poniedziałek, 16 czerwca 2014

Nadchodzi lato :)

W tym tygodniu zacznie się kalendarzowe lato. Czujemy jego zapach od jakiegoś czasu... W naszej kuchni zagościło ostatnio wraz z aromatem mokrej, świeżej bazylii i truskawek z bitą śmietaną. Mniej więcej wtedy przestawiliśmy się na tryb letni. Marzymy o wakacjach (oj, żeby udało się gdzieś pojechać...). Chodzimy boso po podwórku i grzejemy stopy w ciepłej trawie. Czekamy na 30-to stopniowe upały (takie lubimy najbardziej) i cieszymy się słońcem.

Nasza królewna... W zasadzie nie wiem, kiedy z poważnego, dystyngowanego po-noworodka zamieniła się w zaczepiającą nas, uśmiechniętą i wydającą różne odgłosy dziewczynkę. Ma dopiero dwa miesiące z haczykiem, a jakoś tak... wygląda mi na więcej. Czy to każde kolejne dziecko rozwija się szybciej, czy ja już zapomniałam, jak szybko rośli chłopcy... No nie wiem, ale dni mijają, a ona zmienia się błyskawicznie. Reaguje na nasze głosy, inaczej na mój, Krzyśka i chłopców, ale wyraźnie poznaje, że to "swoi". Dalej ma piękne niebieskie oczy i czarne włosy, wygląda jak mała Arwen.

Rafałek robi postępy w korzystaniu z kibelka (wreszcie!) i mówi coraz więcej. Ostatnio jego ulubione słowa to "burza" i "duchy". Don't ask, ale to sprawia, że często nucę muzyczkę z rodziny Adamsów. Nieśmiało zaczyna używać czasowników i odmieniać wyrazy, co napawa mnie iście polonistyczną dumą. Co tam, że w jego ustach "Gabryś" brzmi jak "Pla-ple" ;)

A Gabryś kilka razy dziennie potrafi zastrzelić mnie jakimś tekstem. Przykłady?

Zmywam spokojnie w kuchni, a chłopcy bawią się w łóżeczku Rafałka w statek. I słyszę:
- Trzymaj się liny, bosmanie Łahałku, już cię wyciągam! Mocniej! Ale fale... Nie martw się, zaraz cię uratuje drugi kapitan. MAMO!!!

***

Wieczór, Ela i Rafałek już śpią, tylko Gabryś walczy. Po raz setny idzie do kibelka, wracając podchodzi do nas z miną chorego na suchoty i mówi urywany głosem:
- Tato, musisz mnie zanieść... Moje nogi się strasznie zmęczyły tym spacerem...

***

Gotuję obiad, obok stoi Gabryś i nagle mówi ze spokojem:
- Ja chcę mieć dużo siostrzyczek i braciszków, więc ci się urodzą. Tylko musimy im kupić dużo fotelów!
No tak, ale byłby obciach, gdyby musieli stać.

I tak mijają nam dni... Właśnie kazałam chłopakom posprzątać pokój i słyszę: "Sprzątaj, Łahałku! Śmiało, śmiało!". Ela je kolację (umiem karmić ją na kolanach i pisać jednocześnie, haha!). A ja powtarzam, jak co roku:

NIGDY NIE BĘDZIE TAKIEGO LATA... :)

8 komentarzy:

  1. Cwaniaki :)
    Mi też przy trzecim.czas uciekał.migiem, może to dlatego że z każdym dzieckiem mamy więcej oboeiazkow i za nim zdążymy wszystkich obsłużyć mijają godziny jak chwila :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Kapitan ja co roku też to mówię. Ostatnie, choć spędzone na podwórku było cudne a to mam nadzieję, będzie jeszcze lepsze o jak zwykle rodzinne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fotograf który robi zdjęcia u nas w kościele ma 12 dzieci. 6 chłopców i 6 dziewczyn. I twierdzi że ciężko ale fajnie :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12?! O rany.... To może ja już nigdy nie będę narzekać przy mojej dwójce :)

      Uwielbiam słuchać dzieciaków, czasami człowiek ma się ochotę roześmiać w głos, innym razem wzrusza się jak nie wiem... Życie!

      Usuń
    2. Heh też mam znajomych z 12 dzieci, 5 chłopców i 7 dziewczynek :) Super rodzina :)
      Także ja z moją trójeczką to jakby na wakacjach ciągle ;P

      Usuń
  4. Fajnie tam u Was :)
    Miłośc i radośc bije z każdego słowa :)
    Wiesz, że nawet nie wiedziałam że lada chwila lato?
    Ściskam Was bardzo mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasz Jaś do codziennej litanii modlitw ostatnio dodaje " i plosze jescze o seszć bejbis") ... :):) nawet bez fotelów:) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie :D Mój ciągle mówi, że chce jeszcze 5 braciszków i 5 siostrzyczek... ;)

      Usuń