środa, 11 grudnia 2019

Grudzień 2019.

Upsik, wszystkie sprawy legły odłogiem, z porządkami przedświątecznymi włącznie, że o pisaniu jakimś nie wspomnę. Cóż, dwa wieczory w tygodniu zajęte, a w te pozostałe dni też nam się nie nudzi...

W poniedziałki specjalnie wybywam z Miśkiem po Elę, bo zaczęła chodzić na balet. Krzysiek odbiera wtedy pozostałych. Sarka oczywiście też chce, więc jest zapisana od stycznia. Trzeba kupić baletki i takie tam... No ale chłopaki mają swoje treningi, więc gdy pojawiła się możliwość, to daliśmy szansę też dziewczynkom na coś takiego specjalnie dla nich. Trochę nas to kosztuje (czasu i kasy), ale jakoś damy radę. A one się cieszą.

Ze spokojniejszych dni zostaje środa i piątek, ale zazwyczaj i tak coś nam wypada. Jakaś wycieczka czy inny wykład. I tak leci...

Za to muszę się pochwalić, że po całych wiekach nie bycia w kinie (no bo z nieodstawialnym niemowlęciem trudno) wreszcie byłam, nawet dwa razy. W Mikołaja poszliśmy w szóstkę na "Krainę Lodu 2". Świetnie było siedzieć całą gromadką, wcinać popcorn i się wzruszać. Film nawet lepszy niż myślałam, bardzo dojrzały (to samo wrażenie miałam po trzeciej części "Jak wytresować smoka", dorośleją ci bohaterowie :P), no i piosenki cudowne... Teraz sobie nucimy z Krzyśkiem :P

A w niedzielę wyskoczyliśmy sobie tylko we dwójkę na kryminał "Na noże" - też bardzo polecam ;)

I w tym momencie owacje dla Miśka - to moje pierwsze dziecko (hahaha), które w tym wieku pozwala się zostawić na parę godzin z opiekunką i nie ryczy. Wcześniejsza czwórka od 8 miesięcy do jakiegoś 1,5 roku była nie do zostawienia i chwile bez mamy były wypełnione totalnym rykiem.

Nie powiem, jestem mu bardzo wdzięczna.

W ogóle każdy kolejny dzieć mnie czymś zaskakuje. I jednak łatwiej się je wychowuje, te następne znaczy.

Zwłaszcza że niemowlęciu, które zostaje z opiekunką i czwórką rodzeństwa, też na pewno jest łatwiej, niż takiemu samiutkiemu. Ma masę bliskich osób przy sobie, więc póki nie zgłodnieje lub się nie zmęczy, to nawet nie zauważy braku mamy.

Ufff, odcinamy kupony od wielodzietności. Pięćset plus to pikuś w porównaniu z takimi korzyściami.

Adwent sobie leci. W tym roku nawet specjalnie nie muszę szukać rekolekcji, same do mnie przyszły. Słuchanie słuchaniem, ale najbardziej zapamiętuję różne rzeczy, gdy się muszę ich nauczyć i sama powiedzieć. Te same treści, które już tyle razy słyszałam, a jakby nowe. Bo ja też jestem inna i inną mam sytuację w tym grudniu, niż w poprzednich. Słowo o miłości Boga zawsze mnie zaskakuje.

Jeszcze tylko prezentacja o górach do przygotowania na poniedziałek w przedszkolu... Będę pokazywać pięciolatkom mapy, kompasy, moje stare odznaki turystyczne i pieczątki ze schronisk.

A potem mogę zacząć myśleć na poważnie o Wigilii i choince. I robieniu pierniczków z dziećmi.

4 komentarze:

  1. Jesteście samym pięknem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze u Ciebie nabieram sił :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ela będzie malutką baleriną.. cieszę się, że znajduje pasje, zainteresowania i jest szczęśliwa ;)

    Widzę też że znaleźliście czas dla siebie - korzystacie z grudniowych chwil spędzonych razem z dzieźmi... a potem przyjdą święta - te najpiękniejsze chwile i wspomnienia <3 Piękna tak jak Wy jesteście piękni i dzielicie się tym pięknem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze, że wspomniałaś o tym 1.5 roku, jest nadzieja ;) póki co nawet z tatulkiem swym trudno jasniepana zostawić, a w nocy musze brac go do wc, żeby nie ryczał...
    Intensywny macie grudzien, pięknego Adwentu i Świąt!

    OdpowiedzUsuń