czwartek, 5 grudnia 2013

Żywy adwent czyli po usg.

Wczoraj, a właściwie już dzisiaj, wróciliśmy z Krzyśkiem do domu po pierwszej w nocy... Cóż, różne już kolejki u lekarzy widziałam, ale ta do usg pobiła wszystko. Z gabinetu wyszliśmy po północy.

Ale po kolei. Wizytę miałam umówioną na 20.40, na szczęście gabinet obok naszego kościoła. Urwaliśmy się w trakcie katechezy adwentowej. U tego lekarza byłam pierwszy raz, więc trochę się zdziwiłam, widząc tłum oczekujących kobiet w ciasnym przedpokoju-poczekalni. Nie sądziłam, że przyjdzie nam czekać 2 godziny na wizytę... Kiedy już weszliśmy, było dobrze po 23, byłam zmęczona i chciałam tylko załatwić to i jechać do domu się wyspać.

Kiedy położyłam się do usg, byłam bardziej zdenerwowana, niż ucieszona. Bo co, jeśli lekarz coś znajdzie, jakąś wadę i się zacznę martwić, a tu do rozwiązania tyle czasu? Pewnie, fajnie było zobaczyć Maleństwo, ale teraz i tak je czuję i mam z nim kontakt. To nie to, co na początku. Kiedy lekarz je badał, myślałam że zejdę z nerwów. Na szczęście z serduszkiem, kręgosłupem itd. wszystko ok, także odetchnęłam. 

Niestety, żeby nie było za różowo, okazało się, że komory boczne mózgu są asymetryczne, bo lewa jest poszerzona :/ Także trzeba będzie to zbadać jeszcze. Cóż, zostało mi modlić się i mieć nadzieję, że zmiany zanikną i że to efekt np. ucisku pępowiny. W sumie może to dobrze, że znowu muszę się bać o Maleństwo i być w tej niepewności. Widzę, że dobrze mi to robi i że jestem wtedy bliżej Boga. Bo jak jest wszystko dobrze, to zapominam i w ogóle jestem leniwa strasznie...

A kiedy wyszliśmy z gabinetu, było jak wspominałam po północy. Podczas naszej wizyty zdążył spaść śnieg i świat był cudownie pobielony. Wróciliśmy nocnym tramwajem i miałam dziwne wrażenie, że Pan Bóg jest z nami i ten wieczór to też taki wyjątkowy dar od niego. Zwłaszcza, że nie stać nas było na taksówkę i w środku mroźnej nocy szliśmy przez miasto na przystanek, nie mając gdzie się podziać, prawie jak Maria z Józefem.

Także zaczęliśmy Adwent ożywionym czekaniem. I znowu mogę się łączyć z Marią i Elżbietą, oczekującymi narodzin swych dzieci. Dzięki temu bliżej mi do oczekiwania na narodziny Jezusa. W tle też katechezy trwają i bardzo nam to pomaga wyjść ze swojego światka i robić coś dziwnego. Teraz nawet nie mam czasu na przedświąteczne porządki, na planowanie też nie. Żyjemy z dnia na dzień, ale te dni są dobre i jakieś treściwe - choć po ludzku patrząc, nie zawsze przyjemne.

Tak w tematyce adwentowej jeszcze, chciałam polecić pomysły na spędzenie tego czasu przed świętami: TUTAJ, TUTAJ i jeszcze TU :)) Dla mnie to wszystko nowość, a wydaje się bardziej trafne niż zjadanie codziennie czekoladek - choć i to jest dobre (zwłaszcza, że uwielbiam czekoladę...).

Dobrego czasu oczekiwania, proszę o modlitwę za nas i Maleństwo!

12 komentarzy:

  1. Nie martw się moja droga. Twoje maleństwo to dzielna i silna istotka, więc poradzi sobie z wszelkimi kłopotami i na świat przyjdzie zdrowiuteńkie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że faktycznie będzie silniejsze od tego wszystkiego :)

      Usuń
  2. Kochana znam to martwienie się :( Elizie w połówkowym usg znaleźli w główce torbiel, tyle strachu czy będzie się wchłaniał czy rósł, a jeśli rósł to co dalej... Koszmar. Wchłonął się całkowicie na szczęście. A u Lili po połówkowym problemy z serduszkiem i była za mała do wieku ciąży :( W dalszych usg, serduszka obejrzeć się nie dawało, bo tak była ułożona, a wagowo wciąż było za mało... Urodziła się 3620 i 56cm, a z serduszkiem wszystko było w porządku :)
    Także masz moje modlitwy i kciuki.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Uff to faktycznie się nastresowałaś... U nas też co ciąża to inny "kwiatek", zawsze jest jakaś niepewność. Chłopaki też urodzili się z problemami, a rozwijają się super, mam nadzieję że tak będzie i tym razem.

      Usuń
  3. Dołączam do grona pocieszających mam. Moja. Patri urodziła się z dokładnie tym wszystkim co piszesz o swoim maleństwie. Asymetria nigdy się nie wyrównała, kontrolowaliśmy tylko czy się nie powiększa. Myślę, że pobiliśmy rekord w ilości wykonywanych usg główki mojej córci. Oczywista oczywistość jest zdrowa jak przysłowiowy koń :) No, ale przecież jesteś mamą to wiadomo, że się zamartwiasz.
    Ja modlitwę też obiecuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, pocieszyłaś mnie :) Mam nadzieję, że u naszego też się skończy na nieszkodliwej asymetrii...

      Usuń
  4. Niesamowita jest ta Twoja ufność i wiara w sytuacji, gdy niejeden by się już na Boga obraził albo w Niego zwątpił...
    Ślę uściski i dobre myśli, i modlitwę za Maleństwo też:) Ufam, że wszystko będzie dobrze:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufność jak ufność, nic nadzwyczajnego :) Po prostu za dużo dobrego dostałam od Boga, żeby się teraz obrazić.
      Dzięki za modlitwę :)

      Usuń
  5. Dzielni jesteście i ufni, to już Bóg wszystkim mądrze pokieruje. Modlę się za Was (i za wszystkie oczekujące mamy i tatusiów teraz,bo co ja się w tym szpitalu nasłucham... A jakie cuda się dzieją ludziom! Prawdziwe rekolekcje,nie ma co:)) Wirtualny tulaniec dla Maleństwa i Małych Królewiczów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. gratuluje! I wierze, ze wszystko z maluszkiem bedzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że z Maleństwem i z Wami wszystko w porządku :) Z tymi komorami w mózgu też będzie dobrze, tylko myśl pozytywnie :)

    Modlitwę masz u mnie jak w banku! Zresztą ja szepnąłem do Pana kilka słów za Tobą, już jak przeczytałem o ciąży :)

    OdpowiedzUsuń