czwartek, 20 listopada 2014

Przy karmelowej kawie...

Jest druga po południu.

Od godziny siedzimy z Elą i Rafałkiem przy zaciągniętych do połowy roletach i zapalonym świetle. Za oknami ciemno. Od rana szaro, buro i ponuro. Już któryś dzień.

Żeby było weselej, smarkamy wszyscy w trójkę. Na dodatek Ela kaszle jak gruźlik. Dobrze, że Gabryś zdrowy i siedzi teraz w przedszkolu niczym w sanatorium, żeby mieć z nami jak najmniej do czynienia i się nie zarazić. Pewnie w przedszkolu dzieci też smarkają... ale przynajmniej ja tego nie widzę :) Poza tym z tego co wiem, to chodzi teraz jednak trzecie grupy, reszta też poległa...

Jakoś mi smętnie ostatnio. Czasem fajnie tak przysiąść w domu, w cieple, rozgrzać się herbatą z malinami i dobrym obiadkiem (dziś u nas kurczak curry ;))... Ale po jakimś czasie to się robi męczące. I ten cholerny brak słońca. Ja chcę na Karaiby...

W dodatku przeczytałam trzecią część "Bridget Jones" i jestem w żałobie po Marku Darcy'm.  I jestem zła na Helen Fielding. Jak można uśmiercić idealnego faceta?! To moja miłość z czasów liceum (jedna z wielu, ale jednak! :P).

Żeby jakoś sobie poprawić humor, siedzę przy kompie z dużym kubkiem kawy karmelowej. To znaczy zwykłej kawy z mlekiem i dużą ilością karmelowego syropu (mój ostatni wynalazek, syrop i mieszankę przypraw do kawy upolowałam w Lidlu). Czas na przerwę... Mogłabym robić teraz milion rzeczy, które na mnie czekają (na przykład zrobić porządek ze stertą wypranych ubrań na moim łóżku), ale - ileż można. Wolę mieć artystyczny nieład w mieszkaniu, niż pogrążyć się w depresji z powodu wyczerpania niekończącą się domową robotą.

Marzy mi się włóczęga po mieście... Na przykład po Kazimierzu. Mój tata zrobił tam ostatnio dużo zdjęć. I zatęskniłam za zapiekankami z Placu Nowego i grzańcem w którejś z tamtejszych knajp.

10 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia... Ja bym nie miała pretensji do tej pogody jakby śnieg padał a tak to jest paskudnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Łączę się w odczuciach. I niestety w katarze. Zazdroszczę kawy karmelowej, brzmi pysznie, nigdy nie piłam. Pozdrawiam i zdrowia życzę :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Choruszki Kochane dużo zdrówka dla Was!!:*
    Cudne zdjęcia!
    Kawa karmelowa...mmmm:) Mam zakaz picia kawy :P
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. oj jak ja się stęskniłam za Krakowem .... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia. Oj sama bym się tak poszwędała...
    Ja zapowiedziałam Marcinowi maraton filmów Bridget Jones w Święta :) I już nie mogę się doczekać. A Mark Darcy- oczywiście, że facet idealny. Uwielbiałam Jego postać.
    Zdrówka i jeszcze raz zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to uśmiercony Mark Darcy? O nie! Dla mnie Colin Firth w każdym zagranym filmie ma namiastkę Darcy'ego. Nie orzeczytam wobec tego ksiąźki i będę źyc dalej marzeniami o nim :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zdobyłam Wit. D3 ( taką w kropelkach dla bobasków:) i biorę 6-7 kropli dziennie - tak zastępuję sobie słońce póki co. Czuje się naprawdę raźniej. Polecam Rivulet, tym bardziej, że bobaska i Wit D masz w domu:) A śnieg już do Was też idzie. Będzie jaśniej, cieplej. RUt

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też kocham Bridget Jones i Marka. A filmy oglądalam dziesiątki razy.
    Snieg mi nie przeszkadza, tylko samochodem gorzej jezdzic. Pozdrawiam z Ostrowca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam podobne pragnienia (bieganie po mieście), ale praca i dzieci, choroby dzieci...itd. Niestety. Mnie podnosi na duchu myśl, że kiedyś w końcu tak będzie. Na pewno!
    Mama trójeczki

    OdpowiedzUsuń