wtorek, 16 maja 2017

Wiosenna zaduma.

Słucham sobie z rana... Dziewczyny zjadły śniadanie (Sara całą michę kaszki, ale ma dziewczyna apetyt ostatnio) i bawią się klockami w pokoju. Chłopcy rano wyprawieni do przedszkola. Dotarło dziś do mnie, że za te trzy-cztery lata tak będą wybiegać z domu dziewczyny i może tak samo kłócić się o to, która otwiera bramkę. Przecież oni też jeszcze nie tak dawno siedzieli ze mną w domu. Ech, gna czas... Przyjdzie może kiedyś taki moment, kiedy rano... nie będę potrzebna żadnemu maluszkowi. Ale będzie dziwnie, po tych wszystkich latach O.o

U nas wiosna w pełni. Taka już dojrzała, majowa, pachnąca bzem i konwaliami. Świerki uroczo wyglądają z jasnymi, świeżymi pędzelkami na gałęziach. Niebo całe w chmurach dziś, może później będzie burza. Pewnie zaraz wyjdziemy na spacer. Może uda mi się zająć czymś dziewczynki na chwilę i przyciąć trawę w ogrodzie.

Ostatnio mam dużo czasu na myślenie ;) Ale o sprawach tak prywatnych i momentami trudnych, że nie będę o tym pisać. W ogóle jakoś mi się odechciało pisania na razie, najchętniej bym się ułożyła na łące wśród stokrotek i chłonęła wiosnę całą sobą. Tak bardzo mnie cieszy szelest liści i śpiew ptaków, że aż trudno mi to wyrazić słowami... Tyle miesięcy za tym tęskniłam.

Któregoś dnia przyjdzie dla mnie taka wiosna, która nie przeminie... Tam, po drugiej stronie rzeki. Przyjemnie o tym myśleć. Że kiedyś nie będzie przemijania i smutku. W ostatnim czasie Pan Bóg często mi podsuwa te fragmenty Biblii, w których jest mowa o mieszkaniu - tym przygotowanym dla mnie w niebie. Biorąc pod uwagę czekające nas niekończące się remonty, dobrze mieć tą świadomość, że w tym domu tutaj jesteśmy tylko na chwilę... A gdzieś tam czeka na mnie wypasiona miejscówa, taka o jakiej zawsze marzyłam, albo może nawet lepiej - o jakiej nawet nie śmiem marzyć. W końcu Pan Bóg daje zawsze to, co najlepsze i co przekracza nasze oczekiwania. Nawet te trudne doświadczenia mogą się z perspektywy czasu okazać dla nas dobre.

Za mną dość nerwowy czas oczekiwania na wyniki rezonansu. O dziwo z moją głową wszystko w porządku :P Znaczy z technicznego punktu widzenia ;) Przez te kilka dni bardziej niż zwykle czułam to rozdarcie... że owszem, bardzo za niebem tęsknię  - ale też jeszcze bardziej bałabym się zostawić tutaj dzieci same, bez mamy. Nawet ze świadomością, że Bóg by się o nie zatroszczył. Oswojenie niesie za sobą zawsze ryzyko łez, szepcze mi do ucha lis z "Małego Księcia". No ale przynajmniej w tej kwestii jestem spokojna - guza nie ma, bóle to "tylko" migrena (i kij z tym, że nawet rodzenie dzieci jest przyjemniejsze niż jej atak).

Poza tym w niedzielę był czas zmagania dla mnie - sama się zgłosiłam do mówienia publicznego o cudach, jakie Pan Bóg zrobił w moim życiu. Stres mega od rana, bo jednak to trudne, mówić o wielu ranach, zmaganiach, problemach. Ale za dużo dobra doświadczyłam, żeby siedzieć cicho w kącie. I dla mnie samej takie momenty są dobre, bo mogę sobie przypomnieć całą historię i poczuć znów ogromną wdzięczność. Po wszystkim parę osób mi dziękowało - więc warto było się podenerwować, żeby potem komuś pomóc.

Maj... ten czas między Wielkanocą, a Zesłaniem Ducha Świętego. Dla mnie od kilku lat jest wyjątkowy. Najpierw były randki z Krzyśkiem (i pierwsza wizyta u przyszłych teściów), potem przygotowania do ślubu... Potem rodziły się dzieci - w maju dwa razy byłam w ostatnim miesiącu ciąży. a dwa razy dość świeżo po porodzie. Kiedyś, w dzieciństwie, ten miesiąc kojarzył mi się z trudnościami i bardzo ciężkimi atakami astmy (gdy kwitły topole). Teraz - z cudami i wchodzeniem w coś nowego. To niesamowite, że właśnie tam, gdzie kiedyś było cierpienie, może zakwitnąć coś dobrego.

10 komentarzy:

  1. :) Najważniejsze, że z głową wszystko ok :p Znam ten stres oczekiwania na wyniki. U mnie niestety jednak "coś z głową" wyszło i już od pół roku bujam się z diagnostyką i niepewnością.
    Cieszcie się wiosną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to życzę szybkiej diagnozy i żeby głowa wyzdrowiała :* W końcu jest bardzo potrzebna ;)

      Usuń
  2. Piękny wpis. Wiosenno-melancholijny. Na mnie zawsze jesień i wiosna wpływają refleksyjnie - myślę o upływającym czasie, o tym, co było, a co mnie jeszcze czeka. Zwłaszcza teraz, gdy mam dzieci.

    Współczuję migren... Nie ma czegoś takiego jak "tylko" migrena. Moja koleżanka ze stowarzyszenia walczy z migrenami i raz miałam okazję ją zobaczyć w tym stanie. Byłam przerażona, bo rzeczywiście wyglądało to gorzej od porodu, gorzej nawet od agonii. Z kolei znajomego Bóg wyleczył z migren, więc chętnie pomodlę się i dla Ciebie o taką łaskę. W końcu jesteś mamą na pełen etat, nie możesz sobie pozwolić na migreny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Właśnie to jest najgorsze, że tu się schodzi z bólu, a tu się trzeba jakoś maluchami zająć, jak zwykle...

      Usuń
  3. Cieszę się, że na badaniu wszystko dobrze wyszło :) Uważaj na siebie. Maj także i dla mnie jest szczególny... Urodziny jednej kuzynki, imieniny jednej Cioci, urodziny drugiej... Wspomnienie I Komunii... Urodziny paru przyjaciół... A jutro... Pierwsze urodziny mojej Busi po Tamtej Stronie. W tym samym dniu, co Jan Paweł II. Zawsze była z tego dumna. Miałaby 77 lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pewnie świętowali sobie razem tam na górze :) Zdmuchiwać świeczki razem z Karolem, no no :D

      Usuń
  4. Zaduma kojarzy mi się bardziej z jesienią. Ale z drugiej strony patrząc na wiosenny świat w kolorach i zapachach, nie trudno o zamyślenie. Co prawda u nas pojawiają się nieśmiało. Dopiero co zauważyłam bez, ale z przyjemnością zanurzyłabym weń nos.
    Migreny ma nasza Przyjaciółka. Bardzo cierpi. Jak tylko odbierze telefon, wiem że to ten moment. A w stresie dopada jeszcze bardziej.
    Zdrówka. Niech ataki będą jak najrzadsze, żebyś mogła cieszyć się w pełni wiosną i rodziną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi z jesienią i wiosną - obie pory są bardzo dynamiczne i mówią o przemijaniu... Może nawet dla mnie wiosna bardziej niż jesień, bo tak szybko przekwitają kolejne partie ukochanych kwiatów.
      Dziękuję :)

      Usuń
  5. dobrze że nic nie ma w Twojej głowie złego a bóle migrenowe to prawdziwa masakra nie wiem jak Ty ale jak mnie złapie to jest mi aż niedobrze i chce sie wymiotować...ja staram sie za to w mojej duszy zrobic porządki wiosenne mam nadzieję że się uda....choć jest strasznie trudno... ale wierze że Bóg wszystko wyczyści....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam mega mdłości i wiszę nad kibelkiem bardziej nawet niż w ciąży :P I tak przynajmniej 12h zwijania się z bólu, światłowstrętu i uczucia że ktoś mi wbija śrubokręt w mózg.
      Spokojnie, Pan Bóg potrafi wszystko naprawić :*

      Usuń