Jakoś nie rozpisywałam się ostatnio o Rafałku, który przecież niedawno skończył półtora roczku i zrobił niesamowite postępy we wszystkim (za wyjątkiem może mówienia). Dlatego stwierdziłam, że wypadałoby umieścić tu notkę z serii "co moje dziecko potrafi". Zainspirował mnie dzień dzisiejszy.
Otóż Rafałek potrafi:
- wysmarować siebie (buzię, ręce i niedawno założone czyste ubranko) oraz krzesło i podłogę resztką keczupu z pozostawionej przez minutę na stole butelki, kiedy mama poszła na chwilę do łazienki (to było DZIŚ);
- podczas zabawy na podwórku upaść na plecy prosto w jedyną, niewielką, przykrytą wcześniej przez mamę liśćmi kałużę z błotem tak, żeby w błocie znalazła się głowa i czysty polarek - akurat wtedy, kiedy mama na chwilę odwróciła się, żeby sprawdzić, czy pranie wyschło (to również DZIŚ);
...poza tym...
- wrzucić do używanego przed chwilą nocniczka swoje buciki;
- pięć minut później pobiec, by zrobić to jeszcze raz;
- wlać herbatę do talerza z obiadem, a potem szybko wylać to wszystko na podłogę;
- błyskawicznie wpełznąć pod suszarkę i ściągnąć mokre pranie na głowę;
- po zjedzeniu obfitego śniadanie rozryczeć się, że mama nie chce się podzielić jedyną kanapką, która jej została;
- wyłączyć komputer, kiedy mama pisze ważnego maila;
- wrzucić płyty CD do pralki;
- kiedy mama jest zajęta robieniem obiadu, za jej plecami wysypać większość przypraw na podłogę;
- po skończonym posiłku przypominać makaronowego potwora;
- uśmiechać się łobuzersko po każdym wybryku;
- posprzątać (!!!): ścierać mokre plamy, zamiatać okruszki, dawać śmieci do kosza itd.;
- posprzątać (!!!): ścierać mokre plamy, zamiatać okruszki, dawać śmieci do kosza itd.;
- zgodnie z poleceniem przynieść pieluszkę/buciki/czapkę, pójść do łazienki/pokoju/kuchni, zanieść zakupy na blat przy kuchence;
- zjeść samodzielnie każdy rodzaj posiłku i poprosić o dokładkę :)
- pokazywać postaci w książeczkach (np. gdzie jest konik);
- zrobić karczemną awanturę o to, że sam chce myć ząbki;
- bawić się w chowanego;
- pomagać w ubieraniu i myciu;
- drzeć się niemiłosiernie podczas mycia głowy;
- na sam dźwięk samolotu podnosić paluszek do góry i patrzeć z przejęciem w niebo;
- dawać buziaka na dobranoc mamie i braciszkowi (tacie też, jeśli zdążył wrócić do domu);
- i wiele innych rzeczy, bo podobnie jak braciszek jest bardzo bystrym chłopczykiem, ale pora już późna, więc będę kończyć ;)
Czeka nas weekend poza domem, mam nadzieję odpocząć w doborowym (ba!) towarzystwie. Do zgadania w przyszłym tygodniu. Czyli już w porze kalendarzowej jesieni. Ech, wieczory są coraz dłuższe i straszliwie zimne... Na rozgrzewkę i dobry sen:
hehe mój mały też jest łobuziak przed spaniem dzisiaj wylał na siebie Roko które pił i dobrze zakręcił starszaczek hehe uśmiałam się z Twojego "łobuziaczka" mój nie jest lepszy heeh
OdpowiedzUsuńOprócz demolki Rafałek jest niezłym zdolniakiem, nasza 2-latka do dzisiaj nie chce nic w książeczkach pokazywać.
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś będzie z siebie dumny :DDD
OdpowiedzUsuńA ja już PO weekendzie w doborowym towarzystwie;) Popijam herbatę, czekam na przebudkę Zosi (padła z nadmiaru wrażeń i przystojniaków na dobre:)) i wspominam sobie. A potem - do pracy.
OdpowiedzUsuńTen wpis (chodzi mi o część "łobuzerską") to na pewno o Rafałku?? O tym samym wcieleniu cnót, o którym ja myślę?? No weźźźź, może chowasz gdzieś jego brata-bliźniaka, bo ten, którego poznałam, to sama li tylko esencja uroku i niewinności:) W ogóle, w imieniu męża i swoim pisząc: zakochaliśmy się w Waszych chłopakach (Zosia też - w Rafałku oczywiście, bo ona lubi "maleństwa":))...
A Ty jesteś wspaniałą mamą. Tak trzymaj:*
Justyna (czapkakrasnala)
:)
OdpowiedzUsuńTrochę nie na temat tego posta będzie...Cieszę się że Twój najmniejszy dzidziuś pięknie rośnie i wiem, że MUSI być dobrze.
OdpowiedzUsuńJesteś super mamą!
Ja po weekendzie również wpisuję się do fanklubu Rafałka- godzinami mogłabym patrzeć jak je i bosko sobie z tym radzi :) i ten rozbrajający uśmieszek ;) Niemniej nie mogę nie wspomnieć o dźwięczących mi ciągle w uszach Gabrysiowych słowach: "Może coś ze mną zbudujesz?" :) A "Pieska Węgielka" to znam już chyba na pamięć :D szalony weekend, ale miło było się wreszcie spotkać :) Justyna
OdpowiedzUsuń