wtorek, 8 marca 2016

Czekanie, czekanie, czekanie.

Kolejny tydzień...

Myślałam że trochę sobie odpocznę, bo chłopcy pójdą do przedszkola. Udało się w połowie :) Gabryś owszem, poszedł. Czy to wycięcie migdałka we wrześniu pomogło, czy fakt że już drugi rok chodzi do przedszkola no i w ogóle starszy jest, ale choruje zdecydowanie rzadziej. Niestety Rafałek dopiero zaczyna... I tak w nocy z niedzieli na poniedziałek obudził się w nocy z gorączką i bólem ucha. Znowu. Ech... Szkoda, plecaczek już był spakowany, ubranko naszykowane i liczyłam, że się młody trochę wyszaleje z kolegami - bo ileż można w domu siedzieć. A tak to dalej układa konstrukcje z klocków godzinami i rysuje samoloty, od czasu do czasu wrzeszcząc na Elę, która mu coś psuje :P

Ja dalej zakatarzona i kaszląca, ale już jakby lepiej. W każdym razie mogę w miarę normalnie funkcjonować. Najgorsze było te kilka dni gorączki, kiedy wyjście spod kołdry wydawało się ponad siły. Teraz to pikuś :)

Odczuwam jednak powoli, że kończy się drugi trymestr. Mały brzuszkowy lokator urósł na tyle, że naprawdę ciężko mi się już oddycha, kręgosłup boli, a w nocy nieraz zasnąć nie mogę, bo nogi drętwieją, zgaga pali i w ogóle nie wiadomo jak się położyć. I choć do czerwca jeszcze daleko, to zaczęłam marzyć na poważnie o dziewiątym miesiącu i rozwiązaniu. A tu jeszcze marzec, kwiecień i maj trzeba przetrwać... Czemu te ciąże tyle trwają?! :P Jedyna nadzieja, że się powoli zacznie cieplej robić i wszystko zakwitnie, to łatwiej będzie znieść trudności. I tak już z zadowoleniem stwierdzam, że dni coraz dłuższe, a już za parę tygodni, w Wielkanoc - zmiana czasu. Spać tej nocy i tak nie będziemy, więc nie będę musiała się wkurzać, że śpimy krócej :P A za to następnego dnia słońce zajdzie o 19. Can't wait...

Mój drugi mały rycerz w przyszły poniedziałek skończy 4 latka (omg, kiedy to zleciało??? Gdzie ten malutki wcześniaczek-krasnoludek?!). W tą niedzielę zaczynamy więc cykl urodzinowy :) Szkoda tylko, że w tej chorobowej aurze to za bardzo znajomych dzieci nie możemy zaprosić, właśnie główkuję jak to wszystko rozwiązać. Chrzestnemu się nie tak dawno mała córeczka urodziła, więc trochę trudno będzie, chyba że nagle wszyscy wyzdrowieją. Nic to, w sumie w tym momencie mamy taka ekipę w domu, że i tak będzie wesoło i dzieciowo. Torcik w kształcie Zygzaka McQueena zamówiony przez dziadków, kilka zestawów Lego Star Wars i Lego City powinno dotrzeć z różnych źródeł. Czego chcieć więcej? Chyba tylko baloników do nadmuchania :)

No i tak... A w następnym tygodniu już Niedziela Palmowa. Pamiętam tą sprzed dwóch lat, spędzoną w szpitalu z dwudniową Elusią... W tym roku szybciej to wszystko, święta już w marcu. W ciąży wszystkie te etapy oczekiwania przeżywa się inaczej, miniony adwent był wyjątkowy i ten wielki post również. Bynajmniej nie jest to moją zasługą, ale w tym czasie dużo dobrych rzeczy się dzieje. Na przykład o różańcu mi przypomniano. Z Góry :) Już jakiś czas się zbierałam, żeby się modlić w ten sposób, ale ze mną to tak jest, że czasem trzeba okazję podać na tacy :P No i podano. Teraz codziennie pamiętam i mogę się tak modlić, razem z aniołami. Uwielbiam różaniec.

Trafiłam też na wywiad z siostrą Chmielewską i te kilka zdań dało mi więcej, niż niejedne długie rekolekcje. Fragmenty:

A co z miłością nieprzyjaciół? Czyli tych, którzy nie są naszymi przyjaciółmi, ale niekoniecznie są wrogami? Mówią innym językiem, mają inne poglądy polityczne, mieszkają w innym miejscu, mają inny kolor skóry, są bezdomni... - Tę miłość do nieprzyjaciół traktujmy jako sprawdzian tego, czy jesteśmy uczniami Pana Jezusa. Bo fajnie się tworzy wspólnotę z kimś, kto gra dobrze na gitarze, inny śpiewa ładnie "Alleluja", a duszpasterz jest po prostu odlotowy - tłumaczyła prelegentka.
- Dużo trudniej porozmawiać ze starszą, schorowaną i zgryźliwą sąsiadką, która w kółko mówi o tym samym, a której pies budzi mnie o 6.00 rano. W rzeczywistości Chrystus zna nas doskonale i mówi: "Wyluzuj! Ten drugi jest taki sam jak ty. Może inaczej wygląda, może mówi innym językiem, ale przestań się go bać. Ma takie same troski jak ty. Może nie umie pisać i czytać, może nie ma nóg, ale tak samo pragnie być kochany" - przypomniała s. Chmielewska.
(...) Jezus ma takie poczucie humoru, że łączy swoją osobą ludzi bardzo różnych. W niebie zaś nie będzie już PiS-owca, PO- owca i PSL-owca.

Podobnie w samą porę przyszła notka na blogu Rut. I zamieszczony tam obrazek, i link do strony o. Andrzeja Hołowatego.

Więcej nie trzeba :)

13 komentarzy:

  1. oj jak wspaniale przypomnieć sobie te wszystkie niedogodności ciążowe... :) uwielbiałam ten czas! :)
    Łączę się w modlitwie różańcowej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Są tacy lekarze, którzy uważają, że dla psychiki dziecka ciąża powinna trwać jeszcze jeden trymestr. Dr Karp tak tłumaczy kolki, więc trzeba się cieszyć, że to tylko 9 miesięcy a nie 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, jak to jest z tymi dolegliwościami, ale wyobrażam sobie, że są uciążliwe, zwłaszcza, jak jeszcze trzeba starszą dziatwę ogarnąć. Dobrze, że choróbsk Ci odpuściło, bo wtedy to całkiem przekichane i to nie tylko dosłownie.
    A wiosna coraz bliżej. Głowa do góry. Pewnie i klucze da się już na niebie zauważyć.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak... jak słońce świeci dłużej, od razu łatwiej znieść zgagę, ból kręgosłupa itp. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że już lepiej się czujesz. Oby szybko czas Ci płynął do tego czerwca.
    p.s. jakie mądre te słowa siostry Chmielewskiej! do mnie też jakoś tak dotarły...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. dzień dobry;D
    jestem ślepa...ale pracuję nad tym;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nadal cierpię na ból kręgosłupa, a od ostatniej ciąży minęło ponad trzy lata...wady też być jakieś muszą ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. dolegliwosci ciazowe - pamietam, ze marudzilam i jeczalam, ze jak bym wiedziala, to bym w ciazy byc nie chciala :D ale jak juz w zapomnienie odchodzily to achhh.... uwielbialam ten stan :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie zawsze najgorszy był pierwszy trymestr, a trzeci to taki fajny, że za każdym razem śmiałam się, że aż żal, że to już koniec. Serio. Chyba dziwna jestem :) Jednak... żeby nie było- ból kręgosłupa w ciąży z Elizą to była jakaś masakra.
    Zdrówka. No i udanych imprez urodzinowych.

    OdpowiedzUsuń
  10. do czerwca niby daleko a jednak bardzo szybko zleci :D dobrze że już się lepiej czujesz :D odpukać u nas zdrowsze towarzystwo na razie nie choruje uff...piękne fragmenty i ciekawy blog

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkiego najlepszego! Kiedy te 4 lata zleciały? Buziaki od naszej piątki.

    OdpowiedzUsuń
  12. a widzisz, a ja mimo tych dolegliwości, mogłabym być non stop w ciąży, najlepiej w takiej drugotrymestralnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cierpliwości! Ja nie ukrywam, że ciąża i poród to coś, czego się boję i nie chcę więcej. Przynajmniej na razie...

    OdpowiedzUsuń