poniedziałek, 5 listopada 2012

Na swoich śmieciach. Jak zawsze dosłownie :)

>>KLIK<< i ryczę jak bóbr...

Czytam o tym i niemal czuję zgorszenie kilku bliskich mi osób (gdyby wiedziały, co robię). Zawsze uciekały od cierpienia, zwłaszcza cierpienia dzieci. Niewygodny temat, zamieść pod dywan, usunąć. Dlatego czytam tym bardziej. Potrzebuję tego. Jestem bliżej Nieba. Te chore dzieci mi pomagają popatrzeć z właściwej perspektywy. Chociaż łzy lecą same.

Często myślę o tych dzieciach, którym nie dano szansy. Tak bardzo chciałabym je przytulić...

***

Wróciliśmy dziś do domu. Lało cały dzień. W drodze jakiś wariat pakował nam się na maskę, pod prąd. Kilku centymetrów brakło do wypadku. Uff.

W domu powitała nas rozmrożona lodówka - jakoś musiało się gniazdko poluzować, jeszcze nie wymienione i wisiało na słowo honoru. No to ogarnianie chaosu musiałam zacząć od wymycia lodówki i zamrażalnika. Jak to dobrze, w przeciwnym razie na pewno by mi się nudziło xD

Dzieciaki śpią, jest ciemny, długi wieczór. Samotny, bo Wilkołak wróci późno. Kuchnia jeszcze nie posprzątana, ale... nie mam siły. Zostawię to na jutro.

10 komentarzy:

  1. ech jasne każda z nas wie jak jest naprawde szkoda nerwów i słów na tlumaczenie... chore Dzieci to nie kara to błogoslawieństwo uczą miłosci prawdziwej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się - to chore. Jak można pozwolić urodzić się komuś bez przełyku/tchawicy tylko z egoistycznej potrzeby bycia rodzicem? Dziecko najłatwiej jest skazać na cierpienie, bo jest bezwolne, nie wyrazi tego, jak się czuje (przecież wszystkie niemowlaki płaczą, nie? Nie tylko te bez części główki). Trzeba być zupełnie bezdusznym, żeby z premedytacją skazywać na niewyobrażalne cierpienie drugą istotę w imię ideologii. No, ale były już takie przypadki w historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem z czym się ze mną zgadzasz ale ok :)
      O egoistycznej potrzebie bycia rodzicem mówiłabym w przypadku ingerencji typu in vitro. Na pewno nie wtedy, kiedy rodzice nie chcą zabić swojego dziecka, mimo że nie spełnia standardów społeczeństwa. Bo taką postawę mogę nazwać tylko bohaterstwem. Owszem, dziecko nienarodzone nie zapłacze, kiedy będzie zabijane. I tak w milczeniu zostanie pozbawione szansy odejścia w kochających ramionach matki, przytulone i potrzebne na tym świecie.
      Ryczałam czytając artykuł, bo zawsze trudno mi powstrzymać łzy, gdy czytam o chorych dzieciach. Ale na pewno nie dlatego, że chciałabym je zamordować, żeby nie musieć patrzeć na ich niepełnosprawność. Dla mnie są piękne takie, jakie są.
      I nie jest to tylko sucha teoria, bo z chorymi dziećmi miałam dużą styczność w życiu.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Lepiej nie mogłabym tego ująć, Riv...!!!

      Usuń
  3. Co do Teściowej powiem Ci, że każdy sądzi według siebie...

    A co do reszty - jesteś Aniołem wcielonym. Mówię zupełnie poważnie :) I strasznie cieszę się, że dodałaś tu swoje zdjęcie.... Uśmiechnięta, szczęśliwa, ciepła...promieniująca :)

    Taka anielska właśnie :o)

    Ściskam mocno!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ;( Ja oglądałam kiedyś taki film "Niemy krzyk" - polecam wszystkim, którzy rozważają aborcję. Ryczałam, ryczałam, ryczałam. Do tej pory na wspomnienie filmu łzy cisną się do oczu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy mój komentarz poszedł do spamu?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki komentarz?
      Ja nic nie wyrzucałam :)

      Usuń
    2. Nie podejrzewam ,że wyrzucałaś!Myślałam,że wpadł do spamu;)
      Przyszłam od Celta;))
      To co napisałaś w poście - podpisuję się obiema rękoma!
      A wpis anonima mnie ..rozzłościł - straszne to,że jeszcze ktoś myśli,że z litości można zabijać własne dziecko.

      Usuń
  6. Przynajmniej Anonim jest Anonimem, bo wstyd pod takimi słowami się podpisywać swoim imieniem...

    OdpowiedzUsuń