafi podnieść zmęczoną mamę na duchu i kiedy leżałam kiedyś zmęczona na łóżku, to tylko popatrzył i powiedział: "Przyniosę ci kocyk, mamusiu" i przytachał sam ciężki koc, żeby mnie przykryć. Ela również wyrosła na małego pomocnika. Rano sama przynosi mi rzeczy do ubrania. Kiedy Krzysiek wychodzi do pracy, przynosi mu buty :) Pomaga wywieszać pranie, odkurzać, gotować ;) No niezła jest. I kiedy chłopaki wychodzą do przedszkola, a ja czuję się tak podle, że tylko siedzę na kanapie i czytam kolejnego "Pana Samochodzika", żeby nie myśleć o mdłościach, to bawi się ładnie sama koło mnie.
Póki co to najmłodszy członek rodziny sprawia mi najwięcej problemów. Ale niech mu to idzie na zdrowie i niech rośnie szybko. Już się nie mogę doczekać małego zawiniątka w domu. Oby wszystko poszło dobrze...
Kochane dzieciaki -pomocnicy :) Wiem przez co przechodzisz,naprawde. Ja tez mam czworke dzieci i jak zle sie czulam w ostatniej ciazy i musialam lezec i balam sie bo nie wszystkoszlo dobrze,to wlasnie dzieci byla podpora w takich malych sytuacjach. A Ty sie trzymaj dzielnie! Mdlosci w koncu sie skoncza,pierwszy trymestr jest najgorszy. I trzymam kciuki aby wszystko bylo dobrze,napewno bedzie,zobaczysz :)
OdpowiedzUsuń"Dziękuję za troskę" mnie rozczuliło. Niesamowite, że ta troska wraca do Ciebie i to od takich Szkrabów. Dzięki Nim na pewno przetrwasz te najtrudniejsze chwile i ani się obejrzysz, jak będzie wizyta, która przyniesie dobre wieści. Nie może być inaczej.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać co u Was bo macie takie rodzinne życie, dużo w Was spokoju, który mi się udziela po każdym poście.
OdpowiedzUsuńMoja droga, badziewne lustro jest też u nas. Mega :-) Szczególnie jak młodszy poznał radość z podkradania flamastrów, kredek starszemu rodzeństwu i mazania gdzie się uda przed odebraniem mu precjozów. Tempo ma zawrotne. Serio.
OdpowiedzUsuńDzieciaki są cudowne, ich miłość i troska budują, a że koktajl przyozdabia czasami wszystko? Bywa.
Na wstrętne mdłości po luteinie popijałam sobie trochę coca coli. Może niezdrowe, ale jaka ulga..
hehe skąd ja to znam :D
OdpowiedzUsuńteraz Mati jest u Dziadków dzięki temu Areczek się zrobił kochany i milusi... a grzeczny...niesamowicie...ale dla takich chwil warto być i mieć dzieciaczki mam nadzieję że Ciebie szybciutko mdłości miną i znów będziesz dla dzieci....
Was zaatakował koktajl, a mnie przydarzyła się kiedyś analogiczna sytuacja w pracy, z tym, że w roli głównej wystąpił czerwony tusz do pieczątki. :) Pół biura mi obryzgało,a moja twarz to wyglądała jakby ktoś mi ją potraktował piłą, a przez pół dnia wszystko widziałam potem na czerwono, bo do oczu też mi naleciało :)
OdpowiedzUsuńHahaa badziewne lustro - ale oprócz tego badziewia, to tez wiele miłości się odbija i to najwazniejsze :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję doleglisowści ciążowych, gdy je przechodziłam, miałam ksywę żywy trup ;) coś w tym jest, ha i nawet schudam wtedy 3kg ;) Coś czuję, ze kolejna księżniczka tam się kluje. Trzymam kciuki aby wszystko dobrze było!
Uuuu, wspolczuje mdlosci, nie mialam (takich prawdziwych, bo cos tam mnie lekko mdlilo jak bylam glodna i tyle) w zadnej z ciaz...
OdpowiedzUsuńA dzieciaczki kochane. Moje Potworki chca sie tulic i kokosic, ale ze sie mama nie podziela, to zaraz konczy sie przepychankami i rykiem. ;)
Współczuję mdłości, to wspominam najgorzej z całej ciąży. ;)
OdpowiedzUsuńCzy to będzie nienormalne, jak napiszę że zazdroszczę? Oczywiście nie mdłości, a tego zawiniątka w domu....ach, ach :* :)
OdpowiedzUsuńWSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN :) Jeszcze więcej miłości i spełnienia marzeń!!!
OdpowiedzUsuńCo tam u Was słychać? Jak samopoczucie?