sobota, 14 maja 2016

Tłumaczę się :)

No dopsz, czas się wytłumaczyć, czemu tu taka cisza. Znaczy cisza w moim wykonaniu, bo o dziwo pod ostatnim postem komentarze wyrosły jak grzyby po deszczu. Może kiedyś znajdę chwilkę, żeby je odczytać na spokojnie, ale z tym to różnie bywa...

Powód jest jak najbardziej prozaiczny - padł mi komp. Grafika z dnia na dzień odmówiła posłuszeństwa. A że mam starodawną komórkę bez internetu (na własne życzenie!), to zostałam odcięta od świata wirtualnego. I uwierzcie - dobrze mi z tym było. Tak dobrze, że kiedy pojawił się nowy komp, to dopiero po kilku dniach zdecydowałam się odpalić swój profil (dzisiaj się gapię w ekran po raz pierwszy od... ostatniego wpisu :) tadaaam!). Po prostu czułam, że ten czas jest potrzebny - wyciszenie, książki, więcej zabaw i rozmów z dziećmi, a nie uciekanie w filmy i bajki. Więcej okazji do modlitwy - jednak co innego faktycznie się modlić, a co innego czytać o Bogu na różnych stronkach w necie.

Co u mnie? Ano muszę Was prosić o modlitwę tudzież trzymanie kciuków (to wersja dla niewierzących, coby dyskryminacji nie było). Ciąża przebiegała w 6 i 7 miesiącu nadzwyczaj spokojnie, ale laba się skończyła - zaczęło się robić rozwarcie, a mój organizm dał mi jasno do zrozumienia, że czas złożyć tyłek na wyrku i nie fikać. Biorę luteinę, nospę, magnez w dużych ilościach i leżęęęę. Tyle dobrze, że w domu. Chociaż jak widzę bajzel i nie mogę nawet wstać go posprzątać, to mnie trafia. No ale Krzysiek się stara ogarnąć wszystko i muszę przyznać, że nieźle mu idzie. Ale ile mnie kosztuje, żeby nie wstać i po nim nie poprawiać (bo przecież moja wizja sprzątania jest lepsza ;)), to moje...

Śmieszne takie leżenie dla mnie, która wiecznie na nogach i czymś się zajmująca, nawet w nocy... A tu nagle książka, skacząca po mnie Ela (chłopcy szczęśliwie póki co zdrowi i w ciągu dnia w przedszkolu) i wstawanie tylko do kibelka.

Oczywiście jest też obawa, jak długo tak dociągnę - jak tylko mi się wydaje, że się coś dzieje, to wpadam w panikę :P Zwłaszcza że mam w pamięci, jak to miesiąc przed terminem odeszły mi w nocy wody i urodził się Rafałek - strasznie mi było ciężko, że nie mogłam go mieć od razu ze sobą, tylko patrzyłam jak leży pod lampą, podłączony do kroplówek. Ale mam nadzieję, że ten dzidziuś będzie w środku jak najdłużej. Wczoraj był 13 maja, poleciłam go specjalnej opiece Matce Bożej.

Wytrzymaj, Maluszku... Już niedługo. Nie możemy się Ciebie doczekać. Zresztą przecież słyszysz, jak wszyscy do Ciebie mówią przez brzuszek, łącznie z Elą - masz sobie tam w środku tyć spokojnie i się przygotowywać na spotkanie z nami ;)

Dopsz, kończę, bo trza odpisać na zaległe maile... A że odcięcie od kompa mi się spodobało, to jest możliwe, że wrócę tu dopiero z ważną nowiną... No chyba że mi się coś odwidzi i będę znowu pisać częściej - teraz to mało stabilna jestem i trudno mi coś obiecywać. Kurcze no. W jednej chwili totalny dół, strach i czarnowidztwo, a w następnej sasanie się na widok spakowanej już torby do szpitala i kolorowych dziecięcych ciuszków.

Pieprzone hormony.

10 komentarzy:

  1. Trzymam mocno kciuki,by Maluszek posiedzial jeszcze w brzuszku. Na kiedy termin? Odpoczywaj ile możesz, teraz jest na to czas. Rozumiem, że bardzo się martwisz tym bardziej, że masz doświadczenie z wczesniakiem. Musi być dobrze! !!przesyłam wirtualne wsparcie: )))
    Modlitwę macie zapewnioną. Pozdrawiam Was cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Leż i korzystaj ;)Jeszcze się osprzątasz. Przede mną jeszcze tylko tydzień. A może aż tydzień, już sama nie wiem. Odpoczywaj i pamiętaj że lepiej leżeć w domu niż w szpitalu. Niech to będzie motywacja do leżenia i olewania sprzątania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Leż i się uśmiechaj do Maluszka. A on poczeka ile trzeba. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomodlę się dziś za Was koniecznie!

    Może Maluszek Was tylko straszy - Reginka wycięła mi swego czasu podobny numer, że miesiąc przed terminem dostałam rozwarcie i skurcze, ginekolog postraszyła mnie, że lada dzień wyląduję na porodówce... a tymczasem urodziła się tydzień po terminie ze skierowaniem na wywołanie ;)

    Trzymajcie się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja urodziłam 23 kwietnia w 35 tygodniu ciąży dwie dziewczynki:) po 4 dniach już byłyśmy w domku. Wcześniej przeżyłam 5 ciężkich tygodni na patologii ciąży. Życzę aby dzidziuś posiedział w brzuszku jak najdłużej.

      Usuń
  5. Odpoczywaj i ciesz się pobytem w domu. Mam nadzieję, że dotrwacie w dwupaku co najmniej do dnia dziecka.
    A bajzel poczeka😊.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby jak najdłużej Maluszek był w środku.
    Ze sprzątaniem tak jest - mężczyźni mają inne "oko" :P
    Trzymajcie się razem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana... każdy dzień jest zwycięstwem :))) JUż niedługo... za chwilę..

    OdpowiedzUsuń
  8. Powodzenia Kochana :) odpoczywaj i nie denerwuj się! Ja też przeżyłam to rozstanie z noworodkiem, bo musiał grzać się pod lampą, także wiem o czy mowa i trzymam kciuki, żebyś nie musiała tego przechodzić kolejny raz! Żeby poszło wszystko po Twojej myśli!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń