czwartek, 7 września 2017

Pierwsze dni szkoły i przedszkola.

Czwartek. Już czwarty dzień budzimy się, kiedy za oknem jeszcze ciemno. Ja znoszę to najłatwiej, bo dzięki łaskawości Sary jeszcze odsypiam, gdy wyprawię trójcę z tatą za drzwi. Młoda potrafi dospać nawet do 10. Tak więc jestem w szoku i z trudem się przestawiam na nowy rozkład dnia. Dawno już nie byłam tak wyspana :P No i kiedy już wstanę, to nie wiem, co robić z nową wolnością. 

Tylko jedno dziecko w domu do ogarnięcia, w dodatku takie już chodzące. Gdybym nie miała kolejnych kiedyś tam w planie, poszukałabym sobie pracy, coby z nudów nie zwariować :P A tak to traktuję to jako czas oddechu i ogarnięcia rzeczy nieogarniętych. Hmm... może zrobię to prawko?

Szkoda tylko, że za oknem tak szaro i smętnie. Choć prognozy mówią, że ma się poprawić - temperatura odczuwalna w weekend nawet do 30 stopni, jak mówi meteo.pl. No, mam nadzieję...

Dzieci zadowolone. Gabryś co prawda już zaliczył pierwsze przeziębienie i do szkoły poszedł dopiero w środę (w weekend mało zawału nie dostałam, bo nagle dostał takich duszności, że Krzysiek z nim pojechał na nocny dyżur - po zastrzyku na szczęście przeszło od razu i już się nie powtórzyło; nie mam pojęcia co to było, ale muszę z nim skoczyć do pulmonologa, tak dla spokoju). W zasadzie powinnam go przytrzymać w domu dłużej dla pewności, ale błagał że chce iść, więc lekko jeszcze kaszlącego wysłałam. Niech się cieszy swoimi kolegami (głównie dzieciaki znane z przedszkola) i nową ławką oraz miejscem w szatni. No i boiskiem do gry w piłkę :)

Rafał dumny, że jest przedszkolnym starszakiem. Dzieci te same, pani też, więc tu żadnym większych rewolucji nie ma, ani okazji do zmartwień. Tyle że sala ta na górze, dla większych dzieci, także tego... Morale rosną :)

O Elulę martwiłam się najbardziej, ale tu ulga. Trochę tam co prawda popłakała, gdy zobaczyła, że inne dzieci ryczą ;) Ale generalnie zadowolona i samodzielna, rano ubiera się i je bez fochów, mimo że zwykle o tej porze jeszcze głęboko spała. Podekscytowana, że jeździ razem z braćmi. Cieszy się towarzystwem nowych kolegów i koleżanek, opowiada po powrocie, jak było i co robiła. Na szczęście mimo przedszkolnej drzemki ze swoim różowym smokiem wawelskim (maskotką :)) wieczorem zasypia bez problemów. No ale tyle ma atrakcji i zajęć w ciągu dnia, że nic dziwnego, że potem jest zmęczona. Odważna z niej dziewczyna, a ja  mam cichą nadzieję, że w przedszkolu trochę się wyciszy i niektóre szalone pomysły jej wywietrzeją z głowy (w ostatnim tygodniu wakacji zaserwowała mi takie atrakcje jak np. lizanie kostki wyciągniętej z kibla - a mówiłam Krzyśkowi, że kostka to nie jest dobry pomysł przy maluchach). Cóż, nadzieja umiera ostatnia.

Sarunia też rozłąkę z rodzeństwem znosi lepiej niż myślałam (pamiętam, jak w tej sytuacji zachowywała się Ela i jak było mi ciężko przez cały wrzesień, bo w złości ciągle coś psociła i była na NIE). Trudno mi tu oceniać, bo bunt dwulatka jeszcze przed nami, ale może się okazać, że po prostu ma spokojniejszy charakter niż siostra. Jest pogodna jak zawsze i nawet zadowolona, że ma mnie tylko dla siebie. Chodzi już szybko i sprawnie, je baaardzo dużo (och, marzy mi się nauka czystości i pożegnanie z pieluchami, ale na to jeszcze za wcześnie...). I bardzo dużo mówi. To znaczy nie żeby jakieś konkretne słówka mówiła, choć się stara powtarzać. Ale jak na takiego maluszka opanowała duża liczbę głosek i zabawnie jest patrzeć, jak nawija po swojemu do zabawkowego telefonu (podpatrzyła to u Eli), popychając wolną łapką wózek z plastikowym dzidziusiem.

Ok kończę i lecę oddać książki do biblioteki i odebrać rzeczy od krawca. Spacer z Sarenką w wózku, bez patrzenia gdzie biegają chłopcy i wołania Eluli, żeby szła przy mnie - normalnie rozpusta :P Tęsknię już za wakacjami i szaleństwem z dziećmi, dniem wypełnionym po brzegi zajęciami z nimi, ale taki czas wyciszenia też mi się przyda.

15 komentarzy:

  1. Pamiętam jak zastanawiałam się kiedyś, co miałam do robienia gdy miałam jedno dziecko :) I staram siępamiętać, że każdy ma swoją drogę wiec nie należy za bardzo stawiać do pionu siby narzekającej, że jest sama z dwójką dzieci i z czymś nie daje rady. Mam nadzieję, że zdrowotnie będzie u Was dobrze. Korzystaj z wolności i odpocznij :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh ja przy dwójce czy samym pierworodnym nie dawałam rady bardziej niż teraz... Ale jednak jak już się ma czwórkę i zostanie tylko z jednym, no to czuć różnicę ;)

      Usuń
  2. Z tym pożegnaniem z pieluchami to wiesz, może akurat... :) Mój Jan, 16 miesięcy, od tygodnia chodzi w majtkach! Pielucha tylko na drzemkę i na wyjścia, ale często jest i tak sucha. Także wiesz, może właśnie jak zostajecie same, to dobry moment, żeby zadziałać. ;)
    A jak Ci się tak nudzi, to my chętnie umówimy się na spacer/herbatę, bo ja znów więcej czasu spędzam w domu. ;)
    Pozdrowionka dla całej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jak się tylko ogarnę i pozałatwiam zaległe sprawy, to się odezwę :)) Myślałam ostatnio o Was :)
      A z tymi pieluchami to hem nie chce mi się :P Tydzień mycia podłóg, prania... no może później ;) Pozostałe dzieciaki odstawiałam w okolicy drugich urodzin także maaaamy czas.

      Usuń
    2. Haha, ja Anie odpieluchowywałam dla zasady, bo jak to, 2 latka i w pieluszce, drugie w drodze. Z Ambrożym mi się nie chciało cyrków z laniem po wszystkim i czekałam, aż sam się odpieluchuje, z dnia na dzień jako 2,5 roczniak. Akurat w wakacje przed pójściem do przedszkola, tylko na urlopie zaliczylismy regres i 2 tygodnie chodził znów w pieluchach, bo sikał i popuszczał, a mało spodni wzięłam, zimno było i nie schły :( i teraz kilka dni chyba będzie musiał sobie przypomnieć, akurat w pakiecie z emocjami pierwszych dni w przedszkolu... A kostki faktycznie nie są dobrym pomysłem, zwłaszcza jak całą zawieszkę spuści się przez nieuwagę :P te żelki wyciskane też kuszą do wsadzania paluchów... trzeba przeczekać :-)

      Usuń
  3. Myślę, że nie obejrzysz się, a będziesz miała gromadkę znowu przy sobie. Za chwilę święta, ferie i wakacje. Fajnie, że wejście w rok szkolny poszło tak gładko. Tylko niech te choroby jeszcze pójdą sobie precz, choć chyba już są wpisane w szkołę/przedszkole. My pierwszego dnia coś złapaliśmy. Udało się wytrwać do dziś. Jednak po wizycie u lekarza, do wtorku zostajemy w domu. A we wtorek od nowa wchodzimy w przedszkole i to mnie martwi, bo łatwo nie jest, jest bardzo ciężko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowia dla Tygrysa. Mam nadzieję, że będzie lepiej i się przyzwyczai do przedszkola :)

      Usuń
  4. Ale czas ucieka... U Ciebie trójeczka wyleciała do szkoły i przedszkola, a ja siedzę z naszą trójeczką i wrażeń mam aż nadto. Jesiennie u nas i dziewczynki nie chcą chodzić na spacery, za to Jerzykowi plucha nie przeszkadza i najchętniej siedziałby na podwórku. Jesień to moja ulubiona pora roku, ale jednak tęsknię już za latem, buuu.
    Ale u Ciebie jakoś tak ciepło na blogu mimo jesieni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie ostatni rok z całą gromadką w domu, więc cieszcie się sobą (bo za rok pewnie Jerzyk do przedszkola pójdzie?) :)

      Usuń
  5. Oj ja też jak miałam jedno dziecko to taaaaaaaka zarobiona byłam. A teraz jak mi jedno zniknie i mam dwójkę to normalnie wakacje. A przy jednym to sielanka :D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko jest po coś. Rozłąka z dzieciakami daje Ci czas dla siebie, a także po to, abyś mogła zrobić coś, na co przy całej gromadce nie masz czasu (kibicuję Ci mocno z tym prawem jazdy...). Ten czas wyciszenia jest po to, abyś naładowała akumulatory na te chwile, kiedy dom znowu będzie ludny i gwarny.

    A z drugiej strony nie szukaj sobie zajęć na siłę ;) Balans musi być zawsze :)

    Ściskam mocno całą rodzinkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki :)) Wy też starajcie się odpocząć po remontowych wrazeniach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas do takiego prawdziwego odpoczynku jeszcze daleko, ale i na to nadejdzie czas :)

      Usuń
  8. Kochana, odetchnij głęboko, odpocznij i pozwól sobie, przynajmniej na trochę swobody, chociażby chwilowej :)
    Cieszę się, że tak bezstresowo zaczęliście wrzesień. Ja zmykam poćwiczyć z Młodym zasady ortografii na jutrzejsze dyktando :)

    OdpowiedzUsuń