wtorek, 17 września 2019

Z wierchów ciut bliżej...

Przez wieś Dobrą, wspomnianą w piosence, przejeżdżaliśmy w tą niedzielę. Rzuciliśmy sprawy szkolne, domowe, remontowe i inne - i pojechaliśmy na detoks. I remont duszy.

Bo z gór zawsze bliżej jest do Pana Boga. A z takiej Mogielicy, najwyższej w Beskidzie Wyspowym, to już w ogóle. Tylko ręką sięgnąć.

Cały dzień w lesie i na hali. Cały dzień zbierania borówek i jeżyn. Cały dzień z dala od hałasu.

Było pięknie <3

I tak z tej tęsknoty za górami, żeby dodać sobie animuszu w jesiennym czasie - zaczęłam pisać książkę. Co z tego wyjdzie (i kiedy), nie wiem, bo nigdy się nie starałam o wydanie książki :P Ofkors mam w głowie głos, że i tak nikt tego nie wyda i po co to robię. Ale za dużo mi się uzbierało w głowie. I tak sobie siedzę w domu, znajduję czas między obowiązkami domowymi i piszę... Sprawia mi to dużą radość :)
Fotki się wrzuciły nieco losowo, ale co tam. Górski miks wrześniowy na poprawę nastroju. Miłego patrzenia ;) Pogoda jak widać była wymarzona...

4 komentarze:

  1. O tak, pogoda w niedzielę była cudowna. A my wracaliśmy z gór...
    Cudne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny wrześniowy miks... co w tym jest, że w górach jesteśmy bliżej Boga - nie bez przyczyny Jan Paweł II ukochał polskie góry... góry są piękne ale i cały świat :) W Twoich słowach czuć radość i piękny jest "Wasz Maluszek" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My tej jesieni planujemy dwa kierunki: Mazury i Energylandię. Cudownie się podróżuje jesienią:) Co wyjdzie z planów-zobaczymy:)mama trójeczki

    OdpowiedzUsuń