czwartek, 20 czerwca 2013

Jestem mamą, to moja kariera.

Jestem mamą...
Myślałam kiedyś - zdobędę świat
co drzwi przede mną już otwiera
To kwestia dni, no może lat
W papierach sukces i kariera

Mówili talent, mówili wdzięk
Mówili wejdź szeroką bramą
wśród ofert rozejrzałam się 
wybrałam: chcę być mamą

Jestem mamą, to moja kariera
Jestem mamą na zawsze od teraz
Jestem mamą, to premia, to awans
Jestem mamą

Już zatwierdzony mój biznesplan
Wiem po co grac, co dzień się budzić 
Ambicje niesłychane mam
Wychować ludzi chcę na ludzi

Do tego talent, do tego wdzięk
Do tego serce i ręce i głowa
...to moja kariera :)
Choć kroki czasem zmyli lek
Powtarzam wciąż od nowa

Jestem mamą, to moja kariera
Jestem mamą na zawsze od teraz
Jestem mamą, to premia, to awans
Jestem mamą

To tekst piosenki Natalii Niemen, którą usłyszałam po raz pierwszy wczoraj, gdy wracałam wieczorem do domu z przyjaciółmi. I choć muzycznie utwór odbiega od moich folkowo-rockowych upodobań, to słowa bardzo mnie poruszyły.

W sercu odkąd pamiętam miałam pragnienie właśnie takiej kariery życiowej. Może dzięki temu, że w domu rodzinnym mama zrezygnowała z pracy, by się zająć mną i bratem. Dziś widzę, ile w tym było dobrego, choć decyzja była podyktowana moją chorobą. Co ciekawe, zawsze chciałam mieć więcej dzieci (5-6) i teraz naprawdę czuję się dobrze, gdy z Krzyśkiem możemy bez obaw snuć plany o większej ilości dzieciaków. Nie byłoby tego, gdybyśmy nie doświadczyli, że to Bóg będzie się nami opiekował i nie musimy się martwić o pieniądze, jedzenie, mieszkanie. Pomaga też świadectwo znajomych rodzin wielodzietnych, które mają dużo dzieci i żyją szczęśliwie.

Ostatnio jakoś często ludzie mnie pytali, kiedy zamierzam wrócić do pracy. Bo dzieci już odchowane i w ogóle trzeba je dać do przedszkola. Nie wiem, jak mam tłumaczyć, że moja praca jest w domu. Bycie przy dzieciach, wychowywanie ich, zajmowanie się domem, wspieranie męża - to jest moja praca. Poza tym jeśli Bóg da, niedługo chcielibyśmy czekać na kolejne dzieciątko, a górnego limitu dzieci nie mamy. Także mój biznesplan obejmuje przynajmniej 10 lat na tym stanowisku, choć jeśli dobrze pójdzie, to i więcej. Jeśli z przyczyn losowych nie będziemy mogli mieć więcej dzieci, to i tak chciałabym dalej być mamą dla przybranych dzieciaczków. Teraz już inaczej nie potrafię, moje serce jest skierowane ku dzieciom. Pewnie, będzie jak Pan Bóg zaplanuje, bo nasze plany są niewiele warte. Ale wiem, co CHCIAŁABYM robić, co kocham robić. Tylko jak wytłumaczyć innym, że wolę zmieniać pieluchy i uczyć miłości do robaczków, niż zarabiać kokosy?

