środa, 28 listopada 2012

Listopadowe przyjemności.

Looking out and I'm wondering where I am
While I'm stuck in the daily traffic jam
I decide to get out and leave the world behind me
Everywhere there are people passing by
Empty faces and not a friendly smile
Under stress, loneliness, a part of our city

Now I finally have decided
I will leave it all behind
And discover something better
And l know where I will find
Find a place of harmony, of laughter and of dreams
It you want me, that is where I'll be

I'll be waiting on the Highland
With its wonderful serenity
Where the stars glow and the brooks flow
That's my way of life
When the mountains on the Highland
And the nature is surrounding me
When the wind blows
That's all I need, all I need...
 

Sasulec z marchewką od Bobovity :)
   Długi, listopadowy wieczór... Chłopcy śpią, Krzysiek wróci dziś późno do domu. Siedzę w zakurzonej jeszcze kuchni i zamiast sprzątać - czytam Ruchome obrazki Pratchetta i słucham Blackmore's Night. Po paru dniach w Wadowicach czuję się nadzwyczaj dobrze i spokojnie. Mam nadzieję, że ten stan potrwa długo... Zwłaszcza że Gabryś ostatnio jest bardzo drażliwy i "na nie", a Rafałek przemieszcza się już na całego po pokoju. Po prostu potrzebuję cierpliwości i siły na to wszystko. W związku z tym staram się dbać o siebie i cieszyć chwilą. Bóg pokazał mi wiele rzeczy podczas ostatniego weekendu, ale jedną z ważniejszych jest fakt, że patrzy na mnie z miłością. Żywą, świeżą, gotową rzucić wszystko, by tylko zachwycić moje serce. I muszę nauczyć się tak siebie traktować - z jego łagodnością, a nie surowością rodem z domu rodzinnego mojego/Krzyśka. Tak niewiele trzeba, żebym wpadła w panikę... A dzieci tak bardzo potrzebują mojego spokoju. Dlatego szukam modlitwy... i drobnych, listopadowo-grudniowych przyjemności. Żeby być sobą.

3 komentarze:

  1. jejciu jaki on już duży :) i jak pięknie je a mamuśka jaka szczęśliwa :) ja tez osoatnio szukam wyciszenia własnie w Bogu....

    OdpowiedzUsuń
  2. Cierpliwość przy dzieciach jest bardzo potrzebna;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie dlatego nie czuję się jeszcze gotowa do dzieci... Nie wiem cz w ogóle nadaje się na matkę. Przed ślubem myślałam że tak. Bo nie myślałam o tym poważnie, ale teraz.... Przecież dzieci to nie zabawki, ani zwierzątką. Owszem rozczulam sie na widok ich małych ubranek w supermarketach, czy mebelków dziecięcych, ale mieć dziecko to coś więcej. Trzeba je umieć wychować. Trzeba mieć czas, cierpliwość, umieć ten czas podzielić.
    A skoro ja nawet teraz nie umiem rozdzielić sobie obowiązków i ciągle czuję się źle, że czegoś nie robię... to co będzie potem? Oh.
    Od Petrusa mnie masz? ;P
    Pozdrawiam,

    milosci-cztery-skrzynie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń