Powyżej nasze królewny w wersji jesienno-deszczowej i jesienno-słonecznej :) Kobiety jednak wnoszą do świata ogrom piękna. Dobrze mieć w domu równowagę i móc potykać się nie tylko o walające się wszędzie miecze, tarcze, czołgi, łuk i strzały, ale także o lalki, wózki, różdżki i inne dziewczyńskie bibeloty... No i dbać, żeby kupione podczas Pól Chwały w Niepołomicach księżniczkowe nakrycie głowy się nie zniszczyło (kiedy to piszę, przymierza je Sara, korzystając z tego, że siostra jest w przedszkolu... a teraz pcha wózek, nie przejmując się welonem opadającym na oczy).
Od ostatniego wpisu czas minął szybko i dość nieciekawie... Jakieś kombo chorobowe nam się trafiło i trwa dalej, także zmęczona już jestem i deczko niewyspana. Zaczęło się trwającą trzy dni gorączką Rafałka, potem padło na Sarę (wychodzą jej obie górne czwórki, cała jest zapuchnięta i obolała). W między czasie Rafał wydobrzał, tylko po to żeby zaraz przywlec z przedszkola jakiegoś wirusa powodującego ból gardła i mega kaszel. Wirus jak to wirus, dopadł jeszcze Gabrysia i mnie. Także efekt domina, aż dziw że na Elę nie padło (ale to pewnie kwestia czasu...). Ostatnie noce spędziłam na doglądaniu najpierw gorączkujących, a potem kaszlących dzieci. W sumie nic dziwnego, że w końcu sama padłam. Na szczęście po trudnym weekendzie już mi lepiej, mam nadzieję że się dokurujemy z chłopakami i będziemy mieć choć trochę przerwy, bez katarów i innych atrakcji.
Pod stopami mam morze zapełnionych rysunkami kartek - chłopcy wyciągnęli swoje stare prace z przedszkola i podziwiają, omawiając zastosowane techniki. Wzięło ich na wspomnienia.
A za oknem szaro, pochmurno. Z orzecha opadła już większość liści. Winorośl się zarumieniła. Jesień w pełni, jakaś zimna i nieprzyjemna tego roku. Nic dziwnego, że choroby szaleją...
Zastanawiałam się dziś rano, czy można grzeszyć nieumiarkowaniem w czytaniu. Bo skoro da się jedzeniem i piciem... Hmm jeśli tak, to mam przekichane :) Inna sprawa, że umiarkowanie w czymkolwiek przychodzi mi z trudem. Kiepska sprawa.
Chwilowo na tapecie książki Magdaleny Kordel, seria "Malownicze". I Maja Sontag, "Majubaju czyli żyrafy wychodzą z szafy".
Żeby nie dać się jesiennej szarości, robię jedno tiramisu za drugim (ubijanie puszystej białej masy uspokaja, podobnie jak moczenie biszkoptów w kawie). I słucham latynoskich rytmów, niekiedy tańcząc z dzieciakami na dywanie z pasją Greka Zorby. Choć czasem melancholia bierze górę i w domu rozbrzmiewają nuty Starego Dobrego Małżeństwa.
Nasze błękitne oddechy,
nasze źródlane oczy
jeszcze nie tknięte szronem przerażenia.
Nasza czułość
delikatna jak nalot pyłku na śliwkach,
czysta i krucha jak płatek lodu,
naiwna jak psiak...
nasze źródlane oczy
jeszcze nie tknięte szronem przerażenia.
Nasza czułość
delikatna jak nalot pyłku na śliwkach,
czysta i krucha jak płatek lodu,
naiwna jak psiak...
u nas też chorobowo Szymon jeszcze dobrzeje a Arek poszedł do przedszkola po tygodniu nieobecności Znów podaje mu i Szymonkowi entitis bo Zaraz po Areczku łapie Szymonek na szczęście najstarszy ma spokój i nie choruje mnie też złapało ale teraz jest ze wszystkimi dobrze :D moje chłopaki też lubią wspominać i oglądać swoje prace z przedszkola :D
OdpowiedzUsuńNo to Wam też jak najmniej chorób życzę ;) Przy więszej ilości dzieci naprawdę trudno uniknąć czasów zarazy...
UsuńZdrowiejcie.
OdpowiedzUsuńPiękne księzniczki :)
Ach te choroby... U nas niby nic, bo tylko katar ale w przypadku niemowlaka jest to megupierdliwe.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Was. Nie dajcie się chorobom :) Ja terroryzuję dzieci miksturą: ząbek czosnku (zmiażdżony)+łyżeczka miodu+łyżeczka cytryny. I liczę bardzo na zbawienne właściwości i działanie. :D
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Was:*** Księżniczki prześliczne!
OdpowiedzUsuńU nas Nik cos sie doleczyc porzadnie nie moze. Tydzien wydaje sie zdrowy, po czym znow zaczyna smarkac... Az nie wiem, czy to nie jakas alergia... :/
OdpowiedzUsuńHehe, mimo, ze marzyly mi sie dwie dziewczynki, tez ciesze sie, ze dane jest mi poznawac swiaty obu plci. ;) (nie)Fajnie jest jest nadepnac na bucik lalki Barbie (o kurna jaki to bol!), zeby za moment niemal sie nie zabic, kiedy noga odjedzie na samochodziku! :D
Tiaaa, to deptanie po zabawkach świetnie obrazuje domową równowagę ;D
UsuńZdrowia, zdrowia, oby szybko minęło!
OdpowiedzUsuń