niedziela, 20 listopada 2016

Chichotek, Grzebieluszek, Świetliczka i Huhunia. Witamy w Szepczącym Lesie :)

Wsiąkliśmy... Siedzimy i czytamy. W wolnej chwili miast oglądać bajki czy bawić się w budowanie bazy z klocków - dzieciaki przyłażą i domagają się książki. Niby nic niezwykłego, bo wszyscy lubimy czytać, ale ostatnio książki wygrywają nad wszystkim. I nawet ja odkładam swoją (właśnie zaczęłam "Tajemnicę Skyle" Agnieszki Grzelak, a w kolejce czeka "Blondynka na Bali"  Beaty Pawlikowskiej) i czytamy wspólnie. A Ela pokazuje paluszkiem na okładkę i mówi wyraźnie "Tapi!".
Zaczęło się niewinnie - pewnego wieczoru przechodziłam przez księgarnię i zauroczona kolorową okładką przedstawiającą wikinga i reniferka, kupiłam "Wyprawę Tappiego na Ognistą Wyspę". Strzał w dziesiątkę... Ta książka ma chyba same plusy. Ładnie wydana (aż przyjemnie trzymać ją w rękach), zabawna nawet dla mnie, napisana pięknym językiem, z ekipą świetnych bohaterów... W serii o Tappim jest coś naprawdę dobrego i właściwie trudno mi ubrać w słowa, co takiego podoba się w niej najbardziej. Przypomina urocze książki Astrid Lindgren. Dużo ciepła (główny bohater to wiking o zaiste wielkim sercu) miesza z szalonymi przygodami i tworzy mieszankę wybuchową, która jednocześnie uspokaja i rozbawia.
Zdążyliśmy już przeczytać wiele książeczek o Tappim i na szczęście jeszcze kilka przed nami. Osobiście będę w żałobie, gdy poznamy wszystkie i nie będzie nowych przygód do czytania... Właśnie przed chwilą zamówiłam przez internet trzy zbiory opowiadań i większą książkę - "Wędrówki Tappiego po Mruczących Górach". Sama nie mogę się ich doczekać :)

Tak więc świat Tappiego wciągnął nas na dobre. I każde z nas (tzn ja i dzieci, bo Krzysiek jakoś ostatnio nie miał czasu na wspólną lekturę) ma teraz imię wzięte z którejś książki. Ja zostałam Tappim (tą rolę przydzielili mi chłopcy, na szczęście nie z powodu brzucha :P ale opiekuńczego charakteru postaci. No i, jak dodali, jeśli zbiorę włosy pod brodą, to ponoć wyglądam podobnie :P). Gabryś to psotny reniferek Chichotek, Rafałek to wilczek Grzebieluszek. Ela została elfką Świetliczką. A Sarunię sama przezwałam sową Huhunią (może młoda średnio przypomina ciocię-sówkę, ale imię brzmi uroczo...).
Bawimy się świetnie i książki o przygodach Tappiego polecamy każdemu :) Krótsze opowiadania z kolorowymi ilustracjami są idealne dla dzieci w wieku Rafałka, zaś te dłuższe części (jak "Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu", "Podróże Tappiego po Szumiących Morzach" czy "Tarapaty Tappiego w Magicznym Ogrodzie") dla trochę starszych. Młodsze rodzeństwo zaś może sobie pooglądać śliczne obrazki - Eli baaaardzo się podobają :) I tak coraz dłuższe wieczory spędzamy z mieszkańcami Szepczącego Lasu i Szumiących Mórz...

4 komentarze:

  1. musimy koniecznie wypróbować te książki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam te książki z "Czytania przed spaniem", które kończą Dobranockę w TVP ABC. Przygody Tappiego to jedna z książek, po które tam sięgają i też mi wpadły w oko :) Ale jeszcze nie było okazji, by kupić, wciąż mi się wydaje, że mam za małe dzieci do takich lektur. Dzięki Tobie wiem teraz, że są też krótsze opowiadania z ilustracjami, więc pewnie się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może jesteśmy za duzi, ale Młodemu przygody Tappiego nie urzekły, a przyniosłam tego troszkę jako nowości z biblioteki .... i po kilku rozdziałach powiedział stop i wybrał inne książki ... a szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspominałaś już w komentarzu o tym bohaterze. Ostatnio chciałam wypożyczyć w bibliotece, ale zawieruszył się gdzieś. Następnym razem będą nasze :)

    OdpowiedzUsuń