poniedziałek, 22 października 2018

Krakowskie mgły i nieprzespane noce.

Poniedziałek. Pół godziny temu minęło południe. Mam ochotę się położyć i iść spać :P

Noc upłynęła na doglądaniu zaatakowanego rotawirusem Gabrysia (Ela i Rafał zaliczyli go w tygodniu, takie domowe domino) i gorączkującej Sary. Znaczy Sara spała dość ładnie, pilnowałam tylko żeby temperaturę zbijać. A młody jest już na tyle duży, żeby sam biegać do łazienki i nie brudzić wszystkiego wokół. Ale martwiłam się i tak, widząc jak się męczy, więc takie czuwanie do świtu było. A z tym świtem to też... Poranek szary, mglisty i zimny. Pobiegłam do pobliskiego bankomatu, korzystając ze snu młodych, więc mogłam podziwiać iście angielskie klimaty. Brakowało tylko psa Baskerville'ów.

O 11 przyszedł pan skontrolować i wyczyścić nasz piecyk. Chyba wyglądałam jak zombie :P ale wycofałam się do kuchni z Sarą i kubkiem kawy, mając nadzieję, że Gabryś w drodze do łazienki nie zwymiotuje panu na buty. Obyło się bez katastrofy. Pan wyszedł bogatszy o 300 zł (czemu nie poszłam na studia piecykowe zamiast polonistyczne swego czasu?), ja znalazłam i zamówiłam na bonito.pl nowe części "Tappiego" oraz dwie książeczki Shirley Barber dla dziewczynek (o królicy Marcie i kotce Tabicie, uwielbiają je, a ja mogłabym kontemplować piękne ilustracje bez końca - taki przytulny, lekko staroświecki domek jak z tej bajki chciałabym mieć).

Mam nadzieję, że do czwartku wszyscy będziemy wykurowani. W planie mamy wyjazd i odpoczynek. A wcześniej, koło czwartkowego południa, będę podglądać najmłodszego malucha. Tym razem chcę podpatrzyć, czy to synek czy córka - pozostałe dzieci są ciekawe i pytają. Chciałyby też wybierać imię, ale tu jestem stanowcza - to zadanie mamy i taty, oni będą mogli wybierać imiona swoim dzieciom ;) (btw słyszałam jakiś czas temu pogląd, że dziadkowie też powinni mieć w tej sprawie coś do powiedzenia i się bardzo zdziwiłam :P). Tak w tym temacie jeszcze - dowiedziałam się ostatnio od Eli, że ma nowe marzenie. Chce zostać babcią! Etap zabawy w mamę ma już za sobą, czas na nowe wyzwania :D

...Marzy mi się wypad do kina, do restauracji, na kawkę - wszystko jedno, potrzebuję odmóżdżenia ;) Ktoś chętny?

Heh właśnie mi się przypomniało, że dziś w środku nocy obudziła się z krzykiem Ela (coś jej się śniło), przybiegła do mnie do łóżka i z rykiem zaczęła się domagać: "Ja chcę do przedszkoooooolaaaaa! Telaz!". Długo nie przyjmowała do wiadomości, że dzieci i panie z przedszkola pewnie teraz śpią. W końcu udało mi się z nią dogadać, zgodziła się, że po prostu boi się zasnąć i dlatego chce już wyjść z domu, a potem uspokojona poszła do siebie i zaraz potem odpłynęła. Ale mina Krzyśka, gdy w środku nocy usłyszał o przedszkolu - bezcenna :P

Ok, trzeba się zebrać i pomyśleć o jakimś obiedzie. Kawa nie działa, marzę o drzemce. Ale z drugiej strony (ha! zawsze są jakieś plusy!) to nawet dobrze, że co jakiś czas (często..) zarywamy noce - pojawienie się noworodka, które ongiś stanowiło domową rewolucję, w tych warunkach powinno przejść w zasadzie niezauważone :P

A za tą piosenką w sumie nie przepadam, ale jakoś dzisiaj mi się przypomniała ;)

12 komentarzy:

  1. Oj, biedni Wy... Rotawirus to jest coś, czego szczerze nie znoszę, właśnie panoszy się w naszej okolicy, pół szkoły podobno padło jak rażone piorunem. Uch. Najchętniej zabunkrowałabym się w piwnicy. W sobotę mamy iść na wesele przyjaciółki - czy znowu przez rota nie pójdziemy??? Jeśli nawet, to trudno, człowiek zaczyna się przyzwyczajać i coś, co za pierwszym razem wydaje się tragedią, za trzecim zaczyna być ledwo uciążliwą rutyną ;)

    Wam szczerze życzę zdrówka, zdrówka, zdrówka!

    A na kawę ja jestem chętna... to kto do kogo jedzie pociągiem? :D Bagatela, pięć godzin pendolino z Gdańska do Krakowa :D

    Uściski!

    PS: Elusia i przedszkole w środku nocy... Niezły musiała mieć ten sen ;)
    PS2: Shirley Barber - tak, no przecież, my też czytamy, jakoś wylatują mi z głowy te nowe nazwiska autorów. U nas number one to "Kucharka wróżek. Przygoda królicy Marty" - wszystko to, co lubię skondensowane na kilkunastu stronach przepięknych ilustracji i spokojnego, baśniowego tekstu, a więc i jesień, zima, i gromadzenie zapasów, i pyszne jedzenie, i ten uroczy sielski domek, na który też zawsze spoglądam zauroczona (pikowane narzuty na łóżko, drewniane schody, ogień trzaskający w kominku... ach). Także piąteczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MK czy ja mogę prosić o zaproszenie na twojgo bloga?? Ostatnio zresetowała mi się poczta i nie mogę znaleźć maila do Ciebie :( A bardzo chciałabym wiedzieć co u Was słychać :)
      Jeśli możesz odezwij się do mnie ma adres: ineska@poczta.onet.pl
      Pozdrawiam cię serdecznie :)

      Usuń
    2. Oczywiście :) Dziś wieczorem prześlę :)

      Usuń
  2. To ufam, że jużdomino z górki, bo to paskudne zawsze jest. Zdrowiejcie i odpocznijcie w weekend... I miłego podglądania ;)

    Hm, słyszałam o dziadkach oprotestowujących decyzje "imienne" rodziców, ale że mają wybierać? :) Doradzić jak pytani, wyrazić (zawczasu) swoej zdanie no to owszem można jak mi się wydaje, to nie jest jednak udział w wybieraniu :) Ale w sumie i tak to zależy od rodziny, bo jak ktoś chce pomocy to jego prawo w końcu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też rota u Juniora na szczęście w lagodnej wersji i poki co bez domina. Ale pół przedszkola poleglo.
    Jak dla mnie udział dziadków w wyborze imienia powinien ograniczac się do przyjęcia przez nich do wiadomości wyboru rodziców. U nas tak było. Mieli swoje pomysły przy Lusi, bo tutaj było ciężko się zdecydować, ale ostatecznie wybraliśmy swój pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrówka Wam życzę, piękna Rodzinko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj bardzo bardzo współczuję rotawirusa :-/ a na ta kawę chetnie bym poszla, tez mi tego potrzeba tylko troche mamt daleko ;-)
    Daj znac czy malenstwo sie ujawni!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ostatnio w takim amoku że piszę nieregularnie a na czytanie już nie starcza dnia. I dopiero zobaczyłam piąty suwaczek! Spóźnione ale nie mniej szczere gratulacje. Niech Maleństwo rośnie mądre i zdrowe, Panu Bogu na chwałę i Rodzicom na pociechę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę , że wszędzie rotawirusy... oby wszystkim szybko przeszło.

    Z tymi imionami to różne są zwyczaje. My sami wybraliśmy, tym razem Młodego pytaliśmy z zaznaczeniem, że ostatecznie Rodzice decydują i już :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czułam że muszę do Ciebie zajrzeć. Jesteś w ciąży! Wspabiale ;)
    Cariewna

    OdpowiedzUsuń
  9. Dużo, dużo zdrowia.... Jak najszybciej nabierajcie sił. Pełni sił :*

    Jeśli chodzi o imiona to według mnie to wybór rodziców a nie dziadków - dziadkowie mieli swoją szanse aby wybierać imiona :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile pozytywu z każdej Twojej notki przebija :) Mam nadzieję, że dzieciaki wszystkie wykurują się całkiem niedługo i o żadne choróbsko nie trzeba będzie się już martwić. Jak już będzie znana płeć Najmłodszego, pochwal się - nie tylko rycerze i królewny ten temat interesuje ;))))

    A do restauracji czy do kina z Tobą? Bardzo chętnie! :) Może kiedyś się uda :)

    Trzymajcie się cieplutko wszyscy!

    OdpowiedzUsuń