czwartek, 14 kwietnia 2016

Kto chciałby mieć gosposię? :)

Pierwsza przespana noc od hooo hooo i jeszcze trochę... Wczoraj byłam już w takim stanie, że ze zmęczenia trzęsły mi się ręce i robiło słabo. No ale jak się przez tydzień śpi po 4-5 godzin i to z przerwami, to można paść... A ja paść nie mogłam, bo w międzyczasie urodziny Eli były, a potem zajmowanie się rozkaszlanym Rafałkiem (niby przeziębienie, ale kaszel to alergiczny i wredny) i pomysłową Elą, robiącą w domu sajgon. Już się przyzwyczaiłam do wiecznego niedospania (to już prawie 6 lat jak nie sypiam :P), ale to co się działo w ostatnich dniach to przegięcie było jakieś.

No ale wczoraj udało mi się położyć całą trójcę po 19 do łóżek (Krzysiek wrócił późnym wieczorem do domu, jak już wszyscy spali) i wytłumaczyć, że jak zaraz wszyscy nie zasną, to ja padnę... I o dziwo zgodnie zaczęli chrapać niedługo później. A ja przyłożyłam głowę do poduszki i z miejsca film mi się urwał...

W te dni jakoś błądziłam półprzytomnymi myślami w tych czasach, kiedy kobiety-panie domu miały jakąś pomoc i w takich sytuacjach po prostu kładły się do łóżek (bo "globus" :)) albo dzień gorszy), a dziećmi i domem się zajmowały bony i służące...  Fajnie mieć pralkę, odkurzacz, czajnik, piekarnik, zmywarkę (nooo, tego one nie miały, sasasa), ale taka pomoc domowa też by się czasem przydała... Zadowolona pani domu i matka dzieciom w powłóczystej sukni mogłaby siedzieć w fotelu, czytać książkę i pachnieć, od czasu do czasu rozmawiając z dziećmi (jak ja lubię te opisy w książkach Montgomery...), a jakaś gosposia odwalałaby brudną robotę. Echhhh :)))

Swoją drogą to bardzo ciekawe, jak zmieniał się sposób wychowywania i traktowania dzieci. No i to, jak kobieta była traktowana - też (czytając niektóre teksty krew się we mnie burzy i mam ochotę wybiec na ulicę i walczyć o prawa wyborcze i noszenie stanika - po czym sobie przypominam, że już pozamiatane i nie muszę, bo mam). Na przykład takie kobiety z wyższych sfer XIX wieku, które po urodzeniu dzieci się nimi nie zajmowały i nie miały żadnej relacji, tylko oddawały opiekunkom i prowadziły dalej życie towarzyskie, od czasu do czasu co najwyżej pozując z dzieciakami do zdjęć - bo takie dekoracyjne były (koszmar). A z drugiej strony "idealne" amerykańskie housewifes z bodajże połowy XX wieku - takie co to dla siebie nic, wszystko dla męża i dzieci (bleee...).

Idom casy za casami, jak mówią górale...

Ciekawe, jak za ileśtam lat będą postrzegane kobiety naszej epoki?

A TU fajny tekst o tym, jak zmieniały się lalki dziecięce :) Poniższe ilustracje też z tej strony. Jest w nich coś... pięknego.

17 komentarzy:

  1. Jeszcze było tak, że dzieci od małego musiały się przydawać i pasały gęsi i krowy. :)
    Myślę, że te nasze spojrzenia na minione czasy sa czasem skrajne. Bo przecież jak była w domu niania czy gosposia to niekoniecznie musiało oznaczać lenistwo matki czy oddanie dzieci całkowicie pod opiekę komuś innemu. Natomiast tak, sama bym chętnie miała gosposię czy kogoś kto przychodzi raz na tydzień na poważne porządki w domu, mimo że już nie mam małych dzieci. Bo trudno jest pogodzić wiele zajęć. Trzeba się uczyć wybierać to, co najważniejsze i to robić :)
    Dopiero jak sama zostałam mamą uświadomiłam sobie jaką pomocą dla mojej Mamy w moim dzieciństwie były przyjazdy Babci, która brała na siebie całą część kuchenną (Mama pracowała zawodowo i po prostu odpadało jej myślenie o tym - to musiał być cudowny "urlop")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja jednak wolałabym pomoc jakiejś gosposi niż babci, mniejsze tarcia ;)
      Skrajne, skrajne, bo nie wszystko wiemy, ale ciekawie jest poczytać jak nieraz życie było różne...

      Usuń
  2. Oj tak,nie raz, nie dwa zdarzyło mi się zamarzyć o takiej pani tuż obok, która by coś tam... I wiesz co? Na marzeniach się kończyło (bo pomijając wszystkie inne kwestie, oczywiście :)) to mimo wszystko jakoś sobie tego nie wyobrażam.
    Mnie zawsze fascynuje jak bardzo zmieniło się podejście do dzieci na przestrzeni ostatniego stulecia. Chociaż racja- odnośnie kobiet jest to równie ciekawe, czo czasem wręcz niewiarygodne, prawda?
    Dobrze, że dzieciaki zrozumiały komunikat :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Za ,,ileś tam lat ,, to będziemy mieć islam , jak tak dalej pójdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie też się czasami tak zdarza że zasypiam szybciej od chłopaków ale oni budzą że baka się skończyła i idą spać
    mnie też się zdarza że chłopaki się bawią a ja czytam książkę :D Mam kochanych chłopaków że mi czasami pozwalają :P

    OdpowiedzUsuń
  5. "Laseczki" z XIXw. - niedotlenione, blade, w ciasnych gorsetach, z wiecznymi migrenami, mdlejące na zawołanie, cierpiące w mrokach niewietrzonych buduarów... współczesne Kobiety to przy nich heroski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi by wystarczyła pani do gotowania, bo nie szczególnie za nim przepadam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję takiego maratonu. Co jak co, ale ja kocham spać i niewyspanie działa na mnie źle.

    Z tymi gosposiami... hm, nie wiem, może ja jakaś jestem dziwna, ale ja się w tym nie odnalazłam. Serio. Mieliśmy kieyś taką panią Mirkę. Wiele lat mnie na kogoś takiego namawiał mój Tomek, nawet nie godziłam się na to, jak musiałam w ciąży z Tolą leżeć i ktoś był potrzebny do ogarnięcia reszty przez te parę miesięcy. Ale w końcu jak Tola była malutka i dość absorbująca, a ja padłam po wymyciu 19 okien, Pani Mirka pojawiła się u nas. Cudownie miła kobieta, pracowita mróweczka... a ja? a ja przed Jej pierwszą wizytą wysprzataam idealnie dom, no bo co ona pomysli jak zobaczy ten bałagna - od razu mi się przypomniał jeden odcinek Rodzinki.pl, zaśmiewałam się z niego w głos, rozumiejać doskonale główną bohaterkę ;) A potem? No niby byłam szczęśliwa, że mam czas dla Toli, że cały dzień np z Nią w ogrodzie, wchodze do domu a tam błysk, no super, ale szybko zaczęło mi to.. jak to powiedzieć, przeszkadzać? Serio! No nie umiem, czułam się niezręcznie i mało swobodnie że ja siedzę na kocyku z dzieckiem, chodzę na spacerki, coś tam sobie w ogródku dłubię a Ona biega ze szmatą mi po domu - no bo ja przecież doskonale wiem ile to jest pracy i jak ciężkiej - i normalnie było mi jakoś tak głupio. No nie jestem typem królowej jak widac, żal by mi było służby najzwyczajniej w świecie ;)
    Oczywiście są teraz takie dni, kiedy nie ogarniam, a jak kiedyś wspominałam, lubię porządek i wtedy marzę przez chwilę, aby pojawiła się taka pani Mirka - tylko ja to bym chciała, aby ona była niewidoczna.

    Trzymaj się Herosie :) Uśmiałam się z tych staników, wyobrażajac sobie Ciebie w akcji :D
    Ilustracje piękne, mają faktycznie to COŚ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie też pewnie by głupio było i zaraz bym miała wyrzuty sumienia... Ale pomarzyć można, zwłaszcza jak się ma dość :)

      Usuń
  8. Ja poprosiłabym o Panią do sprzątania - gotować lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O raju, jak ja znam to zmęczenie.... Kiedy cały organizm "dygocze"... Dobrze, ze dzieci współpracowały i poszły spać szybko, och jak dobrze :-)
    Co do gosposi.... Nie ukrywam, mam pomoc a w zasadzie przychodzi do nas pomocna pani Asia. I jej zadanie raczej było takie: pomóc tam, gdzie ja już nie ogarniam. Mamy dom, duży, bo 3 kondygnacje (największy problem) i sporo dzieci. DO 4tego jakoś ogarniałam, ale przy 5tym wymiekłam. Zaczęło się jeżdżenie, wożenie dzieci na zajęcia dodatkowe, gotowanie, sprzątanie, pranie itd... Nie dało rady. Ale, pani Asia nie jest typową gosposią - pomaga posprzątać, ale nie umie posprzątać całego domu, super bawi się z dziećmi, nie prasuje, nie gotuje, nie pierze. A jednak bardzo pomaga. Jest u nas 6ty rok. Dlaczego? Bo umie być niewidzialna jak trzeba, jest dyskretna i lojalna. Chociaż czasami chciałabym by ktoś wpadł do mnie z garem gorącej zupy smacznej i pożywnej... Byłoby pięknie, bo czasami gotowanie wychodzi mi uszami.
    Tobie życzę więcej szans na wyspanie się, relaks i wypoczynek. A na serio ja nie śpię już 14ty rok. Ściskam i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe rozumiem Cię :D Nas czasem ratują opiekunki do dzieci i wspólne wyjścia. Zresztą za tydzień zostawiamy dzieciaki u dziadków i wybywamy na wesele - bez takich odskoczni bym chyba zwariowała :)
      No ja się śmieję że się wyśpię chyba po menopauzie :P

      Usuń
  10. Podglądając (a może raczej podczytując) Wasze życie i mając swoje doświadczenia w ogóle nie wyobrażam sobie drugiej ciąży... Jak to wczoraj ogłosiłam moim przyjaciołom: bo ja się do dzieci nie nadaję (bo mi się takie maleństwo od razu na rękach rozpłakało jak je tylko dostałam)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przydałaby mi się niania, żeby nauczyła trochę dzieci tego co ja nie umiem, gry na instrumentach, języków obcych z resztą bym sobie poradziła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe taka od gry na instrumentach faktycznie by się przydała, sama bym skorzystała ;)

      Usuń