środa, 14 kwietnia 2010

W roztańczonej krwi.

Od dawna czekam na ciebie przy tej studni. Moja przeszłość, Tradycja i to, czego oczekują od kobiet pustyni mężczyźni, zniknęły z mojej pamięci. Kiedy byłam małą dziewczynką, wierzyłam, że pustynia przyniesie mi pewnego dnia najpiękniejszy dar, jaki mogę sobie wyobrazić. I w końcu stało się to. Ty jesteś tym darem.
P. Coelho, Alchemik

mam ciebie w roztańczonej krwi
w zębach
nitkami nerwów związanych w supeł
czuję - złotą namiętność twojego ciała
przeciągam po nim ręką
lekko
lekko
gnę się
zewsząd
z końca aż do początku
i znów
do końca
jestem
pośrodku ciebie
wspięta nad tobą
cała - w tobie
H. Poświatowska, mam ciebie w roztańczonej krwi

Przymusowy pobyt w domu znowu wyzwolił niepokój. A może zawsze choroba będzie wzbudzać we mnie poczucie winy i strach (jestem ciężarem, nic nie robię, tracę czas i inni muszą mnie utrzymywać, gdybym chociaż wysprzątała cały dom i ugotowała obiad na 10 dań to może dałoby sie to jakoś usprawiedliwić)? Może mam to już zbyt głęboko w sobie, żeby się uwolnić, nawet jeśli rozum podpowiada,że nic złego nie robię - jestem w ciąży, jestem chora, zostałam w domu i mogę leżeć. Ale nic z tego. Poza tym brak przestrzeni powoduje, że popadam w marazm. Ech, wypłynąć znów na szerokie wody... Chociaż może niekoniecznie do pracy. Ale na spacer... Czekam na ciepłe dni, kiedy będzie się można cieszyć tym, co przez ten czas wyrosło. Widziałam dziś trochę tego, wracając z przychodni. Pachniało znów ciepłą ziemią i młodymi kwiatami. A dwie bramy od mojego domu gryzły trawę konie.
Czasem mam wrażenie, że to rozmarzenie i wewnętrzne pragnienie przeżywania świata rozumie tylko Bóg. Tylko On cieszy się, kiedy podoba mi się zachód słońca, albo po raz tysięczny zatrzymuję się przy świergoczących krzakach, albo przepełzającej przez ulicę dżdżownicy. I że jesteśmy w jakiejś tajnej zmowie, że ten dreszcz przechodzi tylko miedzy nami. Podobnie jak poczucie piękna - czy tylko On jest tak naprawdę w pełni zrozumieć i dostrzec piękno w kobiecie? Par ę dni temu w rozmowie z Alnilam stwierdziłyśmy, że Polki czują się brzydkie, bo Polacy nie potrafią docenić ich piękna i o nie zawalczyć. Ale im bardziej o tym myślę, tym bardziej stwierdzam, że chyba przeceniłysmy wtedy obcokrajowców. Może i traktują kobietę jak księżniczkę, ale wątpię, żeby - poza krytycznymi, świętymi przypadkami - dostrzegli całą głębię. Ech... A tu tak bardzo chciałby się człowiek zakręcić w specjalnie kupionej na wiosenną porę bluzce i usłyszeć coś miłego. Ale tak spontaniczie powiedzianego, a nie wyduszone po dłuższej chwili zaczepek zdanie rzucone przez własnego o zgrozo męża: "No ładnie wyglądasz przecież, o co ci chodzi?". Człowieku... O to, żeby ci szczęka opadła na mój widok, żebyś padł na kolana i wymyślił coś szalonego na dzisiejszy wieczór. O!
Nie, żebym się skarżyła, ale tak troszkę :P
Apropos piękna, w ramach wiosennej akcji Kupuj Szałowe Ciuchy Na Paschę zauważyłam, iż: sklepy ciążowe specjalizują się w sprzedaży odzieży o kroju i barwie namiotów przeznaczonych dla wojska polskiego. Poza nielicznymi wyjątkami (no, spodnie, biustonosz i spódnicę udało się kupić) tragedia. Czy kobiety w ciązy muszę wyglądać jak zawinięte w prześcieradła matki-Polki? Więc zwiedziłam całą masę sklepów dla zwykłych, niezaciążonych osobników ze stałym pytaniem na ustach: "Czy znajdę tu coś ładnego, w co mogę się jeszcze wcisnąć?". Się udało i przynajmniej na Passze mogłam się poczuć wizualnie jak Catherine Zeta-Jones, ha! A że to Pascha była, to wewnęrznie biłam ją na głowę. No, chyba że sądzę zbyt pochopnie i Catherine Zeta-Jones też świętowała Paschę :D W każdym razie od zawsze chciałam się czuć jak księżniczka i dopiero teraz to się spełnia (odkąd poznałam Krzyśka tak naprawdę, wcześniej była era Kopciuszka), więc miło by było, gdyby w tym nie przeszkadzały mi jakieś idiotyczne uprzedzenia dotyczące stanu jak by nie było błogosławionego - choć mimo radości z dziecka tak trudno mi o tym myśleć w ten sposób i nie czuć się jak piąte koło u wozu. Nie chcę być zaniedbana i odepchnięta, chcę być podziwana. Nie chcę unicestwiać swej kobiecości, jak to mama czyniła przez długi czas. I tym bardziej teraz potrzebuję tego słowa uznania, kiedy jest mi coraz cięzej i brzuch robi się coraz większy. Wiem, że po czerwcu to minie i pewne rzeczy wróca do normy - a inne stana na głowie. Ale to bedzie później, a teraz jest teraz. Więcej uznania dla kobiet w ciązy poproszę ;)
Hm to by było chwilowo na tyle... Czekam, aż mój Wilkołak wróci z liturgii. A jutro mam wizytę u mojej ginekolog. Jak co miesiąc, cierpię na Syndrom Napięcia Przedbadaniowego. Zawsze mam schiza, czy z Maleństwem wszystko bedzie dobrze, nawet jeśli nic złego się nie dzieje. Ech... Taki czas :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz