czwartek, 31 sierpnia 2017

Ostatni dzień sierpnia.


Już za półtorej godziny zacznie się wrzesień. Na samą myśl o tym cierpnie mi skóra, tak jakby w jednej chwili ciepła noc za oknem miała zamienić się w jakąś lodowatą zawieruchę z opadającymi liśćmi w tle. Ale na szczęście to tylko moja prywatna obawa przed jesienią, prognozy póki co jeszcze letnie...

Powinnam już spać, tak jak wszyscy w domu (chomika nie licząc), ale chyba i tak nie zasnę... Siedzę przed kompem i oglądam piękne memy na wrodzinie.pl Lubię takie uspakajające, dające do myślenia. Tak więc siedzę sobie i myślę, choć za nie tak wiele godzin muszę wstać i lecieć do przychodni, żeby zarejestrować dwójkę dzieci (Gabryś kaszel, Ela jakaś wysypka). To znaczy mam nadzieję, że dwójkę i że rano się nie okaże, że jednak muszę lecieć ze wszystkimi, bo przez noc coś się wydarzy. Cóż, jestem gotowa na (prawie) wszystko. A teraz mam chwilę na zawias. Ostatnio jakoś mało takich... Tyle dobrze że upały wróciły i znów mam siłę, by ogarniać stadko (a zamiast dużego obiadu i małego deseru podać mały obiad i dużą porcję lodów). Ale w myślach - kołowrotek: plany, plany, plany...

Przed nami spotkania organizacyjne w szkole i przedszkolu. Melancholijnie mi. Te wrześniowe początki, spotkania po wakacjach... Małe radości, mimo przemijającego lata i coraz dłuższych wieczorów.  Nowe plecaki, piórniki... Gadżety z "Gwiezdnych Wojen" dla chłopców i "Krainy Lodu" dla Eli (Elza i Anna wygrały ze świnką Peppą). Podekscytowane dzieci. My przerażeni wizją wczesnego wstawania, znowu. Damy radę?

Sara dziś znów mnie zadziwiła, śmigając na dwóch nóżkach po domu. Jeszcze trochę i nauczy się biegać... Ela za to cały dzień spędziła nosząc na głowie żółty kask rowerowy, prezent od cioci. Nakrycie głowy idealnie dopasowane do biało-czerwonej falbaniastej sukienki. Do tego jaskrawożółty flakonik do robienia baniek mydlanych i ciężko było Eli nie zauważyć na podwórku.

Chłopcy - piłka, książki, rechot przy oglądaniu "Poszukiwaczy zaginionej wioski", potem zgodne "mamooo, chcemy arbuza". Gabryś ulepił mi medalion z plasteliny, Rafał przyszedł się przytulić i wyżalić (gdy coś mu nie pasowało podczas zabawy na podwórku).

A ja siedziałam sobie na białym plastikowym krzesełku, łypiąc na bawiące się dzieci znad książki Elizabeth Gaskell  "Północ i Południe" (zachwyciła mnie i nie mogłam się oderwać). Nad głową miałam liście orzecha o jeszcze żywej, zielonej barwie. Jeszcze wyżej błękit nieba, bez chmurki. Mimo kończących się wakacji, trwało jeszcze lato.

To był dobry dzień.

11 komentarzy:

  1. Bedzie dobrze.
    Też nie prepadam za zmianą sierpniowo-wrześńiową, choć teraz już nie szkoła przeszkadza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ktoś lubi ciepło i słońce, to i bez szkoły wrzesień jest dołujący ;)

      Usuń
  2. To dobrze, że u Was optymistyczne prognozy i chyba jakieś inne niż ja znam ;-) Jedziemy bardziej w Waszą stronę, na pogranicze Spiszu i Pienin, ale z nastawieniem na chłód i deszcz, przynajmniej w najbliższym czasie :-) Tu na "Zachodzie" załamanie pogody, wrzesień napłynął w nocy w ulewnym deszczu, a temperatura spadła o 20 stopni...Jesień, jesień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też znowu ochłodzenie, choć nie tak drastyczne jak było jakieś hmm 2 tygodnie temu? Liczę jeszcze na powrót słońca :)

      Usuń
  3. Ela musiała wyglądać uroczo w tym kasku :) Przecież nie zabronisz.
    Ja z tych lubiących jesień, oczywiście najchętniej tą polską złotą. I te długie wieczory z książką i herbatą, choć nie wiem, jak będzie tym razem, bo z dniem dzisiejszym skończyły się codzienne obiadki u babci przy okazji zabierania Tygrysa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie zabroniłam, niech się cieszy ;)
      Też lubię herbatkę i książki, ale trochę czasu brak, żeby tak usiąść wieczorem...

      Usuń
  4. U nas taki zakręcony czas i bardzo ciężki, że bardzo cieszę się na myśl o nowym roku szkolnym, bo widzę, że Szymek tego potrzebuje. A sama Marysia też biedniutka gorączkowała, kaszlała aż dostała antybiotyk na który okazało się, że jest uczulona - namęczyła się strasznie, teraz sama zwalcza przeziębienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh u nas Gabryś jutro już pójdzie do szkoły, za to Rafał zaczął kaszleć :P Ech wrzesień...

      Usuń
  5. my na szczęście dopiero za rok :)

    OdpowiedzUsuń