środa, 25 września 2013

Weekendowe wspomnienia :)

Środowy poranek. Siedzę przed kompem, staram się ignorować mdłości i fakt, że chłopaki właśnie robią bajzel w mieszkaniu. Przed chwilą prawie udało mi się przypalić kapustę na łazanki. Ech. Czekam na makaron, może jak zjem coś ciepłego, to życie okaże się lepsze. Zimno mi.

Ale nic to. Przed nami malowanie pokoju (już jutro, hurra!) i kolejne badania (w przyszły wtorek, mam nadzieję, że będzie dobrze...). Za nami fantastyczny weekend w Łodzi, trzy dni siedzieliśmy u mojej przyjaciółki ze studiów, jej męża i synka :) z jeszcze jednym znajomym małżeństwem ich córeczką. Trochę się bałam długiej jazdy, ale nie było tak źle. A tam odetchnęłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo brakuje mi towarzystwa innych rodzin. Pewnie, mamy parę znajomych rodzin tutaj, ale zwykle nie ma czasu pogadać tak dłużej, zwłaszcza jeśli mają dzieci w ilościach 5+. Poza tym nasi bliscy przyjaciele jeszcze dzieci nie mają, więc też nie zawsze rozumieją, co nas gryzie, a nieraz bezwiednie bardzo ranią swoimi uwagami np. na temat bałaganu w domu. Także po paru dniach spędzonych w Łodzi jakbym zaczęła znowu oddychać... Dzieciaki szalały, faceci sobie pogadali, my też (siedziałyśmy do pierwszej w nocy, co mi się dawno nie zdarzało i poczułam się znowu jak młoda i piękna studentka :P). No fajnie było i naprawdę dobrze się czułam z dala od naszych spraw ciążowo-remontowych (przez te parę dni ani razu się nie martwiłam i spokojnie przesypiałam nocki, bez budzenia się ze strachem, że coś się stanie). Oczywiście nie byłoby tak fajnie, gdybyśmy się po prostu wszyscy tak dobrze nie dogadywali. Ech, takich wyjazdów więcej :) A o naszym szalonym weekendzie można też przeczytać TUTAJ, u Zosi i Justyny.

Hmm, makaron chyba już gotowy. Czas na łazanki. A potem wyjdziemy na podwórko pozbierać orzechy, póki tak pięknie słońce świeci. Niech chłopaki teraz tam pobałaganią, tu już chyba gorzej być nie może :P

8 komentarzy:

  1. -"Mamo!Gdzie te kolegi? Idziemy na dół obudzimy tych kolegów!"
    -"Ale koledzy już pojechali do swojego domu."
    -"A gdzie ten wujek Kisiek i ciocia Tusia? Pojechali z kolegami?" :D
    To fragment porannej rozmowy z Franciszkiem- chyba dowód na to, że weekend był udany, ale zdecydowanie zbyt krótki :) A że przy dzieciach bałagan? Pfff.... zaledwie artystyczny nieład, powiedziałabym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Gabryś też foch i "Kiedy znowu pojedziemy do cioci Justynki i wujka?" :D A ja dalej słyszę w głowie "Węgielka"...
      Ano zbyt krótki, mam nadzieję na powtórkę ;)

      Usuń
  2. Haha :) Już wiem co przy najbliższej okazji muszę podarować Gabrysiowi :P
    Nad powtórką trzeba się zastanowić, może tym razem w górskiej scenerii się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Węgielek" :))) Też wspominam:))))
    Justyna (Czapka...)

    OdpowiedzUsuń
  4. w te sobotę mam pizze ale następną będą łazanki już od jakiegoś czasu mam ochotę na nie :D ech ja tu poznałam sąsiadkę z maleńkim chłopcem jutro na herbatkę jesteśmy umówione w końcu z kimś dorosłym pogadam hehe

    OdpowiedzUsuń
  5. oj jak mi potrzeba takich spotkań...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak najwięcej takich chwil Wam życzę, Kochana!! Jak najwięcej :) A Ty się tak wszystkim nie martw. Taka doświadczona Mama, a nie wie, że emocje matki udzielają się dziecku :P
    I w ogóle co to za gadanie: "poczułam się znowu..." ? Przecież cały czas jesteś piękna i młoda!

    A, zostaw mi trochę łazanek...narobiłaś mi smaka XDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej to idąc tym tropem trzeci maluszek to powinien być Michałkiem lub Michaliną :)
    Przesyłamy serdeczności z okazji imienin chłopców!

    OdpowiedzUsuń