Poza tym zaczęło do mnie docierać, jak to dobrze dla moich dzieci, że jestem z nimi w domu. Nie, nie oceniam mam pracujących zawodowo i je rozumiem. Po prostu przestałam się czuć gorsza, "bezrobotna". Zaczęłam widzieć jasno sens tego, co robię i wypływające z tego dobro. I nie chciałabym, żeby moje dzieci w tym pierwszym etapie swojego życia były formowane przez kogoś innego. Wolę, żeby uczyły się ode mnie. I czuły, że mam dla nich czas, że są dla mnie ważne. Nawet, jeśli czasem mam dość i puszczają mi nerwy - wtedy przepraszam. To też jakaś nauka dla nich. Ale jak wspominałam - NIE piszę tego, żeby gnębić mamy pracujące poza domem, bo to również wielkie wyrzeczenie, takie samo jak moje (ja musiałam zrezygnować z pieniędzy i satysfakcji płynącej z bycia kobietą niezależną, zarabiającą na siebie). Jakkolwiek wybieramy, zawsze jest trudno. Faceci chyba mają łatwiej na tym polu i nie są tak targani wątpliwościami.

Na koniec piosenka zespołu, który wczoraj był w Polsce. Jestem ich fanką od podstawówki. Strasznie chciałabym być na koncercie, no ale niestety Gdańsk jest trochę za daleko. Poza tym musiałabym jechać sama, a co to za odpoczynek bez męża? ;) Tak więc posłucham sobie tutaj, bo kawałek ostatnio za mną chodzi.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę piosenkę i cieszę się, że sama mogę tak zaśpiewać "Jestem mamą". :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja muszę jej posłuchać, ale to już jutro :) niemniej chciałam Ci dać znać, że doskonale rozumiem o czym piszesz:))) Jak wiesz też siedzę obecnie z Młodymi w domu, i na dowód tego, że warto - choć ja sama aż tak tego nie zauważam - to z wielu ust słyszę, że moje dzieci są spokojniejsze, radośniejsze "w środku", że widać, że są "doglądnięte" - ot choćby w zestawieniu z przechowywanymi u obcych kuzynkami...
    Jednocześnie wiem, że to nie tylko moja zasługa. Po prostu fajnie, że możemy sobie na taki podział ról pozwolić,że starcza pieniędzy zarabianych przez Męża i ja nie muszę zostawiać Małych "gdzieś" by przynieść do domu drugą pensję.
    Widzę sens naszego wyboru także pod kątem tego, że Mąż może spokojnie pracować. Bo wie, że dzieci ogarnięte, dom w miarę też (choć leń mnie łapie,zwłaszcza ostatnio...), na stole czeka obiad, a czasami pachnie ciastem (dom, nie Mąż;)).
    To wszystko jest tak deprecjonowane, a tak ważne - dla dobrego, spokojnego życia. Fajnie, że tak możemy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cenne świadectwo. Jest dużo osób, które nie potrafią docenić matki, żony pracującej na na kilku etatach jednocześnie (opiekunka, sprzątaczka, kucharka etc.). Jeżeli rodzice tak czują i nie ma przeszkód finansowych, to czas poświęcony dzieciom jest bezcenny i nie do zastąpienia.

    pozdrawiam, a piosenka od kilku lat nam towarzyszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tę piosenkę:) Słowa piękne. A tłumaczyć się nie musisz. Przecież to Twoje życie, nikt go za Ciebie nie przeżyje. A dzieci są ogromnym szczęściem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozostanie z dziećmi w domu ma sens wtedy, gdy jest konsekwencją OSOBISTEGO WYBORU. Byłoby idealnie, gdyby mamy miały szczęście być przede wszystkim mamami (a nie pracownicami, a mamami po godzinach), bez strachu o finanse czy perspektywę utraty pracy z powodu "przewinienia", jakim jest zajście w ciążę. Niestety, tak ciągle jeszcze bywa. Wyprawa z zaświadczeniem o nowym życiu do dyrekcji tudzież innego kierownictwa to wciąż jeszcze przygoda życia, i to nie wolna od strachu. Oby coś się zmieniło, bo zakładanie rodziny w tym kraju to wciąż jeszcze jazda bez trzymanki. Jak zresztą w ogóle płynięcie pod prąd, ku realizacji Bożych, a nie ludzkich planów;)
    Pozdrawiam
    Justyna (czapkakrasnala)

    OdpowiedzUsuń