wtorek, 19 kwietnia 2016

Nie tylko o pogodzie.

Nie wiem, czy dotarła już do Was wiosna, ale w Krakowie jest tak :) Zdjęcia zrobił mój tata na jednym ze spacerów, ale takie widoki podziwiamy już właściwie wszędzie.. Pobliski lasek jest całkiem zielony, kasztany mają już liście, owocowe drzewa kwitną... Największa radość o tej porze to oczywiście magnolie. Są secesyjnie obłędne, jak balowa suknie Kopciuszka.

Pogoda jak to w kwietniu - budząc się rano nigdy nie wiem, czy ubiorę letnią sukienkę czy zimową kurtkę. Dawniej mnie ta wiosenna niestałość denerwowała, teraz ją lubię. Chyba przestało mnie przerażać to, co kruche i nietrwałe... Mieliśmy już pierwszą burzę i kilka tęcz (jedną podziwiałam dosłownie po wyjściu z niedzielnej mszy i było to niesamowite wrażenie - zwłaszcza że tego dnia bardzo potrzebowałam, żeby Bóg mnie jakoś przytulił i zapewnił, że jest obok. No to jak zwykle poszedł na całość).

Ja zaczęłam ósmy miesiąc i jestem coraz bardziej senna i ociężała... Nie raz już w ostatniej chwili zmieniałam plany i zamiast gdzieś iść, po prostu kładłam się do łóżka, bo sił brakło. Sama się czuję jak wielki pączek (na plusie na razie tylko 10 kilo, nie jest źle...), który ma pewnego dnia zakwitnąć. Ale przynajmniej do końca maja wypadałoby dotrwać. Już coraz bliżej... Nocne kopniaki są coraz bardziej bolesne i nieprzyjemne.

Ostatnio znowu wysyp pozytywnych informacji o mamach spodziewających się dzieci. Uwielbiam takie wieści! Zwłaszcza że tym razem kilka dotyczy rodzin, gdzie wydawało się, że już się rodzice na życie nie otworzą. A tu przyjęli kolejnego potomka i teraz są szczęśliwi :)

Ela coraz więcej mówi. Długo nie mogła się przełamać i raczej bełkotała coś po swojemu, teraz coraz więcej naśladuje. I zaczęła używać czasowników (przerobionych na swój sposób, ale jednak). Najbardziej podoba mi się dziarskie "cho!" i stanowczy ruch ręką w jej stronę, co oznacza "chodź!" (no, w jej wydaniu, przy tej mimice, raczej "chodźże no!" :P). Zaś denerwujące jest to, że podtyka mi różne rzeczy tuż pod nos z okrzykiem "pa!" ("patrz!"), od którego pękają mi bębenki w uszach. Zabawne w Eli jest to, że z jednej strony jest bardzo dziewczęca i straszna z niej strojnisia, a z drugiej ma w sobie coś z Meridy Walecznej i jest chyba największym ziółkiem z całej trójki.

Rafałek ma ten sam problem, co Gabryś w jego wieku, to znaczy chce powiedzieć za dużo i zaczął się strasznie jąkać i zacinać. Aż muszę go prosić, żeby mówił powoli i wyraźnie, bo się zapowietrza. Mam nadzieję,  że przejdzie mu to samo, tak jak starszemu. No nic, w razie czego na wrzesień jesteśmy umówieni do logopedy (teraz poprosiłam o przerwę, bo już nie mam siły z nimi chodzić). Poza tym zasłynął tym, że nieraz mówi coś wrednego albo głupiego, a na czyjeś oburzenie mówi ze słodkim uśmiechem: "To żarcik taki!". Co ja mówiłam o ziółkach?

W temacie zabawnych tekstów... Wczoraj późnym wieczorem kokosimy się wszyscy w naszej sypialni, zwlekając z położeniem dzieci spać. Gabryś ćwiczy na drążku, Ela i Rafałek przewalają się po nas i po poduszkach, domagając się czytania książeczek. Nagle w radiu słychać "Lambadę" i Krzysiek mówi z nostalgią: "Miałem tyle lat, co Gabryś, kiedy puszczano tą piosenkę...". Pierworodny aż zastygł ze zdziwienia i zapytał: "To jest pierwsza piosenka świata?". Ech, ta mina Krzyśka, kiedy popłakałam się ze śmiechu...

Dla zainteresowanych - "Lambada", piosenka z epoki plejstocenu:

23 komentarze:

  1. Wspaniała wiosna!!!! A pogoda, cóż u nas dzień zaczynamy słońcem a po południu wiejemy przed deszczem.
    Mój trzylatek to katarynka. Mąż przejechał się z nim 2 razy do przedszkola i z powrotem i zastanawiał się jak ciocie w przedszkolu wytrzymują taaaaki słowotok. I ostatnio celuje w rozwalaniu różnych rzeczy, a potem z minką niewiniątka mówi, że to piorun rozwalił😊.
    Dzieci to nieustająca niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ u Was pięknie! Pokazałam mężowi zdjęcia z Twojego bloga, a on na to, że się przeprowadza na południe Polski. Bo u nas wciąż szaro, liści i kwiatów nie uświadczysz (ledwie z trzy stokrotki plus jeden żonkil u sąsiadów), drzewa też jeszcze nie kwitną, w dodatku teraz za oknami huczy wiatr i zacina deszcz. Brrr.

    Co do wysypu dzieci, to uwaga, uwaga, w sobotę robię test :) Zobaczymy, czy i nas spotka niespodzianka. W każdym razie wczoraj podczas planowania pokoju dziecięcego, w którym już kładziemy sufity, zaplanowaliśmy miejsca na cztery łóżeczka. Rodzina chyba zawału dostanie, jak się dowie. Już teraz robią dziwne miny, gdy mówię, że chowam ubranka dla kolejnych dzidzi. Ale co tam, to nasze życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to czekam na wieści :D
      Hehe no całkiem na południu, w górach, to pewnie jest tak jak u nas. Kraków to taka ciepła kotlina, gdzie wprawdzie świeżego powietrza nie uświadczysz, ale przynajmniej kwiaty wcześniej kwitną...
      Rodziną się nie przejmuj, potem będą Wam zazdrościć i żałować, że się sami na więcej dzieci nie zdecydowali :P

      Usuń
  3. Dużo sił Ci życzę na końcówkę ciąży - mały człowieczek już nie taki mały więc umila Ci życie jak może ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, pocieszam się że to już niedługo...

      Usuń
  4. O żesz, to i ja z epoki plejstocenu :)
    U nas wiosna nieśmiało się objawia. A kwiecień przysłowiowy. W niedzielę co odważniejsi chodzili już w krótkim rękawku, a dzisiaj ziąb. Mam nadzieję, że już niedługo.
    Ja mam wrażenie, że Tygrys też wszedł na jakieś wyższe tony barytony. Nie świergoli tak słodko, jak wcześniej.
    Z tęczą też miałam taką sytuację przed egzaminem - kobyłą, który mnie przerastał. Ostatecznie udało się go zdać, wychodzę z uczelni, a tu na niebie tęcza. Znak - nie jesteś sama. Zaufaj. I tego się trzymam :) W kwestii nowego życia też :)
    Uściski z drugiego końca Polski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie :)
      No świergotanie niestety mija, potem są tylko wrzaski i chęć zaklejenia delikwenta taśmą :P

      Usuń
  5. Lambade pamietam, to był hicior wtedy. Ciągle w radio to puszczali. U nas na pomorzu kwiaty też zakwitly, ale obecnie takie zimno się zrobiło, ze bardziej jesienią czuć niż wiosną: )

    Ósmy miesiąc! To już wielkimi krokami zbliżacie się do końcówki. Już niedługo będziecie w.szóstkę: ) piękny to czas. Podziwiam Cię,ze chodzisz do kościoła w ciąży. Ja byłam tak przewrazliwona, że miejsca,skupiska ludzi omijalam szerokim łukiem, tak się bałam infekcji.
    Przesyłam uściski wirtualne-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi no ja na infekcje jestem narażona głównie w domu :P Także chętnie wychodzę z domu do ludzi, bo i tak gorzej nie będzie ;) Zresztą wszystkie przeziębienia w ciąży faktycznie łapałam od dzieciaków kurując je w domu, a nigdy wychodząc na zewnątrz...
      :*

      Usuń
    2. Faktycznie masz przecież małe dzieci, to i infekcje od nich, nie pomyślałam w tym kontekście. Ja miałam dwulatka, ale był w domu,więc nie chorował. Jedynie raz mąż go zarazil i był podziebiony i ja złapałam wtedy, gorzej się czułam, kaszel, katar itp.to był 12,13 tc.na usg genetycznym dr zapytał mnie "a czy pani była może ostatnio chora czy przeziębiona? " bo maluszkowi nie domykala się zastawka w serduszku. Na szczęście zastawka "naprawila" się w ciągu kilku tygodni. Od tego czasu chuchalam i dmuchalam: )

      Usuń
  6. Można na to spojrzeć i tak: świat zaczyna się z istnieniem mojego Taty :)

    Ależ Wy młodzi jesteście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre spojrzenie ;)
      No jeszcze młodzi, choć już wypatruję zmarszczek :P

      Usuń
  7. Kurczę, ja chyba byłam już w podstawówce jak lambada królowała.. ale że to pierwsza piosenka na świecie - padłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja miałam wtedy cztery lata :)

      Usuń
    2. A moje pierwsze wspomnienie z Lambadą to tuż przed komunią... To były czasy! I pamiętam radość, kiedy mama kupiła mi tą spódnicę, która się tak świetnie kręciła, na takim szerokim czarnym pasie... Tyle, że... Od zawsze była ze mnie taka dama, że wkrótce po tym jak ją dostałam, weszłam w niej na drzewo i... No i po spódnicy.

      Krzysiek niech się nie martwi... Eliza potrafiła mnie pytać, czy jak ja byłam mała to były... kredki, albo czy jeździły autobusy... Także ten :) Co te dzieci sobie w ogóle myślą?! :)

      Ósmy? To przecież już za chwilę, za momencik... Jak ta ciąża zleciała :) 10kg to dobra waga, choć domyślam się, że i tak ciężko. Moje Dziewczyny miały w tych ostatnich miesiącach wyczucie- kopniaki nie bolały, bo One raczej się już tylko wierciły, niż kopały. I nie powiem, tęskni się za tymi ruchami...

      U nas z kolei pogoda daje tak do wiwatu, że powoli mam dość. Jest po prostu zimno, nie tylko z rana. I przez to zimno wszystko się u nas opóźnia, ale magnolie kwitną już na całego.

      Usuń
  8. Cudne zdjęcia. Mi się ten 8 miesiąc strasznie ciągnął Ale ja to w szpitalu leżała m, będziesz mieć wesoło jak się maleńka urodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie bałam się posiadówy w szpitalu, ale póki co dobrze jest... Ale staram się nie szaleć i dużo leżeć w domu, bo jednak w poprzednich ciążach zawsze się coś zaczynało dziać w tym czasie.
      Oby dotrzymać do końca maja, potem można się rozpakowywać ;)

      Usuń
  9. Cudna wiosna. Lambadę pamiętam jeszcze z czasów jak byłam nastolatką

    OdpowiedzUsuń
  10. wow piękne zrobił Twój Tata zdjęcia. Pogoda piękna trochę za mocno wieje chłopaki mi się znów pochorowały cała trojca :(
    A Aruś mój coraz piękniej koloruje jego prace są najładniejsze i najbardziej staranne powieziała Pani w przedszkolu :D no i naprawdę uzywa już kilku kolorów umie już kolorować według wzoru :D

    OdpowiedzUsuń
  11. jak pięknie!
    kwitnie świat
    kwitniesz Ty :) Piękne są kobiety już w takiej widocznej ciąży! :) Piękne chwile przed Wami... :)
    Serdeczności zasyłam :) :******

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaależ super! U nas dziś leje i 8 stopni :(. I tak nie jest najgorzej bo zapowiadali śnieg z deszczem O_O.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znosiłam tej piosenki jako dziecko :D

    OdpowiedzUsuń